Przyszedł startup do znachora

Dodane:

MamStartup logo Mam Startup

Udostępnij:

Jest to kolejny artykuł przestrzegający, będący wynikiem doświadczeń, obserwacji rynkowych oraz jednego, bardzo ciekawego, choć humorystycznego spotkania.

Jest to kolejny artykuł przestrzegający, będący wynikiem doświadczeń, obserwacji rynkowych oraz jednego, bardzo ciekawego, choć humorystycznego spotkania.

Okazuje się, że rośnie ilość tzw. firm udających „inkubatory”, które jednocześnie udają jednostki przyuczelniane. Spotkałem się nawet z jedną z takim firm (zwykły monitoring zmian na rynku), która w sposób nielegalny wykorzystywała znak uczelni i byłem lekko przerażony poziomem niekompetencji osób reprezentujących podmiot, jak i samego podejścia („najwyżej zmieni się nazwę”). Firmy te oferują swoje usługi jako „profesjonalne i doświadczone firmy”, oferując preinkubację analogiczną jak np. AIP-y, ale nimi nie będąc. Ba, nawet nie posiadając środków prywatnych czy narzędzi, aby aspirować do takiej roli. Nie są to również mentorzy (rozmowy z mentorami są bardzo cenne, ale mentorami doświadczonymi!) w rozumieniu rynku.

Przerażające jest również firmowanie się takiego podmiotu „ogromnym” doświadczeniem. Na czym to doświadczenie polega? Często tylko na podstawowej wiedzy, w jaki sposób zarejestrować firmę, którą można posiąść przy pierwszej wizycie w urzędzie lub w KRS, natomiast nie ma w tym ani ziarenka doświadczenia biznesowego. Często również „inwestowany” jest sam know-how takiego „inkubatora”, choć przy pytaniu, co konkretnie – nie udzielono mi odpowiedzi.

Moja przestroga dotyczy, więc współpracy z takimi „pseudo-inkubatorami” bez doświadczenia, które:

  • zapytane o faktyczną współpracę z uczelnią nie są w stanie wykazać żadnych relacji umownych,
  • bezprawnie używają znaków zastrzeżonych np. uczelni (sic!),
  • operują na materiałach zewnętrznych wskazując jako swoje i w ten sposób definiują wiedzę przed Projektodawcą, która de facto jest ogólnodostępna,
  • zabierają nawet 20% nie wnosząc zupełnie nic, nawet nie zabezpieczając finansowania na czas definiowania biznesu po rejestracji spółki (choć są już wspólnikiem),
  • nie mają żadnych metod selekcyjnych,
  • nie mają narzędzi do weryfikacji, nawet w obszarze wiedzy,
  • potrafią nęcić nowych Projektodawców wizją dotacji, przy czym projektodawca musi pokryć koszt doradztwa za wniosek, ale gdy firma jest zapytana o sukcesy, okazuje się, że takowych nie ma,
  • oferują „duże znajomości na rynku kapitałowym, zwłaszcza zagranicznym”, ale pada odpowiedź „mam rodzinę we Francji”.

Przy współpracy z jednostkami, koncentrujcie się więc na zweryfikowaniu jednostki i jej odpowiedzialności wobec Was. Taką gwarancję dają Wam inkubatory finansowane z UE, prawdziwe jednostki przyuczelniane, AIP-y, mentorzy z potwierdzonym doświadczeniem i organizujący różne „szkoły startupów” itp., mentorzy aktywnie działający i publikujący na rynku, ludzie doświadczeni e-biznesowo. Korzystajcie z demo campów, inicjatyw typu Aula, na których pierwszym krokiem powinno być zdobycie wiedzy z jakimi podmiotami na ryku współpracować. Istotne jest, aby nie korzystać z pierwszej pod ręką, młodej firmy, co może się skończyć „produktywnym zmarnotrawieniem czasu”, czy najgorszą formą jego tracenia.

Jeśli więc działacie bezpośrednio z takimi jednostkami, zadawajcie im „czułe pytania”, np.:

  • jak sformalizowana jest współpraca z uczelnią, jakie są możliwości transferu wiedzy, na czym polega wsparcie inwestora,
  • jakim kapitałem dysponują na inwestycję seedową,
  • jakie są reguły inwestycyjne,
  • jakie są zdefiniowane ryzyka inwestycyjne oraz jakie szanse inwestycyjne poprzez zapewnione środowisko pracy przed jednostkę gospodarczą,
  • jakie są metody selekcyjne, jakie są reguły „gry”,
  • zbadajcie poziom wiedzy e-biznesowej, używając pojęć adekwatnych do teoretycznie oferowanego wsparcia, np. jeśli ktoś oferuje wsparcie i zaplecze informatyczne, zapytajcie o konkretną technologię, jaka Was interesuje,
  • zapytajcie o filozofię inwestowania i budowania wartości (np. lean startup, filozofia projektowa),
  • zweryfikujcie osoby w Internecie, w dostępnych środkach, robiąc tzw. biały (legalny!) wywiad – np. sprawdzając ile czasu figuruje podmiot w KRS, jakie jest doświadczenie zarządu czy konsultantów, itd.
  • zweryfikujcie oferowane usługi doradcze (odpłatne) względem ich efektywności, poprzez np. referencje,
  • zapytajcie o success story adekwatne do poziomu wsparcia (np. projekt seedowany u takiego podmiotu był w czołówce konkursowej jakiegoś inkubatora)
  • zweryfikujcie jak definiowana jest innowacyjność, jak możecie z takim podmiotem zweryfikować model biznesowy.

I przede wszystkim – czytajcie. Artykuł jest dla osób, które witamy po raz pierwszy w progach świata e-biznesowego, osoby doświadczone lub zorientowane na pewno wspomogą mnie w tej interpretacji.  Apeluję więc do uczestników rynku e-biznesowego, aby pocztą pantoflową dystrybuować informacje i stosować sportowy tryb rywalizacji. Jednocześnie przestrzegając przed takimi tworami jak wspomniane wyżej jednostki gospodarcze, powoływane nie do inwestycji fair-play, a do przemycania usług płatnych, doradczych pod pozorem pomocy preinkubacyjnej.

Grzegorz Sperczyński

Członek Rady Nadzorczej Internet Group SA. Współwłaściciel eFund SA oraz pośrednio grupy kapitałowej, w której jest m.in. fundusz zalążkowy TechnoBoard. Od czerwca 2011 jest Członkiem Komitetu Inwestycyjnego w TechnoBoard Sp. z o.o. oraz Efund SA. W TechnoBoard aktywnie zaangażowany w procesy preinkubacji, piastując funkcję  Kierownika  Preinkubacji. W trakcie kariery zawodowej pomógł operacyjnie przetworzyć ponad 1200 projektów typu start-up.