Pytamy Widmo Spectral Technologies, co tam słychać pod powierzchnią

Dodane:

Przemysław Zieliński Przemysław Zieliński

Pytamy Widmo Spectral Technologies, co tam słychać pod powierzchnią

Udostępnij:

Podczas Tech-ON! porozmawiamy z zespołem Widmo Spectral Technologies: co-founderem Tomkiem Trześniowskim oraz project manager Sonią Bazan.

Firma Widmo Spectral Technologies specjalizuje się w zaawansowanej technologii georadarowej, pomagając miastom, firmom z sektora budowlanego i kopalniom zajrzeć pod ziemię, rozwiązując problemy od osuwisk czy zagrożenia powstawaniem zapadlisk, przez rozpoznanie geologii, po mapowanie niezinwentaryzowanych instalacji.

Z czym przyjechaliście na TechON?

Przez kilka lat rozwijaliśmy technologie miejskie. Mieliśmy granty na rozwój tych technologii, na przykład z EIC Accelerator, współpracujemy też z PFR dla Miast. Teraz wdrażamy komercyjnie te rozwiązania z finalnymi odbiorcami i testujemy kolejne zastosowania. Jeździliśmy po Polsce – byliśmy między innymi w Rzeszowie, Warszawie, Łodzi, Rybniku.

Pomówmy chwilę o smart cities. Jakie konkretne rozwiązania proponujecie polskim miastom?

Oferujemy miastom i firmom z sektora budowlanego na przykład wsparcie w inwestycjach, remontach czy modernizacji infrastruktury. Dużym wyzwaniem dla miast są niezinwentaryzowane czy nieprecyzyjnie zmapowane sieci podziemne – wodociągowe, kanalizacyjne czy energetyczne. Nasza technologia może je lokalizować i ograniczać ryzyko niespodziewanych kolizji podczas prac.

To realny problem, który wielokrotnie widzieliśmy w przestrzeni publicznej. Słynny przykład to remont ul. Królowej Jadwigi w Krakowie, gdzie brak pełnej wiedzy o istniejących instalacjach potrafi skomplikować inwestycję i wydłużyć pracę – to sytuacja, która może spotkać praktycznie każde miasto. I choć nie jesteśmy w stanie pomóc przy wszystkich remontach, to możemy znacząco wesprzeć planowanie i realizację inwestycji, tak aby przebiegały sprawniej i z mniejszym obciążeniem dla mieszkańców.

Czy możecie polegać na istniejących danych, na przykład z baz Głównego Urzędu Geodezji i Kartografii, i z przekonaniem wykorzystać je do szkolenia waszych systemów?

Początkowo zakładaliśmy, że wykorzystamy istniejące informacje do uczenia naszego systemu. Okazało się jednak, że dane dostępne w GESUT (Systemie Informacji o Terenie) były czasem tak różne od rzeczywistości, że zdecydowaliśmy się tworzyć i oznaczać niektóre dane samodzielnie. Dzięki temu dokładnie wiemy, na czym uczymy nasze modele.

Jak głęboko sięga Wasza technologia i jaka jest jej dokładność?

To zależy od warunków gruntowych. W zależności od tego, czy pracujemy na przykład w piaskach, glinach, mułach, czy w twardych skałach, widoczność będzie inna. Ostatnio zrealizowaliśmy projekt dla jednej z polskich kopalń, gdzie mapowaliśmy geologię do głębokości ponad 20 metrów. To jest dużo więcej niż można osiągnąć za pomocą klasycznych georadarów. Jednocześnie zapewniamy ciągły profil i wysoką rozdzielczość, których nie oferują inne metody geofizyczne.

Dlaczego kopalniom potrzebny jest Wasz radar?

Kopalnie dysponują głównie danymi otworowymi, które dają informacje punktowe. My jesteśmy w stanie uszczegółowić tę informację i mówić z dużą dokładnością o tym, co jest pomiędzy tymi otworami i czego można się spodziewać. Jesteśmy też ekspertami od szukania pustek, czyli mówiąc prościej – dziur. To jest problem, który łączy zarówno górnictwo, infrastrukturę jak i miasta. Przykładowo Jura Krakowsko-Częstochowska jest obszarem krasowym. Firmy budujące na przykład drogę DK94 pod Olkuszem, musiały finalnie wykorzystać miejscami minimum dwa razy więcej materiału do wypełnienia dziur, niż zakładały. Projekt jest też znacznie opóźniony. W podobnych sytuacjach wcześniejsze dokładne zmapowanie podłoża i anomalii metodą SGPR może pomóc dobrać odpowiednie technologie jeszcze przed rozpoczęciem robót.

Jak długo trwa zbieranie danych?

Zależy od wielkości projektu. Jeden z projektów realizowanych w Stanach Zjednoczonych trwał 10 dni nieprzerwanego skanowania. Wiele projektów kopalnianych w Polsce to około jednego, może dwóch dni pracy w terenie. Najpierw zbieramy wszystkie dostępne dane i rozrysowujemy siatkę, a następnie koledzy operatorzy wykonują pomiary. Potem następuje przetwarzanie i interpretacja danych przez naszych geofizyków.

Prowadzenie startupu z obszaru deeptech i smart city jest trudne. Teraz mamy boom na AI. Jak radzicie sobie w Widmo Spectral Technologies, będąc poza tym głównym nurtem?

Jesteśmy hardwarowym deeptechem, więc odczuwaliśmy chyba wszystkie możliwe wyzwania. Droga do komercjalizacji wymagała wielu badań, czasu, cierpliwości. Trwało to kilka lat i zdajemy sobie sprawę, że na to, co robimy, nigdy nie było takiego hype’u jak na rozwiązania software’owe. To jest paradoksalnie dobre, bo jeśli nie jesteś na hype’ie, nie możesz z niego wypaść. To pozwala nam operować w pewnej niszy. Łatwiej też nam się rozmawia z zagranicznymi firmami, ponieważ ci, którzy mają wysoki poziom zaawansowania technologii, są dużo bardziej przygotowani do adaptowania takich rozwiązań.

Co należy zrobić, żeby branża w Waszym obszarze zyskała na popularności?

Nie chodzi o to, żeby być na hype’ie, ale żeby sukcesywnie iść do przodu. My zresztą też mamy i wciąż rozwijamy system do automatycznego wykrywania anomalii na naszych echogramach, więc wykorzystujemy technologie, które są na topie np. AI. Coraz więcej branż zauważa nasze rozwiązanie. Do tej pory radary często były pomijane ze względu na niewielki zasięg głębokościowy. My próbujemy przełamać te stereotypy i pokazać, że georadarem można robić bardzo fajne rzeczy. Pozwalamy zobaczyć to, co do tej pory pozostawało niewidoczne dla jakiejkolwiek bezinwazyjnej technologii.

Czytaj także: