Roboty nie potrzebują podwyżki płacy minimalnej, świetnie odnajdują się nie tylko na hali przemysłowej, ale też w biurze oraz skutecznie współpracują z człowiekiem. W dodatku sytuacja na rynku zatrudnienia będzie sprzyjała ich demokratyzacji, czyli upowszechnianiu w firmach różnej wielkości.
Chociaż polska gospodarka okres szczytu koniunktury ma już za sobą, rynek pracy nadal ma kłopoty kadrowe. Eksperci Personnel Service szacują, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy powstanie w Polsce nawet 0,5 mln nowych miejsc pracy. Niedostatek kadry spowodowany m.in. starzeniem się społeczeństwa i utrudnionym dostępem do siły roboczej ze Wschodu, idzie w parze z rosnącą presją płacową. To wyzwanie dla pracodawców, ale też motywacja do działania.
– Luka demograficzna szybko się pogłębia. Każdego roku na emeryturę przechodzi ok. 700 tys. Polaków, a w ich miejsce pojawia się zaledwie 400 tys. młodych pracowników. Deficyt kadrowy staramy się łatać Ukraińcami, którzy aktualnie stanowią około 6% osób zatrudnionych nad Wisłą. Jednak w bieżącym roku o ich usługi będzie ciężej, ponieważ Czechy i Niemcy zliberalizowały przepisy migracyjne. Rynek pracy się kurczy, a przedsiębiorcy muszą coraz więcej płacić. W ubiegłym roku przeciętne miesięczne wynagrodzenie wzrosło o ponad 5% r/r. Natomiast w perspektywie 5 letniej skok ten wyniósł aż 29%. To zmusi pracodawców do śmielszego postawienia na automatyzację i robotyzację, która jest coraz bardziej niezbędna, ale także coraz bardziej opłacalna – tłumaczy Mariusz Gołębiewski, wiceprezes Abile.
Roboty się demokratyzują
Robotyzację dzielimy na 2 segmenty. Pierwszy, dotychczas zdecydowanie wiodący w Polsce, to maszyny i programy wykorzystywane w przemyśle, które są kosztowne, przez co dostępne jedynie dla największych przedsiębiorstw. Drugi segment to robotyzacja procesów biznesowych (RPA), czyli oprogramowanie służące do automatyzowania prostych, powtarzalnych czynności biurowych m.in. przenoszenia danych z poczty e-mail do arkusza kalkulacyjnego czy wyszukiwania i segregacji informacji. RPA nie jest fizyczną maszyną lecz zbiorem algorytmów, więc koszty jej implementacji i utrzymania są przystępne dla niemal wszystkich firm. W 2020 roku będziemy obserwować jej demokratyzację, czyli proces upowszechniania się, szczególnie w sektorze MŚP.
– Dzięki rozszerzeniu rynku o małe i średnie przedsiębiorstwa, spodziewamy się nawet 30% wzrostu liczby wdrożeń RPA w Polsce w porównaniu rok do roku. Jest to podobna dynamika do tej obserwowanej na całym świecie. Z danych firmy Gartner wynika, że już w 2022 roku wartość rynku robotyzacji procesów biznesowych wyniesie aż 2,4 mld dolarów, podczas gdy w 2018 roku było to zaledwie 848 mln dolarów – mówi Mariusz Gołębiewski.
Upadek mitu o „złych robotach”
Wzrost popularności RPA w polskich firmach przełoży się na większą świadomość, jakie korzyści niesie ze sobą robotyzacja. Oprogramowanie, które naśladuje pracownika i wykonuje żmudne, powtarzalne czynności to wartość dodana nie tylko dla przedsiębiorstwa, ale też zatrudnionych osób. Dzięki RPA pracownik może skupić się na bardziej złożonych zadaniach, wymagających podejmowania decyzji. To bezpośrednio przekłada się na wzrost produktywności i hamuje potrzebę tworzenia nowych miejsc pracy, na które i tak brakuje chętnych.
– Na każdym etapie wdrożenia robotyzacji pamiętajmy o jednej, prostej regule: Tech4Human. To technologia ma służyć człowiekowi a nie odwrotnie. I dlatego też zawsze powinniśmy wychodzić od potrzeb oraz oczekiwań pracowników i na nich kończyć. Od sprawnego obiegu informacji i szybkości reakcji, będzie zależeć powodzenie inwestycji i jej wydajność. W tym celu potrzeba multidyscyplinarnej współpracy wszystkich działów w firmie: od HR, przez biznes i IT, aż po księgowość. Tym samym implementacja RPA może stać się doskonałą okazją do wewnętrznej reintegracji i wzmocnienia spójności naszej organizacji – podsumowuje Mariusz Gołębiewski.