Shock – nowa aplikacja społecznościowa, która ma szansę stać się konkurentem Facebooka [wywiad]

Dodane:

Julia Gugniewicz Julia Gugniewicz

Shock – nowa aplikacja społecznościowa, która ma szansę stać się konkurentem Facebooka [wywiad]

Udostępnij:

– Rynek social mediów ma ogromne luki i braki. My zdecydowaliśmy się wypełnić lukę związana z brakiem nowych rozwiązań i słabo rozwiniętej drogi networkingu – mówi Patryk Nawrocki, jeden z założycieli aplikacji Shock.

Shock to aplikacja, której celem jest przywrócenie pierwotnej funkcji mediów społecznościowych, polegającej na poznawaniu nowych ludzi i poszerzaniu kręgów znajomych pod wspólnym mianownikiem zainteresowań. Platforma więc łaczy użytkowników, żyjących chwilą i chcących wzbogacać swoje życie o znajomych, z którymi dzielą wspólne pasje/

Twórcami aplikacji Shock są Bartek Wawrzyniak i Patryk Nawrocki – dwaj 17 latkowie, którzy rzucili szkołę, aby realizować swoje marzenia. Ich upór i konsekwencja w realizacji celu spowodowały, że swój pomysł przekuli w realnie działającą aplikację. Swoim pomysłem zarazili najbliższych oraz zewnętrznych inwestorów.

Teraz Patryk Nawrocki opowiada nam o kulisach powstawania aplikacji.

Czym dokładnie jest aplikacja Shock?

Shock to aplikacja do łączenia się z ludźmi takimi jak my, lub takimi, którzy chcieliby poznać nowe osoby (na przykład o podobnych zainteresowaniach) z dowolnego kraju, miasta lub okolicy.

Skąd wziął się na nią pomysł?

Pomysł pojawił się z czasem. Około 3 lata temu, zauważając, że nie mamy żadnych planów na życie ani celów (mieliśmy 14/15 lat), zdecydowaliśmy się zbudować coś – stronę, aplikację, cokolwiek, co miałoby potencjał stać się liderem na ogromną skalę. Wpadaliśmy na coraz to nowsze pomysły, z których na szczęście ostatecznie zrezygnowaliśmy :). Jednak po naszej półrocznej burzy mózgów, gdzie nabraliśmy już jakiejś wiedzy, pojawił się właśnie ten pomysł – zróbmy rewolucję w social mediach (w końcu tam spędzamy najwięcej czasu i doskonale się na tym znamy)!

Czym zajmowaliście się zanim postanowiliście stworzyć własny startup?

Poza uczęszczaniem do szkoły, prowadziliśmy swój kanał na YouTubie. Uczyliśmy się również programowania oraz tworzenia grafiki komputerowej.

Czy ktoś Wam pomagał w tworzeniu aplikacji, czy to w stu procentach Wasza robota?

Do aplikacji sami stworzyliśmy wstępne grafiki/prototypy. Kodowaniem zajął się wynajęty software house.

Co wyróżnia aplikację Shock od innych platform społecznościowych?

Kluczem jest zrozumienie schematów aplikacji społecznościowych dzisiaj. Co zauważymy np. na Facebooku po założeniu konta? Nic. Dlaczego? Dlatego, że portale skupiają się na łączeniu nas z ludźmi, z którymi i tak na co dzień jesteśmy już połączeni i ich znamy z pracy, szkoły, rodziny. Zatem następnym krokiem jest dodanie wszystkich osób, które znamy i co się dzieje później? Przeglądamy te same posty, te same osoby, utrudnione jest otwieranie się na nowe znajomości.

Zauważyliśmy pewną tendencję – nastoletni użytkownicy aplikacji (również my) uwielbiają poznawać nowe osoby oraz dzielić się z nimi zdjęciami.

Dlatego Shock działa przeciwnie. Od samego początku jesteśmy kierowani w stronę budowania nowego grona znajomych z ludźmi podobnymi do nas. Dodając zdjęcie na Shocka, trafi ono na publicznego walla, którego wszyscy użytkownicy aplikacji mają takiego samego (lecz każdy może go spersonalizować używając filtrów). Natomiast to, co dodałeś po 24h, znika. Działa to na zasadzie publicznego MyStory, które będą mogli zobaczyć wszyscy użytkownicy aplikacji, a nie tylko nasze grono znajomych. Do tego dodaliśmy kilka elementów grywalizacji.

Na czym polegają te elementy grywalizacji?

Użytkownicy za wrzucanie zdjęć oraz otrzymane polubienia otrzymują punkty które są sumowane na ich profilach. Inni użytkownicy mogą polubić profil jeśli im się spodoba i ta statystyka również jest sumowana na profilu użytkownika (ile osób polubiło jej profil). Jest to duża zachęta do wrzucania zdjęć i wchodzenia w interakcje z innymi użytkownikami.

Nie baliście się dużej konkurencji w postaci istniejących już aplikacji społecznościowych?

Nie, wręcz przeciwnie. Obserwując cały czas co się dzieje na rynku od 6 lat, widzimy jak nowymi aktualizacjami portale niekiedy strzelają sobie w kolano i sprawiają, że użytkownicy nie przychodzą, lecz odchodzą. Rynek social mediów ma ogromne luki i braki. My zdecydowaliśmy się wypełnić lukę związana z brakiem nowych rozwiązań i słabo rozwiniętej drogi networkingu.

Jakie były największe wyzwania w początkowej fazie rozwoju?

Brak wiedzy. Co najgorsze, im mniej wiesz, tym bardziej pewny siebie jesteś, co często wychodzi na złe. Jednak z czasem, gdy angażujesz się w dane środowisko, poznajesz nowe osoby, zdobywasz wiedzę, stajesz się z dnia na dzień lepszy w tym co robisz.

Kolejną kwestią jest oczywiście coś, o czym wszyscy lubimy rozmawiać – pieniądze 🙂 Pamiętam dobrze, gdy wypisałem funkcjonalności jednego z naszych pomysłów w notatniku i podesłałem plikiem .txt do jednego z VC, będąc święcie przekonany, że teraz mamy inwestycje w garści. Jesteśmy jednak zdania, że jeśli coś nieustannie robisz i nie odpuszczasz, to nie ma opcji, że Ci się nie uda. Tak też działaliśmy i dzięki temu jesteśmy tu gdzie jesteśmy.

W jaki sposób promujecie Waszą aplikację?

Zasadniczo w żaden. Pojawiamy się na eventach w celu networkingu z nowymi inwestorami oraz startupami. Nasza aplikacja tylko poprzez pocztę pantoflową w beta testach osiągnęła 5 tysięcy użytkowników.

Jak wyglądały te testy?

Aplikacja została udostępniona przez link do pobrania grupie znajomych z kilku państw. Była to grupa nie większa niż 50-100 osób. Link do pobrania aplikacji był udostępniany pocztą pantoflową i w taki sposób w aplikacji znalazło się tysiące użytkowników którzy zalali aplikacje zdjęciami.

Kiedy planujecie oficjalnie wystartować z aplikacją?

Start aplikacji uzależniony jest od tego kiedy pozyskamy rundę finansowania. Planujemy by odbyło się to w drugiej połowie tego roku.

Jak wyglądało finansowanie Waszego startupu w początkowych fazach rozwoju?

Na początku przekonaliśmy jednego z członków rodziny do zainwestowania. Sami również mieliśmy własne oszczędności. Wystarczyło na stworzenie wstępnego MVP, które zdobyło trakcję w beta testach.

Następnie dzięki artykułom w mediach dowiedzieli się o nas inwestorzy z Poznania, którzy zainwestowali w nas kwotę na ukończenie aplikacji na system iOS.

Ile osób obecnie zatrudniacie?

W naszym teamie obecnie jest 5 osób. Aktualnie prowadzimy rozmowy z bardzo doświadczonym marketingowcem, który mamy nadzieję dołączy niedługo do naszych szeregów. Do pracy nad programowaniem aplikacji wynajmujemy zewnętrznych programistów.

Rozpoczęliście przygodę z branżą startupową w stosunkowo młodym wieku. Nie baliście się niepowodzenia?

Nie, wręcz przeciwnie. Jesteśmy sobie bardzo wdzięczni, że podjęliśmy wspólnie decyzje o własnym biznesie tak wcześnie. Mamy jeszcze dużo czasu i wiele rzeczy do nauczenia, jednak obecną wiedzę 3 lat w startupach mamy w wieku 17 lat, a nie 23, co sprawia, iż znacznie wcześniej wiemy o rzeczach, które zwykle przychodzą późno z wiekiem.

Jaki jest Wasz przepis na sukces?

Chcielibyśmy wiedzieć 🙂 Jednak jak wszyscy wiemy, w życiu nie ma tak łatwo. Naszym zdaniem najlepszym przepisem na sukces jest motto „Keep going”. Jeśli otworzysz sklep i niestety zbankrutuje, a ty zachowasz zimną krew i potraktujesz to jako lekcje, to sam zauważysz podczas kolejnego biznesu, że idzie Ci o wiele lepiej. Jeśli będziesz tak działać nieustannie, to w końcu musi się udać. Najważniejsze jest wyciąganie lekcji z popełnionych błędów oraz otaczanie się odpowiednimi, wartościowymi osobami.

Jak oceniacie polski ekosystem startupowy?

Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o produkty, pomysły i nowe rozwiązania, jednak po drugiej stronie – inwestorskiej, nie jest ciekawie. Sądzimy że połączenie polskich startupów z pieniędzmi z Silicon Valley byłoby rewolucją, jednak to zwykle pozostaje tylko mokrym snem naszych startupowców.

Często słyszy się też, że w Polsce jest za dużo pieniędzy, a za mało pomysłów. Wystarczy jednak się zastanowić kto tak mówi, VC czy startupy? Nigdy nie usłyszałem od jakiegoś założyciela, że w Polsce jest za dużo pieniędzy na rozwój.

W większości przypadków nasi inwestorzy boją się ryzyka i najchętniej inwestowali by, podczas gdy są kosmiczne trakcje, za duży procent udziału w spółce. Jednak w takich sytuacjach, każdy racjonalny biznesmen, będzie wolał 10 mln dolarów niż 10 mln złotych.

Jakie są Wasze plany na przyszłość?

Aktualnie szukamy nowego inwestora, który chciałby wspólnie dokonać rewolucji w social mediach. Wykazaliśmy trakcje 5 tysięcy w tydzień bardzo prostą wersją, a teraz potrzebujemy inwestycji żeby wyjść na rynek i zrobić launch Shocka. Prowadzimy rozmowy z potencjalnie zainteresowanymi funduszami oraz aniołami biznesu. Szukamy również partnerów strategicznych którzy byliby w stanie pomóc nam w rozwoju naszego biznesu.