Stara, dobra asertywność. 3 powody, dla których warto nad nią pracować

Dodane:

Piotr Szmidt Piotr Szmidt

Udostępnij:

Wszyscy znamy, słyszeliśmy i stosujemy tę prastarą sztukę. Wytycznych asertywności uczyliśmy się, jeśli nie w toku edukacji, to na pewno na warsztatach w miejscu pracy albo od kumpla, który samorozwój traktuje jak religię. W takim razie – dlaczego znowu piszemy o asertywności?

Po pierwsze i najważniejsze – ośmielę się postawić tezę, że w dobie Internetu, jak nigdy wcześniej, potrzebujemy skutecznych narzędzi komunikowania się. I nie mam tu na myśli narzędzi typu Facebook. Tutaj komunikacja kwitnie. Mam na myśli instrukcje bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem i z samym sobą. W budowaniu relacji interpersonalnych nie ogranicza nas już czas, ani przestrzeń – ograniczają nas już tylko nasze wewnętrzne bariery. A asertywność je znosi.

Po drugie – nie umiem pozbyć się wrażenia, że temat asertywności ciągle wymaga promowania i reklamy. Ciągle nie doczekuję się reformy szkolnictwa, która uwzględniałaby wykształcanie w młodych ludziach umiejętności miękkich. Ciągle czekam na rozwiązania systemowe, które będą oparte na pracy u podstaw – nie tylko na wkuwaniu wzorów i reguł. Chcę, żeby rozwijanie inteligencji emocjonalnej zyskało wreszcie taki sam fejm, jak przedmioty ścisłe (lub większy!).

Owszem, świat potrzebuje specjalistów i inżynierów, ale przede wszystkim potrzebuje ludzi zdrowych emocjonalnie. Empatycznych, świadomych, asertywnych i po prostu szczęśliwych. „Mamy bowiem dwa umysły i to bynajmniej nie w sensie metaforycznym. Jeden z nich myśli, drugi zaś czuje” – to słowa Daniela Golemana, autora bestselleru „Inteligencja emocjonalna”. Fakt, że „połowa” naszego umysłu to emocje, sprawia że słowo „półgłówek” nabiera zupełnie nowego znaczenia, prawda?

Warto rozmawiać, a rozmawiać też trzeba umieć. Właśnie po to mamy asertywność.

Czym jest asertywność?

Asertywność najczęściej utożsamiana jest z mówieniem „nie”. Niestety, owe „nie” jest często jedynym skojarzeniem w obrębie tego tematu. Takie myślenie bardzo spłyca korzyści płynące z asertywnego zachowania. Nie chodzi tylko o odmowę – chodzi o wiele więcej. Najprościej wyraziła się o tym Maria Król-Fijewska, autorka książki „Stanowczo, łagodnie, bez lęku” – uważanej przez niektórych za absolutne vademecum asertywności. „Asertywność, to umiejętność pełnego wyrażania siebie w kontakcie z inną osobą”.

Oznacza to bezpośrednie, stanowcze i uczciwe wyrażanie swoich emocji, opinii, potrzeb i postaw z poszanowaniem praw innych osób. Nie tylko mówienie „nie”, ale także mówienie „chcę”, „potrzebuję”, „proszę”, „decyduję”, „nie zgadzam się” i w końcu „czuję”.

Takie myślenie o asertywności sprawia, że staje się ono drogą do zwiększania swojego szacunku do samego siebie.

Dlaczego warto pracować nad asertywnością?

Dziś chcę przywołać 3 mniej oczywiste powody, dla których warto ciągle doskonalić się w tej sztuce. Nawet jeśli czujesz, że odrobiłeś lekcje z asertywności.

Powód 1. Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia

Powiadają, że zdrowie jest najważniejsze. Jeśli faktycznie tak jest, to praca nad wyrażaniem swoich emocji przynosi o wiele więcej pożytku, niż składanie sobie życzeń zdrowia i szczęścia przy różnych rodzinnych okazjach. Jako dowód można przywołać badania brytyjskich naukowców – Thomas’a Morris’a i Steven’a Greer’a. Opracowali oni koncepcję tzw. osobowości typu C, która obejmowała zespół cech osobowościowych, które mogą predysponować do rozwoju nowotworu. Osoba reprezentująca ten typ nie jest zdolna do zachowań agresywnych, charakteryzuje się cierpliwością, brakiem asertywności, kooperatywnością, ukrywaniem negatywnych emocji (zwłaszcza gniewu) i uległością wobec autorytetów.

No więc, dlaczego warto pracować nad asertywnością? Bo zdrowo jest wyrażać siebie i swoje emocje, po prostu. Zgodnie z teorią hydrauliczną opracowaną przez Zygmunta Frauda, agresywna energia musi zostać w jakiś sposób wyładowana, gdyż w przeciwnym wypadku kumuluje się w organizmie i prowadzi do wzrostu napięcia. Ma to sens, prawda?

Powód 2. Masz prawo się gniewać

Należy zacząć od tego, że złość nie jest zła. Jest potrzebna i tak samo ważna, jak wszystkie inne emocje. Gniew jest sygnałem dla naszego organizmu o tym, że dzieje się coś dla nas niepożądanego i jest impulsem do zmiany tego stanu.

Przykład? Kolega na spotkaniu w pracy stuka długopisem o biurko (coś niepożądanego). Czujemy narastającą złość (sygnał i impuls), bo nam to przeszkadza. Chcemy, żeby przestał. Gniew staje się zły dopiero, gdy wyrażamy go w nieodpowiedni sposób: agresywny lub pasywny. Przykłady:

Agresywny. „Przestaniesz stukać tym długopisem? Masz nerwicę? Próbuję pracować”.

Agresywny sposób wyrażania gniewu zakłada naruszanie praw drugiego człowieka, bo opiera się na wyrządzeniu krzywdy drugiej osobie. Coś nam nie pasuje i chcemy załatwić sprawę agresją – to nie działa.

Pasywny. Kolega stuka długopisem. Wstrzymujemy się od zwrócenia mu uwagi i zaciskamy zęby.

Pasywność to tłumienie gniewu, a więc brak działań. Coś nam nie pasuje, ale nie załatwiamy sprawy kosztem gromadzenia się złości pod skórą. Niezdrowo. Asertywność uczy wyrażania gniewu w sposób konstruktywny, a więc taki, który prowadzi do zmiany sytuacji niepożądanej, ale w sposób, który nie narusza praw innych.

Przykład: „Ciągle stukasz długopisem. Denerwuje się i nie mogę się przez to skupić. Przestań proszę.”

Sukces gwarantowany. Koleś prawdopodobnie nie zdawał sobie sprawy, że komuś przeszkadza. Stanowczo, łagodnie, bez lęku. Można?

Powód 3. Masz prawo być zakłopotany

Dobrym impulsem do pracy nad asertywnością może być sposób, w jaki przeżywamy zakłopotanie. Wiele osób za wszelką cenę chce uniknąć tego uczucia, a w sytuacji, gdy już wystąpi – odczuwa wstyd. Król-Fijewska mówi, że sposobem na zakłopotanie jest jego wyrażenie, a nie ucieczka. Podobnie, jak z gniewem. Asertywność zakłada bycie w zgodzie ze sobą, a więc także akceptację swojego zakłopotania i wszelkich reakcji ciała, które się z nim wiążą. Zwykłe zdanie „czuję się zakłopotany tym, o co pytasz” w kontrze na niewygodne pytanie od kolegi, może odczarować całą sytuację. To też jest asertywność.

Dzisiaj w roli promotora starej dobrej asertywności, zapraszam Was do przyjrzenia się swoim postawom w relacjach z innymi i wobec samych siebie. Sprawdźcie, czy dajecie sobie prawo do tego by odmawiać, prosić, wymagać, wyrażać własne zdanie lub gniew. Jeżeli nie jesteście pewni, czy zachowujecie się asertywnie idźcie za radą jednego z pionierów w tej dziedzinie, Herbertem Fensterheimem: „Jeżeli masz wątpliwości, czy dane zachowanie jest asertywne, sprawdź, czy choć odrobinę zwiększa ono Twój szacunek do samego siebie. Jeżeli tak, jest to zachowanie asertywne.”

Piotr Szmidt

Health Partner w Spirolife Balance

Stres towarzyszy mu od początku kariery – rozpoczynał pracę jako wykształcony ratownik medyczny. Wierzy, że w zarządzaniu stresem kluczowa jest samoświadomość oraz znalezienie odpowiednich metod, które redukują odczuwanie napięcia związanego ze stresem.