Startup z Doliny Krzemowej chce wydłużyć nam życie. Wykorzysta do tego komórki macierzyste

Dodane:

Adam Sawicki, Redaktor prowadzącyRedaktor prowadzący MamStartup Adam Sawicki

Udostępnij:

Peter Diamantis, założyciel Celularity, zastanawia się od kilku lat, dlaczego ludzie nie żyją tak długo jak na przykład rekiny czy wieloryby, który mogą żyć nawet setki lat. Nie godzi się z ludzką śmiertelnością i chce wydłużyć nasze życie. Zamierza wykorzystać do tego komórki macierzyste.

Na zdjęciu: Peter Diamantis, założyciel Celularity | fot. Red Maxwell, flickr.com CC by 2.0

Dłuższe życie z Celularity

Według naukowców, ludzkie ciało jest przystosowane, aby żyć nie dłużej niż 150 lat. Przedsiębiorcy z Doliny Krzemowej są jednak innego zdania i już szukają sposobów na wydłużenie życia i przesunięcie w czasie skutków starzenia się. Jednym z niech jest Peter Diamantis, lekarz, który uruchomił Celularity. Jego spółka zamierza wykorzystywać komórki macierzyste pobrane z ludzkiego łożyska, aby organizm skuteczniej bronił się przed niektórymi, nawet groźnymi i obecnie śmiertelnymi chorobami.

– Chodzi o zwiększenie odporności po to, by ludzie mogli zwalczyć raka i choroby autoimmunologiczne i wydłużenie ludzkiego życia, umożliwienie im tego, by żyli dłużej i w zdrowiu – mówił Peter Diamantis w rozmowie z Business Insiderem. Zdaniem przedsiębiorczego naukowca, taka zmiana będzie możliwa w ciągu najbliższych 20 lat.  

Finansowanie

Do tego czasu Celularity zamierza opracować sposób na wykorzystanie komórek macierzystych łożyska, aby komórki chorych stały się zdolne do efektywnej wali na przykład z komórkami rakowymi. Potem metoda ma być powszechna i prawdopodobnie sprzedana i używana na całym świecie. Wizja ta nie tylko skusiła Diamantis’a, ale też inwestorów, którzy w lutym zainwestowali w projekt 250 milionów dolarów oraz Johna Sculley’ego (wcześniej związanego z Apple), który zasiada w radzie nadzorczej spółki.

Działalność firmy z Doliny Krzemowej ma sprawić, że będziemy żyć dłużej. Jeśli jednak to się nie uda, być może wkrótce będziemy mogli archiwizować swoje mózgi, aby przyszłe pokolenia mogły odtwarzać naszą świadomość – taką wizję świata widzą założyciele Nectome, innego amerykańskiego startupu, który opracował nowa metodę konserwowania i przechowywania mózgu.

Dotrzeć do świadomości

Metoda, o której mowa, łączy balsamowanie z krioniką i zapewnia, że struktura mózgu zostaje nienaruszona na poziomie nanometra, podobnie zresztą jak synapsy łączące neurony. Ken Hayworth, prezes Brain Preservation Foundation uważa, że mapa połączeń neuronalnych może być w przyszłości podstawą do odtworzenia świadomości danej osoby.

– Kiedy mózg jest martwy, to tak jakby komputer był wyłączony; nie oznacza to jednak, że nie ma na nim informacji – mówi Hayworth. Nie oczekuje, że technologia opracowywana przez Nectome przyczyni się do wskrzeszania zmarłych, ale pomoże w dotarciu i odzyskaniu informacji zapisanych w mózgu. Wcześniej tylko trzeba poddać się eutanazji, bo metoda przechowywania działa tylko wtedy, kiedy mózg jest jeszcze żywy, a ciało tuż po zgonie.

Jedną z osób, która chce w przyszłości poddać się takiemu zabiegowi jest Sam Altman, właściciel prestiżowego akceleratora dla startupów Y Combinator.