Na zdjęciu: Piotr Wąsowski, CEO Arkley.vc
Zespół Arkley.vc zorganizował w San Francisco wydarzenie, podczas którego przedstawił swoje spółki portfelowe (m.in. Zmorph, Robo czy Tespack). O polskich projektach dowiedzieli się przedstawiciele wpływowych firm z Doliny Krzemowej (np. Amazon) oraz kilku innych inwestorów. Arkley.vc nie skupiał się jednak na pokazaniu swoich dotychczasowych inwestycji. Szukał kolejnych projektów.
Czego polski fundusz szuka wśród startupów w Dolinie Krzemowej?
Koncentrujemy się głównie na firmach, które mają ambicje i możliwości, by działać globalnie. Wszystkie startupy, w które zainwestowaliśmy sprzedają swoje produkty na cały świat i właśnie takich kolejnych firm szukamy. Jak można się spodziewać najwięcej takich projektów można znaleźć w Dolinie Krzemowej i San Francisco, ponieważ są to dwa najbardziej innowacyjne miejsca świata hardware’u, które przyciągają najbardziej utalentowanych ludzi. Jeśli połączymy to ze światowej klasy akceleratorami, doswiadczonymi ekspertami i morderczą konkurencją, otrzymamy kolebkę innowacji.
Europejskim startupom czegoś brakuje?
Wielu świetnym startupom z Europy brakuje kontaktów, umiejętności i referencji potrzebnych do znalezienia partnerów w Dolinie Krzemowej. Takie projekty są dla nas wartościowe, ponieważ jedyne czego im brakuje to punkt zaczepienia w US, a w tym możemy im pomóc.
Rynek Doliny Krzemowej mocno różni się od europejskiego?
To zupełnie inny rynek niż ten europejski i właśnie dlatego zabieramy nasze spółki do Stanów, aby mogły zapoznać się z trendami tutaj panującymi. Jest to szczególnie ważne dla projektów hardware’owych, na których się skupiamy. Rynek amerykański oferuje największy popyt na ich produkty, ponieważ to tam jest najwięcej pasjonatów nowych technologii. Dlatego produkty hardware’owe maja tam najłatwiej.
Co by Pan od razu przeniósł z tego rynku do naszego?
San Francisco i Dolina Krzemowa to ośrodki wiedzy i innowacji. Nie tylko przyciągają najzdolniejszych ludzi z całego świata, ale także przechowują doświadczenie zgromadzone przez startupy lat ’80 i ’90. Ta wiedza jest dostępna dla każdego, kto chce słuchać. Wymianie doświadczeń sprzyja również imponująca ilość przestrzeni co-workingowych. Są to zwykle świetnie zaprojektowane przestrzenie, oferujące nie tylko miejsce do wspólnej pracy, ale także bogatą ofertę wydarzeń, podczas których można spotkać inwestorów czy potencjalnych współpracowników.
W Polsce da się stworzyć podobne warunki?
Jeśli staniemy się bardziej otwarci, zaczniemy przyciągać więcej zagranicznych talentów (zarówno ze Wschodu jak i Zachodu) i będziemy się dzielić naszymi doświadczeniami, możemy również stać się taką kolebką startupów. W Arkley to już robimy. Mamy międzynarodowy, doświadczony w globalnych działaniach zespół. Dzięki temu możemy pomagać naszym startupom rozwijać się szybciej.
A czego zdecydowanie nie chciałby Pan przenosić na polski rynek?
Przez bańkę internetową lat 90. ceny domów w San Francisco drastycznie wzrosły. Miasto jest znane z niesamowicie wysokich opłat za wynajem. Szokujące jest to, że w SF – ośrodku innowacji, mieszka aż 10 tys. bezdomnych ludzi. Da się to zauważyć na każdym kroku. Musimy pamiętać o rozsądnej polityce socjalnej, by nie dopuścić do takiego rozwarstwienia społeczeństwa.
Jak zdobywa się zaufanie wśród przedsiębiorców z San Francisco?
Zaufanie jest kluczowe kiedy pracujesz z ludźmi, a szczególnie kiedy pracujecie na odległość. Dlatego powoli, ale systematycznie budujemy naszą wiarygodność wśród lokalnych partnerów. Uzyskanie uznania od jednych, otwiera nam drzwi do pracy z kolejnymi. Transparentność, uczciwość i bezpośredniość również są istotne. To bardzo ważne, by wiedzieć czego oczekują i wymagają obie strony. Wywiązanie się z obietnic buduje zaufanie i wiarygodność.
Walka funduszy o startupy pewnie jest duża. Jak wygląda od środka?
Nie czujemy współzawodnictwa. Wyróżniamy się wystarczająco, żeby znaleźć swoją własną przestrzeń do działania.
Co to znaczy?
Większość inwestorów po prostu daje pieniądze i w zamian otrzymuje pakiet udziałów. My jesteśmy funduszem typu “hands-on” i pracujemy razem z nimi m.in zabieramy je do Stanów, aby przedstawić je wpływowym partnerom, podpisać bezpoćrednie umowy i umożliwić udział w warsztatach ze światowej klasy ekspertami. Mamy również zespół specjalistów, którzy pomagają startupom z finansami, marketingiem, sprzedażą i udziałem w eventach branżowych. Nie zapominajmy też o partnerstwach jakie mamy na całym świecie. Praca z nami tak bardzo różni się od tej z innymi inwestorami, że tworzymy swoją własną ligę. Szukamy startupów, które osiągną sukces i którym możemy w tym pomóc. Inni inwestorzy szukają firm, które po prostu same to zrobią. To bardzo różne perspektywy.
Startupowców z Doliny Krzemowej interesuje z jakiego kraju pochodzi dany fundusz?
Startupy troszczą się o dobre relacje z inwestorem i oczekują od niego pewnego rodzaju przewodnictwa. Czy to w formie mentoringu, wsparcia emocjonalnego lub pomocy ze sprzedażą. Narodowość to przeterminowany termin w Dolinie Krzemowej. Każdy jest z innej części świata i wszyscy wiedzą, że ta międzynarodowa atmosfera jest kluczowa dla tego miejsca, dlatego nie ma to wiekszego znaczenia.
Jaki jest najlepszy sposób na znalezienie dobrego startupu, w który warto zainwestować?
Znajdujemy startupy przez wiele różnych kanałów. Regularnie robimy research ciekawych projektów, dostajemy zgłoszenia przez naszą stronę internetową, odwiedzamy branżowe eventy, a także dostajemy polecenia, od innych inwestorów czy przedsiebiorców. Nie ma jednego, idealnego sposobu na znalezienie interesującego startupu, ale cieszymy się, że mamy już na tyle silną markę, że przyciągamy wiele atrakcyjnych projektów.
Jak startup powinien przygotować się do rozmowy z inwestorem?
Powinien skupić się na zaprezentowaniu swojej wizji, technologii i unikalnej wartości jaką oferuje. Założyciele, którzy od miesięcy pracują nad projektem, są ekspertami w swojej dziedzinie, a my jako inwestorzy mamy jedynie ogólną wiedzę. Powinni więc opowiedzieć nam o swojej technologii, w prosty i zrozumiały sposób. Warto by poruszyli również kwestię sprzedaży i marketingu.
Czego powinien unikać w rozmowie?
Musimy widzieć pasję u założycieli. Jeśli nie ekscytuje ich ich własny produkt, jak mają go sprzedawać? Ważna jest również szczerość. Jeśli nie znają odpowiedzi na jakieś nasze pytanie powinni to przyznać. Potrafimy wyłapać, kiedy ktoś blefuje i nie jest to pożądany początek współpracy.
Urok osobisty ma znaczenie w rozmowie z inwestorem? Przymilanie się raczej pomaga, czy przeszkadza?
Charyzma i urok osobisty są zawsze pożądane. Spotykamy tysiące startupów i założycieli rocznie, dlatego musisz się wyróżnić. Jeśli wywrzesz na nas dobre wrażenie, choćby na poziomie personalnym, na pewno zwiększy to twoje szanse. Dbamy o bliskie relacje ze spółkami z naszego portfolio. To nas wyróżnia, ponieważ nie wszyscy inwestorzy mają takie podejście.
Jak zareagowali przedsiębiorcy zaproszeni na organizowane przez Was wydarzenie?
Jak dotąd otrzymaliśmy tylko pozytywne informacje zwrotne. W evencie wzięło udział ponad 150 osób z najbardziej prestiżowych akceleratorów, co-worków, funduszy VC, firm obsługujących sprzedaż i marketing firm hardware oraz startupów z branży hardware. Zostaliśmy obsypani komplementami zarówno od gości, prelegentów i startupów, które prezentowały swoje produkty. Właśnie dlatego postanowiliśmy zorganizować kolejny z serii eventów w Warszawie.
–
Jeśli chcesz uczestniczyć w kolejnej edycji Hardware Massive, więcej o tym dowiesz się tutaj.