506 rund inwestycyjnych, które zasiliły polskie startupy od 2011 r. do końca III kw. 2019 (dane Dealroom) robi wrażenie, zwłaszcza gdy porówna się tę liczbę do osiągnięć wicelidera regionu-Estonii (297). Ale czy to jest powód do zadowolenia? Absolutnie nie. Wolumen transakcji owszem jest imponujący, ale pod względem wartości przepływów kapitałowych w stronę polskich spółek i średniej wartości rundy, wciąż jesteśmy na początku drogi. Czy gdzieś popełniliśmy błąd? Co jest jeszcze do zrobienia?
Niewykorzystany potencjał
Rok 2019 utrwalił moje przekonanie, że w Polsce już od kilku lat efektywnie tworzone są warunki, by dobrze rozwijać technologiczne startupy. Tylko ten potencjał nie jest w pełni wykorzystywany. Mamy rekordową liczbę małych rund finansowania pre-seed i seed, a wciąż niedobór mających każdorazowo wartość milionów złotych serii A, B i dalszych. A to właśnie te kolejne rundy, gdy model biznesowy został już zweryfikowany i podlega skalowaniu, powinny koncentrować się na budowaniu czempiona regionalnego, a później globalnego.
Jednocześnie wiemy, że 80 proc. środków, które płyną do młodych spółek to zasługa publicznych programów wsparcia. Pozostałe 20 proc. wyłożone przez prywatny kapitał, w tym w pewnym ułamku spoza Polski, pokazuje wyraźny rozdźwięk między postrzeganiem potencjału polskiej sceny startupowej przez zagranicznych inwestorów (w tej kategorii wypadamy bardzo dobrze) a skalą ich kapitałowego zaangażowania na polskim rynku (z tym jest wyraźnie gorzej).
Przedsiębiorczy naród
Jak tę lukę zasypać? Trzeba skupić się na najmocniejszych stronach Polski i na nich budować trwałą wartość. Co ją wyróżnia pod tym względem? Nasz kraj ma coraz więcej co zaoferowania zagranicznym inwestorom. Mamy świetnych inżynierów i naukowców, co naturalnie daje nam przewagę konkurencyjną na rynku innowacji. Przy tym jesteśmy narodem z żyłką do przedsiębiorczości, czego efektem jest rosnąca liczba powstających firm, w tym tych technologicznych. Ale to nie liczba powstających projektów jest naszym prawdziwym wyróżnikiem i tym, co w coraz większym stopniu przyciąga zagraniczny kapitał.
Poprawa jakości startupów
Wyraźnie poprawia się jakość startupów – nie tylko rośnie ich potencjał biznesowy, ale również przygotowanie i kompetencje kierujących nimi zespołów. Na rynku pojawia się coraz więcej interesujących projektów, których celem jest rozwiązywanie konkretnych globalnych problemów. Szczególnie takich projektów szukają u nas zagraniczni inwestorzy.
W ostatnich latach, a w mijającym roku szczególnie, obserwujemy coraz większą aktywność zagranicznych VC w Polsce i całym regonie CEE. Zwiększa się obecność zagranicznych VC w strukturze finansowania polskich firm – szacuję, że w ten sposób finansuje się już blisko co 10. startup, a tendencja jest taka, że ten odsetek z czasem powinien dalej rosnąć. W ten trend wpisuje się działalność naszego funduszu TDJ PitangoVentures, który od 2017 r. działa na polskim rynku we współpracy z izraelskim funduszem Pitango VC i NCBR.
Kapitał seedowy
Dostępność kapitału seedowego w Polsce jest duża, głównie, dlatego że inwestycje na tym etapie preferuje inwestor publiczny. A że państwo jest potrzebnym filarem rynku startupów pokazuje choćby przykład Izraela, w którym w latach 90-tych ekosystem spółek technologicznych rozwijał się dzięki transferom rządowym. Zresztą nawet dzisiaj w różnych krajach, w tym w Izraelu, powstają programy rządowe wspierające inwestycje VC w poszczególne, innowacyjne branże, które dla danego kraju są strategicznie ważne, na przykład w biotechnologię.
Co można zrobić?
W Polsce potrzebne jest wejście na wyższy poziom i przesunięcie środka ciężkości w stronę bardziej dojrzałych podmiotów. Tu największą rolę należy upatrywać w funduszach VC, jednak rola państwa jako organizatora, koordynatora, a także wspierającego, jest nie do przecenienia. Taka jest potrzeba rynku, bo coraz więcej firm, które jeszcze niedawno były na bardzo wczesnym etapie, realizuje kolejne rundy inwestycyjne – różne źródła mówią, że nawet o 50 proc. wzrosła w latach 2017-2019 liczba rund A o wartości 3-10 mln zł. Ewidentnie zatem spółki niegdyś będące w fazie „zasiewowej” dorastają i wchodzą na wyższy poziom.
Niewątpliwie mijający rok był ważny dla polskiej sceny startupowej. Utrwalił pewne procesy, które warto wzmacniać w kolejnych latach, i uwypuklił zalety Polski, które powinny stać się fundamentami dla długoterminowego wzrostu. Mamy w Polsce odpowiednie zasoby, trzeba je tylko właściwie ukierunkować. Kierunkowskazem powinny być tutaj rozwinięte ekosystemy Izraela i Europy Zachodniej.
Autor:
Wojciech Fedorowicz, Partner Zarządzający TDJ PitangoVentures