Twitter się nie zmieni. Nadal będzie oferował tylko 140 znaków

Dodane:

Adam Sawicki, Redaktor prowadzącyRedaktor prowadzący MamStartup Adam Sawicki

Udostępnij:

W styczniu tego roku pojawiły się w sieci nieoficjalne informacje zgodnie, z którymi Twitter miał zlikwidować 140-znakowy limit postów. W tym samym czasie, Jack Dorsey, CEO spółki, powiedział, że gdyby był on większy, Twitter mógłby być wygodniejszym narzędziem. Teraz zaprzecza tym doniesieniom.

Na zdjęciu: Jack Dorsey, CEO Twittera | fot. by Max Morse/TechCrunch/flickr.com CC by 2.0 | modyfikacja: 632×348

Tweety bez zmian

Jack Dorsey, dyrektor generalny Twittera, pytany przez dziennikarzy telewizyjnego programu NBC Today Show o to, czy limit 140 znaków wciąż będzie obowiązywał w tweetach, odpowiedział, tak.  – Jest to dobre dla nas ograniczenie, które umożliwia zwięzłość informacji i wypowiedzi – powiedział CEO serwisu społecznościowego. Tym samym, zaprzeczył doniesieniom, według których limit ten miałby zostać podniesiony do 10 tys. znaków.

O czym w styczniu tego roku informował magazyn Re/code. Powołując się na własne źródła, dziennikarz Kurt Wagner stwierdził wówczas, że spółka należąca do Jacka Dorsey’a planuje podnieść limit znaków umieszczanych w postach. Dodał, że funkcja ta ma zostać udostępniona do końca pierwszego kwartału 2016 roku. Spółka nie potwierdziła i nie zaprzeczyła wtedy tym informacjom.

Twitter byłby bardziej użyteczny?

Kilka godzin po tym jak Re/code opublikował artykuł, głos w tej sprawie zabrał dyrektor generalny Twittera. Jack Dorsey napisał wówczas na łamach sieci społecznościowej, że pierwotnie, gdy tworzył serwis nie miał zamiaru ograniczać tweetów do 140 znaków. Wyjaśnił, że limit ten wynikał raczej z faktu, że podobną ilość można było wtedy umieści w SMS-ach. Jego zdaniem, ograniczenie to pobudza do kreatywności i zwięzłości.

Nie zawsze jednak użytkownicy Twittera zachowują zwięzłość wypowiedzi. Jak zauważył Dorsey często publikują zrzuty ekranu, które zwierają obszerne teksty. Dodał, że gdyby nie były to screeshoty, a zwyczajne posty, wówczas łatwiej można byłoby je przeszukiwać i zaznaczać, a sam Twitter mógłby stać się wygodniejszym narzędziem. Zgodnie z piątkową wypowiedzią CEO spółki do tego nie dojdzie.