Ludzie, którzy zakładają startupy to po części ci, którzy żyją z ciekawym pomysłem na biznes i chcą go jak najszybciej urzeczywistnić. Inni to ci, którzy wyssali przedsiębiorczość z mlekiem matki, bo wszyscy w rodzinie przeklinali etaty i prowadzili swoje firmy. Jeszcze inni to tacy, którzy odkrywają nowe rozwiązania i nie chcą patentem dzielić się z jakąś firmą czy organizacją. Jest jeszcze pewnie kilka grup, ale dziś skupię się na jednej – dość licznej.
Ta kolejna grupa, to osoby, które zakładają swoje biznesy, bo chciały odejść z firm, korporacji, w których było im źle albo dobrze, ale nie zgadzali się z wartościami firmy, nie czuli się docenieni, nie mogli rozwinąć skrzydeł, byli pominięci przy awansie, nie doczekali się podwyżki, nie pasował im styl zarządzania, raportowania, presja czasu, rytm pracy itd.
To przed czym uciekasz, spotka cię za rogiem
Jeśli jesteś w tej grupie, to pewnie już widzisz w swoim biznesie, gdzie musisz poświęcić więcej uwagi, co cię denerwuje, co jest piętą Achillesa, co się rozłazi, przez co tracisz klientów, czas, pieniądze. I już wiesz, że presja czasu nadal będzie, wyniki musisz monitorować na bieżąco i będziesz pracować pewnie więcej niż na etacie. Tylko negocjacje z szefem zamieniłeś na negocjacje z własnym poczuciem odpowiedzialności za biznes albo ludzi, których zatrudniasz.
Twoja firma nie jest niczym więcej niż wyraźnym odbiciem ciebie. O tym pisze Michael E. Gerber, w swojej bestsellerowej książce Mit przedsiębiorczości. Co miał na myśli? To, że jeśli nic z tym nie zrobiłeś do tej pory, to twoje nawyki z poprzedniej organizacji czy korporacji przyprowadziłeś do swojej firmy. Jeśli jesteś niezorganizowany, to twoja firma będzie niezorganizowana. Jeśli jesteś nieterminowy, taka też będzie twoja firma. I tak dalej.
Jak być swoim szefem i mieć wyniki
Ludzie, którzy z sukcesami prowadzą swoje firmy, mówią mi, że są dla siebie najbardziej wymagającymi szefami jakich mieli do tej pory. Tłumaczą, „no wiesz, przed sobą nie ściemnię, że tramwaj miał wypadek i dlatego jestem późno w pracy, raport za zeszły tydzień zjadł pies, a porażek w projekcie nie przemilczę i nie zamiotę pod swój własny dywan”.
Przyjrzyjmy się temu co cię wygoniło z poprzedniego miejsca i ma szansę wrócić w twojej firmie
1. Poranne wstawanie, praca 9.00-17.00, odbijanie karty wejść i wyjść, presja czasu, deadline’y
Sprawdź jak działasz teraz. Jak jest z twoją punktualnością na spotkaniach. O której siadasz do pracy – czy tak jak się ze sobą samym umówiłeś czy też przeciągasz poranek i rozpoczęcie pracy. Po przerwie na kawę albo obiad jak długo zajmuje ci powrót do zajęć? Jak często przesyłasz coś, oddajesz fragmenty pracy albo cały projekt na czas? Jeśli zatrudniasz ludzi, jaki dajesz im przykład i jak z nimi rozmawiasz o deadline’ach? Pobłażasz czy wymagasz terminowości?
Dla każdej firmy punktem odniesienia są klienci. Pewnie już to przemyślałeś i wiesz w jakich godzinach pracują twoi klienci, w jakie dni i godziny są najlepiej uchwytni, kiedy oddzwaniają, odpisują, a kiedy wolą się spotykać. Popatrz na swój kalendarz i dzień. Może nie warto walczyć z materią i twoją prawdziwą naturą. Może jesteś w stanie pogodzić dyspozycyjność dla klientów i swój najefektywniejszy czas z rytmu dobowego (poranek/południe/popołudnie/wieczór). Jeśli musisz się dopasować do rytmu pracy z klientem, sprawdź do jakich granic możesz się dostroić. To prawo natury. Jeśli się do czegoś bardzo musisz naginać, to długofalowo nie będzie do dla ciebie efektywne. No i przecież wygoniło cię to z poprzedniej firmy. Może część obowiązków masz komu zdelegować?
2. Monitoring wyników, raporty, tabelki
Znam tylko nieliczne osoby, które lubią przegotowywać obszerne raporty ze swoich działań, sprzedaży, kampanii, pozyskanych rekordów, realizacji projektu, wydatkowania dotacji itd. W dużych firmach często wiąże się to z tym, że pracownicy rzadko widzą sens tych działań. Nie widzą dużego obrazka i swojej roli w tym. Często zdarza się, że raporty przez nikogo nieczytane lądują w segregatorach albo katalogach na serwerach. Pracownicy nie zaspokajają więc podstawowej potrzeby człowieka myślącego- rozwijającego się, czyli potrzeby celowości działań. Każdym następnym razem motywacja do zrobienia tego zadania będzie coraz niższa, opór większy.
Zrozumiałe, że inaczej to widzisz, gdy myślisz o swojej firmie. Potrzebujesz tych danych do funkcjonowania swojego biznesu jak powietrza. Oczywiście w zależności od wielkości, zasięgu działania, gamy produktów, ilości danych itd., będziesz potrzebował różnych raportów. Znów przyjrzyj się temu. Czy masz wszystkie dane, które obiecałeś sobie, ze będziesz śledził? A może inwestor, przyznający dotację albo księgowa potrzebują informacji z którymi zalegasz? Bez sensu byłoby, by twoja firma „rozbiła” się o skały, które można było zauważyć, ominąć, zmienić totalnie kurs. Z liczb wyczytasz obecną kondycję, kierunki, ale też systematyczność działań. A sprzedaż w większości branż i kanałów to właśnie statystyka.
To co cię „parzyło” w poprzedniej firmie, a może nadal „parzy”, gdy siadasz do zestawień i raportów? Może forma, brak systemu ułatwiającego przygotowanie, skracającego czas? Jeśli nie jesteś w stanie tego zrobić sam, może jednak możesz to komuś oddelegować? Nawet jeśli liczby to nie twoja natura, nie zwalniaj siebie z obowiązku przeczytania i uważnego śledzenia wyników. To cenne dane do nawigacji.
3. Niedocenienie, niemożność rozwijania skrzydeł, pominięcie przy awansie, brak podwyżki
Doskonale pamiętasz jak to wszystko dotyczyło ciebie w poprzedniej firmie. Jeśli masz pracowników natychmiast zastanów się co możesz zrobić, by tak nie czuli się twoi ludzie.
Jeśli nie masz stałych pracowników, a pomaga ci doraźnie żona, mąż, siostra, przyjaciel czy sąsiad, to wiedz, że to też są twoi ludzie. Chcą mieć swój udział w sukcesie, chcą dostawać informację jak użyteczna jest ich praca, jak przełożyła się na wynik, do czego wykorzystałeś ich kontakty czy wkład. Pamiętaj, potrzebują rozumieć sens swojej pracy, tak jak ty potrzebowałeś czuć kiedyś i teraz i potrzebują zauważenia, docenienia słowem, a najlepiej i materialnie. Tylko wtedy zaangażują się w kolejne zadania czy przedsięwzięcia i będą ci kibicować.
4. Feedback (dawanie informacji zwrotnej)
Irytowało cię, gdy szef udzielał ci feedbacku (informacji zwrotnej) na temat wykonanych zadań czy twojej złej postawy, oceniał rocznie twoją pracę? Przyprawiało cię o stres każde wezwanie na rozmowę, poprawianie twoich projektów? Myślałeś, że uwolniłeś się od tego bezpowrotnie? Nic z tego. Teraz informacji zwrotnej z jeszcze większym wyczuleniem powinieneś słuchać od klientów. Nie unikaj tego. To najcenniejsze informacje dla rozwoju twojego biznesu, nawet jeśli niektóre będą cierpkimi do przyjęcia.
Bo kto inny da ci bardziej wiarygodną opinię? Feedback tłumaczy się z angielskiego w tym aspekcie jako karmienie się, zasilanie się informacjami zwrotnymi. Zamykanie się na opinie klientów czy pracowników to zamykanie się na rozwój. Jeśli drażniło cię to kiedyś, być może była to wina złej formy, braku umiejętności menedżera w tym temacie. Ucz się dawać i przyjmować uwagi i informacje zwrotne, zarówno od klientów, pracowników jak i bliskich. Wszyscy przecież gracie do jednej bramki. A jeśli tak nie jest, to rozmowa i feedback też jest sposobem na dotarcie to sedna, dlaczego tak nie jest.
–
Pamiętaj, twoja firma jest odbiciem ciebie. Twoja firma jest tak zarządzana, jak zarządzasz sobą samym. Może to czas i miejsce byś poświęcił uwagę swojej indywidualnej efektywności?
–
Dorota Mazur
Trener
Trener, andragog, Business Development Manager, z 8 letnim doświadczeniem w sprzedaży B2B oraz 3-letnim w zarządzaniu kilkuosobowym zespołem sprzedaży i kilkuosobową firmą z branży rekrutacyjnej. Buduje skuteczne relacje, doradza, przygotowuje programy szkoleniowe w odpowiedzi na oczekiwania i potrzeby Klienta.