Twórzcie projekty teraz, kiedy konkurencja jest niewielka

Dodane:

MamStartup logo Mam Startup

Udostępnij:

Fashion, hardware i internet of things – tak w trzech hasłach można podsumować pierwszą europejską edycję imprezy TechCrunch Disrupt Europe, która zakończyła się przedwczoraj w Berlinie. Dlaczego warto było się tam pojawić?

Fashion, hardware i internet of things – tak w trzech hasłach można podsumować pierwszą europejską edycję imprezy TechCrunch Disrupt Europe, która zakończyła się przedwczoraj w Berlinie. Dlaczego warto było się tam pojawić?

Po dwóch dniach zmagań w trakcie Hackathonu, rankiem 28 października rozpoczął się dwudniowy event. Jego celem było zderzenie aspirujących przedsiębiorców z Sillicon Alley, z inwestorami z topowych funduszy inwestycyjnych na świecie.

Autorką tekstu i zdjęcia jest Barbara Grześ

Poniedziałkową część imprezy otworzyła rozmowa z Markiem Samwerem – jednym z trzech braci, founderów Rocket Internet. Nie zabrakło pytań o kontrowersje związane z działalnością braci Samwers, które Marc skwitował słowami: Tak bardzo skupiamy się na biznesie, że nie mamy czasu na zastanawianie się skąd biorą się pomówienia na temat Rocket Internet. Wspomniał również o tym, że zwrot blitzkrieg e-mail (użyty w jednym z komentarzy) nie był odpowiedni, szczególnie ze względu na narodowość inwestorów. Wszystkim zebranym, Marc Samwer polecił wchodzenie na rozwijające rynki najszybciej jak się da. Idźcie tam teraz, dzisiaj, kiedy jest tam bardzo mała konkurencja – jeśli poczekacie chociaż chwilę, stracicie tę szansę – mówił Samwer podczas TechCrunch Disrupt Europe w Berlinie. Nie zabrakło również ciepłych słów na temat współpracy z braćmi i zaufaniu między nimi, które sprawia że mogą wzajemnie się zastępować.

Dyskusje

Pierwszy dzień upłynął pod znakiem paneli dyskusyjnych nt. gier mobilnych i bitcoinów, po których miała miejsce rozmowa z Timem Armstrongiem – CEO AOL. Wspominał czasy, kiedy na spotkaniu 20 na 20 osób miało smartphone’a Blackberry. Nie brakowało także odniesień do amerykańskiej polityki, GAFA i NSA.

Drugi dzień obfitował w tzw. “Founder stories” – rozmowy z założycielami: Tinder (Sean Rad), Stripe (Patrick Collison) i Soundclouda (Alexander Ljung). Ljung odnosił się jednak do przyszłości branży muzycznej, aniżeli własnych doświadczeń. Według jego opinii przyszłość tę kształtować mają trzy czynniki:

  • obniżenie progu wejścia do tworzenia muzyki dzięki wykorzystaniu technologii,
  • zorientowaniu społecznościowych aplikacji muzycznych także na koncerty i przedsięwzięcia muzyczne,
  • ich komercjalizacji i stworzeniu marketplace’a do współpracy muzyków z markami,

Ljung ogłosił także nową funkcjonalność w Soundcloudzie – integrację z Instagramem, by dać aspirującym artystom kolejną formę wyrazu.

Konkurs

TechCrunch Disrupt to także Startup Battlefield, czyli konkurs, w którym o finansowanie rywalizuje 14 projektów. Ta edycja skupiła głównie te wokół fashion eCommerce, data mining i integracji wielu aplikacji i urządzeń (internet of things). Każdy z aspirujących przedsiębiorców miał sześć minut, aby przekonać inwestorów pitchem i odpowiedziami na pytania.

Z zadaniem najlepiej poradził sobie berliński Lock8 – zespół pracujący nad inteligentnym zamkiem do roweru. Wyróżnia się tym, że przy próbie naruszenia wysyła powiadomienie push na smartfon właściciela jednośladu.

Już sama lokalizacja pierwszej europejskiej edycji imprezy była pewnego rodzaju potwierdzeniem szumu, który tworzy się wokół berlińskiej sceny startupowej. Niejednokrotnie porównywano ją do Doliny Krzemowej sprzed kilkunastu lat. Tej pełnej pasjonatów i zapalonych, skromnych i otwartych przedsiębiorców. I choć po “TechCrunch” w nazwie imprezy można spodziewać się więcej, był to dobry – a zarazem kolejny – krok do zintegrowania Doliny Krzemowej z Krzemową Aleją.

Barbara Grześ

Zakochana w internetach. Właśnie rusza na podbój berlińskiej sceny startupowej jako Product Managerka.