Tyle trzeba poświęcić dla startupu (Przypadki startupowca)

Dodane:

Daniel Kędzierski Daniel Kędzierski

Udostępnij:

Najlepsze, co może się przydarzyć Twojemu startupowi to bardzo duży kredyt. Kredyt, który sam zaciągniesz, żeby sfinansować swój śmiały pomysł. Dlaczego? Bo potrzebujesz bata nad głową.

W branży startupowej krąży na zasadzie mema śmieszna wymiana zdań między Konradem Latkowskim, przedsiębiorcą, organizatorem i mentorem wielu wydarzeń, a początkującym startupowcem szukającym finansowania. Konrad na pytanie o metody pozyskiwania środków na rozwój, wskazuje klientów. Riposta tyle złośliwa, co celna. Chętnie zaśmiałbym się w głos, gdyby nie było w tej historii tak wiele prawdy.

Niestety mentalność sporej części osób, które zaczynają budować swój startup pozostawia wiele do życzenia. Nie są przygotowani na ciężką pracę i czasami mam wrażenie, że pociąga ich bardziej branża, kultura startupowa niż perspektywa osiągnięcia sukcesu ze swoim produktem lub usługą, bo on z kolei wymaga poświęceń.

Tymczasem to właśnie im bardziej jesteś zdeterminowany, im więcej czasu poświęcisz projektowi by go dopracować, tym większe masz szanse na sukces. Jesteś gotów poświęcić dla pracy wakacje? Wyjścia do kina? A spotkania z kolegami, przyjaciółmi i dziewczyną? Potrafiłbyś zamiast spać w wygodnym łóżku w domu, przekimać się gdzieś w biurze, bo powrót i ponowny przyjazd zająłby Ci aż godzinę? Godzinę, podczasj w której możesz zrobić coś dla projektu.

Za radykalnie, powiesz? Gdzieś trzeba postawić granicę? Odpowiedź jest prosta: sam sobie ją ustalasz, a im częściej ją przekroczysz, im więcej włożysz pracy i energii w swój startup, tym szanse na sukces są większe. Ciągła presja czasu, zobowiązań i terminów wymusza elastyczność, by dopasować się do ciągłego zmieniającego się otoczenia.

Przykład z mojego życia. Pozyskaliśmy nowego klienta, pakiet Ultimate, w ramach którego miałem przeprowadzić dwugodzinne szkolnie z FB Ads. Termin szkolenia ustalony, wyjechałem z domu wcześniej, bo mogą być korki, przyjeżdżam do biura, wszystko przygotowane, włączam komputer, a tu „brak internetu”. Dzwonię do operatora: jestem 20 na linii. Co robić? Nie zastanawiałem się długo tylko zbiegłem do samochodu, pojechałem do KFC i poprowadziłem szkolenie, korzystając z ich wifi.

Inna sytuacja. Kilka dni temu zadzwonił ważny klient i poprosił o pilną prezentację dla swojego zespołu. Klient, na którego czekałem cztery miesiące. Za godzinę byłem umówiony na inne spotkanie, a przecież w godzinę nawet do niego nie dojadę, a co dopiero poprowadzić jeszcze prezentację. A tu taka szansa by pokazać produkt.

W holu, na parterze biurowca w którym mieści się Samsung Polska, i z którego przedstawicielem byłem umówiony na spotkanie wcześniej, otworzyłem lapka, wziąłem telefon, uruchomiłem pokój webinarowy i poprowadziłem 50 minutową prezentację, po czym 3 minuty później już jechałem na 9 piętro na kolejne spotkanie. 

To jest praca nad projektem, która wymusza rezygnację z wielu aspektów życia prywatnego. Startupowca powinna cechować elastyczność.

W zasadzie da się podzielić startupowców na dwa typy: tych, którzy robią startup i tych, którzy go mają. Ci drudzy są najczęściej widziani na konferencjach, realizują się towarzysko i mam czasami wrażenie, że podążają za modą.

Tymczasem startup to firma i tylko w takich kategoriach można o nim myśleć. Dlatego każdemu startupowi, z którym rozmawiam sugeruję dwa źródła finansowania: kredyt i klienci. Startup to nie ciepła posadka, o której zapominasz po wyjściu z biura. Musisz chcieć zasuwać dniami i nocami, pogodzić się z myślą o kilkunastogodzinnym dniu pracy. Nie jesteś na to gotowy? Idź na etat!

Mówię to jako osoba, która pracuje kilkaset godzin miesięcznie, spędza kilkadziesiąt godzin w aucie w podróży do klientów i na spotkaniach i bywa, że w danym miesiącu jest w domu krócej niż w trasie.

Jest taki bardzo ciekawy amerykański bloger, Mike Manson, który napisał wpis o dążeniu do sukcesu i postawił w nim następującą tezę: ludzie zadają sobie złe pytanie, kiedy myślą o tym, jak chcą go osiągnąć. Zazwyczaj zastanawiamy się:co powinniśmy zrobić, by osiągnąć sukces, tymczasem właściwe pytanie brzmi: Ile jestem gotów poświęcić? Dopiero to drugie uświadamia nam, że nie będzie łatwo.

To iluzja, że na wszystko znajdziemy czas: jeżeli chcemy szybko skalować swój projekt, czeka nas wiele wyrzeczeń. Wszystkim startupowcom w Polsce i nie tylko życzę gotowości do tego typu poświęceń, a na końcu drogi sukcesu, który pokaże, że było warto.

– 

Daniel Kędzierski

CEO projektu FastTony.es

Przedsiębiorca z 11-letnim doświadczeniem. Twórca innowacyjnych rozwiązań dla biznesu i strategi marketingowych.Dzięki swojemu innowacyjnemu produktowi pomaga bardzo precyzyjnie dotrzeć do konsumentów. Tworzenie reklam i niestandardowe formy rozliczeń na Facebook nie mają przed nim tajemnic, a w szczególności: Lead Ads, Local Awareness, Custom Location Ads, Local Video Ads, Content manager, CPA, CPL, CPC, CPM, oCPM i inne.