Czy przed spotkaniem z founderem robisz research dotyczący jego osoby, kariery zawodowej, naukowej?
Jeżeli jest to osoba z polecenia, to siłą rzeczy wraz z poleceniem, otrzymujemy przynajmniej podstawowy pakiet informacji o founderach/founderkach. Jeśli jednak jest to zespół bez rekomendacji robię podstawowy „techniczny” research: sprawdzam profil na LinkedIn, szukam kontaktu do osób, które mogą dać mi szerszy obraz kompetencji i doświadczeń danej osoby.
W pierwszej kolejności skupiam moją uwagę na projekcie/pomyśle. Nie chce, aby informacje na temat founderów/founderek wpłynęły już podczas pierwszego spotkania na jego ocenę i zaważyły o decyzji co do dalszego procesu. W kolejnych etapach analizy, na pierwszy plan wychodzi zespół, który liczy się dla nas równie mocno jak sam pomysł. Finalnie komponent ludzki staje się decydujący.
Reasumując: na początkowym etapie liczy się głównie projekt, w następnym kroku, jeżeli ciągle pomysł budzi nasze zainteresowanie, kluczowym staje się ocena zespołu i jego potencjału.
Jakich informacji szukasz o takiej osobie?
Po pierwszym spotkaniu, przede wszystkim zaczynam oceniać na ile to, co padło z ust foundera/founderki ma pokrycie w rzeczywistości. To jest dla mnie kluczowe. Na ile zespół potrafi szczerze i rzetelnie odpowiedzieć na zadane pytania, a na ile kluczy lub coś zataja.
Następnie badam opinie klientów oraz osób z mojego networku, które miały doświadczenie współpracy z daną osobą. Cenię sobie opinie osób reprezentujących inwestorów z poprzednich rund, które potrafią szczerze opowiedzieć o wyzwaniach związanych ze współpracą z danym zespołem. Niestety, takich opinii nie ma wiele, strategia typu: „spółka potrzebuje kasy, nie mówmy za wiele o ciemnych stronach, sami się przekonają, jak wejdą” – ciągle zdaje się brać górę nad profesjonalnym zaadresowaniem wyzwań. Takie podejście pomogłoby w zidentyfikowaniu potencjalnych kryzysów i może uchronić spółkę przez upadkiem. A taki czarny scenariusz jest prawdopodobny, gdy udziałowcy popadną w konflikt.
Na jakie elementy wizerunku foundera zwracasz uwagę?
Czy nie poświęca zbyt wiele czasu na życie według „startup style” czyli uczestnictwa w zbędnych eventach? Pompowania swojego wizerunku w social mediach zamiast wizerunku reprezentowanej marki? Nadmiernego skupienia się na kreowaniu wokół siebie PR, zamiast na budowaniu realnego biznesu w projekcie, w który inwestujemy?
Oczywiście, są też founderzy, którzy najchętniej zamknęliby się w murach własnego projektu i nie wchodzili do świata mediów, co jak wiemy, też nie jest dobre. Zależy nam na zdrowym podejściu, w którym przede wszystkim liczy się determinacja i skupienie na rozwoju projektu oraz wyważona komunikacja z otoczeniem.
Czy dobry personal branding foundera może pomóc w pozyskaniu inwestycji?
Oczywiście, że tak. Musimy tylko pamiętać, że „dobry personal branding” nie opiera się na ilości nazwisk, które mamy wśród znajomych na LinkedIn ani na liczbie followersów.
Liczy się jakość, a nie ilość.
Personal branding to świadome budowanie i kształtowanie swojego wizerunku, aby efektywnie wyrażać to, kim jesteś, co potrafisz i co wyróżnia cię na tle innych osób. U mnie liczy się autentyczność– zwracam uwagę na ile to, co widzę w sieci i słyszę na rynku, pokrywa się z faktycznymi zachowaniami i wartościami danego foundera/founderki.
Inaczej mówiąc: na ile to, co słyszę na spotkaniach jest spójne z tym jak dana osoba komunikuje się ze światem przez social media, publiczne wystąpienia, układa relacje wewnątrz zespołu oraz z inwestorami. Dodaję do tego opinie zewnętrzne, o postrzeganiu i doświadczeniach uzyskane od innych osób ze środowiska.
Aby sobie pomóc stosuję m.in. badanie diagnostyczne L.E.A.D, które pokazuje wzorce zachowań liderskich, tych pożądanych i tych niepożądanych. Przed takim badaniem często zadaje founderowi/founderce pytanie: “co może mnie zaskoczyć w naszej współpracy, co może być wyzwaniem czy utrudnieniem?” To przewrotnie zadane pytanie, w rzeczywistości jest klasyczną próbą odkrycia „słabszych stron”. Jeśli ktoś potrafi szczerze o nich opowiedzieć, to jest to duży plus. I ważne, aby nie były to zdania z cyklu: “mam tendencje do pracoholizmu, zbyt dużo czasu poświęcam projektowi”.
Czy founder powinien budować sieć kontaktów z inwestorami (np. poprzez LinkedIn lub udział w wydarzeniach branżowych), aby zwiększyć swoją rozpoznawalność i budować większe zaufanie do swojej osoby?
Oczywiście, że tak, ale w przemyślany i celowy sposób. Niektóre twarze widzi się na każdym evencie, a ich projekty nie posuwają się do przodu więc trudno mówić o efektywności i wiarygodności ich działań. Oczywiście niekiedy potrzeba czasu, aby rynek uwierzył w dany projekt i jeśli założyciel/ka jest odpowiednio zdeterminowany może zrealizować swój cel.
Ważne tylko, aby nie spalić nadmiernie swojej energii i nie pojawiać się wszędzie, tylko dlatego, że organizowany jest kolejny event startupowy.
Moja rada? Szukaj kontaktu z inwestorami, którzy rozumieją Twój sektor. Jeśli projekt nie jest gotowy na ich inwestycje, zdefiniuj co powinieneś osiągnąć, aby wejść na odpowiedni level i móc się znów zaprezentować. Inwestorzy bardzo cenią sobie zdeterminowanych founderów, którzy szanują czas drugiej strony i przychodzą z konkretnymi prezentacjami.