Ola realizuje więcej kursów
Ola, podobnie jak Uber, łączy kierowców z pasażerami. Główna różnica między konkurentami polega na tym, że pierwsza z wymienionych spółek działa jedynie w Indiach, a druga w wielu regionach świata. Niemniej to Indie zaraz po Stanach Zjednoczonych są największym odbiorcą usług amerykańskiej firmy. Mimo to Ola lepiej radzi sobie na rodzimym rynku.
W sierpniu 2015 roku przedstawiciele spółki pochwalili się, że codziennie pośredniczą w 750 tysiącach przejazdów i zapowiedzieli, że do końca miesiąca liczba ta wzrośnie do miliona. W tym samym czasie Uber obsłużył około 200 tysięcy kursów, a w odpowiedzi na rosnącą popularność azjatyckiej spółki oświadczył, że zintensyfikuje działania związane z ekspansją na tamtejszym rynku. Niemniej walka o pozycję w Indiach przybrała nieoczekiwany zwrot akcji, a Uber złożył pozew przeciwko Oli w Sadzie Najwyższym w Delhi.
400 tys. fałszywych zamówień
Przedstawiciele spółki z San Francisco oskarżają azjatyckiego rywala o stosowanie nieuczciwych praktyk. Według nich pracownicy konkurenta od sierpnia do lutego zamówili z 90 tysięcy numerów telefonów łącznie około 400 tysięcy przejazdów, które odwołali tuż przed przybyciem kierowcy na miejsce. W efekcie, zatrudnieni przez Ubera taksówkarze tracili czas, pieniądze, cierpliwość i rezygnowali z pracy.
Zespół Oli natomiast odrzuca zarzuty i przekonuje, że oskarżenia są „niepoważne i fałszywe”, podaje magazyn Bloomberg. Zdaniem przedstawicieli firmy, Uber działając w ten sposób usiłuje odwrócić uwagę od obecnej sytuacji na rynku i poważnych problemów spółki, w tym niedawnych przypadków przejęciach jej samochodów przez władze rządowe. Tym samym, Ola nawiązuje do innej sprawy sądowej, w której to oskarża konkurenta o niestosowanie się do zakazu używania aut z silnikiem Diesla na terenie Delhi.
Uber przyznał się do winy
Sprawa, o którą obecnie spierają się oba podmioty trafi na wokandę we wrześniu. Nie jest jednak jedyną tego typu, w której dotychczas uczestniczył Uber, ale za to pierwszą, w której, jak utrzymuje, jest poszkodowanym. Wcześniej bowiem spółka z San Francisco dopuściła się tej samej taktyki, o którą oskarża Olę. I tak, pracownicy Ubera zamówili, a potem odwołali około stu przewozów, które zrealizować miała firma Gett. Amerykański startup przyznał się wówczas do winy.