Finansowanie seedowe ważne w Europie
Europejskie projekty biznesowe na najwcześniejszym etapie rozwoju mierzą się nie tylko z tzw. „capital gap”, ale także „skill gap”, co blokuje szybszy rozwój europejskiego ekosystemu startupowego. Dlatego, w Europie coraz więcej widzimy tzw. proaktywnych seed funds, które przyjmują rolę tzw. „in-house VC”. Ich zadanie nie ogranicza się wyłącznie do zapewnienia kapitału na rozwój, ale wnoszą do rozwoju startupów wartość dodaną w postaci dostępu do potrzebnego know-how czy odpowiednich ekspertów.
Finansowanie pre-seed zakłada od początku ścieżkę, w której founderzy pozyskują możliwie jak najmniejsze rundy na danym etapie, ponieważ z założenia kolejne fundraisingi odbywają się już przy lepszych wycenach. To z kolei pozwala chronić tzw. „capitalization table”, czyli strukturę udziałową w startupie, jednocześnie wprowadzając przemyślaną strukturę fundraisingu. Zresztą, może warto w tym momencie przypomnieć, że wiele najciekawszych w Europie, spektakularnych dziś projektów zaczynało od właśnie pre-seedu.
Mam na myśli chociażby skomplikowane operacyjnie biznesy takie jak: Wolt – firma zaczynała od 500 tys. USD w pierwszej rundzie; czy też np. Bolt – pozyskując 100 tys. USD w pierwszej rundzie (niedawno Bolt pozyskał 628 mln euro!). Podobną drogę przechodziły dwa wiodące dziś fintechy. Myślę o Revolucie – zaczynał z pierwszą rundą finansowania na poziomie 500 tys. USD czy Klarnie, która zebrała 60 tys. USD początkowego finansowania.
Luka w ekosystemie
Uważam, że w Polsce potrzebny jest większa liczba wnoszących wartość funduszy preseed oraz sprawny ekosystem aniołów biznesu. Owszem, taki system rozwija się i jest animowany przez funkcjonujące organizacje, nadal jednak podaż prywatnego kapitału jest zbyt mała. Kiedy się to zmieni? Może wówczas, kiedy zacznie się fala „exitów” założycieli pierwszych dużych polskich projektów. Dziś wiele startup’ów rozpoczyna działalność w oparciu o bootstrapping – czyli środki własne, co na pewno spowalnia całą dynamikę rozwoju na początkowym etapie.
? Przeczytaj również Nadchodzą ciężkie czasy dla startupów? Zbadaliśmy nastroje wśród polskich funduszy VC.
Podobnie, kolejnym wyzwaniem polskiego rynku jest skalowanie projektów oraz szybkie podnoszenie kapitału w kolejnych rundach VC czy dalej rundach A i B. Jednak aby sprawnie przeprowadzić spółkę do finansowania z rundy A i B, musimy sensownie ułożyć ścieżkę finansowania na jak najwcześniejszym etapie. Dlatego, zachęcamy founderów, chcących budować projekty globalne, aby już na starcie pozyskiwali inwestorów, którzy pomogą w przyszłości skutecznie pozyskiwać kapitał. Szczególnie, gdy mówimy o tych przedsiębiorcach, którzy nie mają jeszcze doświadczeń w fundraisingu. Idealny model to znalezienie na samym początku doświadczonego i wnoszącego realną wartość funduszu wczesnego etapu seedowego i pozyskanie do 1 mln zł.
Mało źródeł finansowania
Zarówno brak rozbudowanego ekosystemu aniołów biznesu, niewielka podaż środków prywatnych na etapie early seed zawężają źródła finansowania innowacyjnych startupów w Polsce, a na pewno utrudniają dziś startupom budowę projektów globalnych. Szkoda, ponieważ Polska ma kilka silnych branż, w których się zdecydowanie wyróżnia i które można wyskalować szerzej, takich jak np.: gaming, biotech, medtech, healthtech czy business automation. Coraz ciekawsze rozwiązania proponują nam fintechy.
Uważam, że szczególnie dzisiaj – w czasach kryzysu – musimy bardziej zadbać o rynek preseed i inwestycje w tym obszarze, aby projekty za kilkanaście miesięcy były gotowe na odbicie na rynku i wykorzystały swoją szansę. Co więcej, coraz mniejsza atrakcyjność pracy w korporacjach, może przełożyć się na to, że eksperci z korporacyjnym backgroundem zaczną myśleć o własnych startupach. W praktyce oznacza to, że będziemy mieli większą podaż bardzo ciekawych projektów, które na pewno będą szukały wsparcia na swoim początkowym etapie.
–
Autor: Dariusz Żuk, CEO AIP Seed