Witalij Kliczko wspiera Ubera. Firma od wczoraj działa na Ukrainie

Dodane:

Adam Łopusiewicz Adam Łopusiewicz

Udostępnij:

Ukraiński bokser wagi ciężkiej, a od dwóch lat mer Kijowa, wspiera amerykański startup Uber, który oferuje aplikacje do zamawiania podwózek w dowolne miejsce. Pięściarz uczestniczył we wczorajszej konferencji w Kijowie otwierającej działalność firmy na Ukrainie. Na początek będzie oferować UberaX.

Na zdjęciu (na środku): Witalij Kliczko, mer Kijowa, wraz z przedstawicielami Ubera | fot. Uber

UberX zrzesza kierowców oferujących najtańsze przejazy, czyli spełniający najniższe wymogi Ubera. Usługa ta zazwyczaj przyciąga jednak wielu chętnych, właśnie ze względu na niską cenę. Uber już nie raz stosował taką taktykę rozpoczęcia eksansji zagranicznej od oferowania najtańszej ze swoich usług, dlatego też podobnie postąpił w przypadku Ukrainy. Nasz wschodni sąsiad jest 74. krajem na świecie, w którym działa Uber. 

Ukraino, witaj w rodzinie Ubera

We wczorajszej konferencji prasowej Ubera udział wzięli przedstawiciele firmy zrzeszającej tysiące taksówkarzy bez licencji oraz dziennikarze. Celem spotkania było poinformowanie społeczeństwa o tym, czym jest Uber i jakie usługi ma zamiar oferować mieszkańcom Ukrainy. – Chcemy być częścią życia [Ukrainy], dlatego otworzyliśmy się na dynamiczne i prosperujące miasto – mówił Anthony le Roux, General Manager na Wschodnią Europę. – Kijowie, Ukraino – witamy w rodzinie Ubera – dodał.

W dalszej części spotkania opowiedział o tym, jak będzie działać usługa zamawiania podwózek, ale też zrzeszania kolejnych kierowców oferujących przejazdy swoim samochodem. Ile będzie kosztował jeden przejazd? Le Roux podał dokładne liczby: 25 hrywien za samo zamówienie podwózki w Kijowie (to jedyne miasto, w którym obecnie działa Uber na Ukrainie) oraz 4,5 hrywny za przejechany kilomer i 40 kopiejek za minutę przejazdu z kierowcą Ubera. Minimalny koszt przejazdu to 40 hrywien (nieco ponad 6 zlotych).

Na zdjęciu: Witalij Kliczko, mer Kijowa | fot. Uber

Pierwszy użytkownik – Witalij Kliczko

Każdy z użytkowników aplikacji po skorzystaniu z usług Ubera może otrzymać na adres e-mail wykaz dotyczący trasy, czasu i kosztów przejazdu w dane miejsce. Mieszkańcy Kijowa mogą płacić za usługę za pomocą aplikacji Ubera zintegrowanej z kartą płatniczą. Jednym z pierwszych użytkowników Ubera w Kijowie był jego mer, Witalij Kliczko, znany ukraiński bokser wagi ciężkiej. – Ci, którzy korzystali z Ubera w Londynie, Paryżu czy innych miastach od teraz będą to mogli robić także w naszym mieście – mówił Kliczko.

W ramach promocji, firma zaoferowała mieszkańcom Ukrainy pięć darmowych przejazdów, pod warunkiem, że żaden z nich nie będzie kosztował więcej niż 150 hrywien (24 złote). Aby amerykańska spółka mogła obsłużyć klientów z Kijowa musi zrzeszyć lokalnych kierowców, którzy wykażą, że mają sprawny pojazd, jeżdżą bezpiecznie i mogą poświadczyć o swojej niekaralności. Wymogi techniczne pojazdu są podobne do tych z innych krajów. Samochód mający wozić klientów musi być czysty, ubezpieczony i nie starszy niż osiem lat.

Podwyższyć standardy

Wymogi wydają się trudne do spełnienia. Mimo to, przedstawiciele Ubera są pewni, że rynek zainteresuje się przejazdami, które z założenia mają być tańsze niż te oferowane przez taksówkarzy. Co więcej, Uber chce, aby ich kierowcy ustanawiali standardy przewozu osób. – Przewiduję, że Uber podwyższy standardy usług taksówkarskich na Ukrainie – mówił Ilia Kenigshtein z Ubera. Ciekawe tylko, czy podobnego zdania będą ukraińscy taksówkarze. Nie raz na całym świecie pokazali już, co myślą o tanich podwózkach.

Owocem niezadowolenia były protesty taksówkarzy w dużych miastach na świecie: w Londynie, Toronto Sao Paulo, Rzymie czy w Warszawie. Konkurencja tak bardzo jest niezadowolona z tego, że „Uber psuje rynek”, że podobno podejmuje się nawet nielegalnych działań. Tak było m.in. w Indiach, gdzie Uber oskarżył swojego największego konkurenta – Ola – o to, że zamówił 400 tysięcy kursów, które odwołał tuż przed przybyciem kierowców na miejsce.

Uber powstał w San Francisco w marcu 2009 roku za sprawą Travisa Kalanicka i jego zespołu. Do dziś zrzesza prawie 10 tys. pracowników na świecie. Przez sześć lat działania fundusze inwestycyjne wsparły tę amerykańską spółkę kwotą 12,5 miliarda dolarów. Swoje usługi oferuje mieszkańcom ponad 70 krajów świata, działa także w Polsce.