Wydawało nam się, że będziemy szybciej się rozwijać – Jacek Perkowski (Fluentbe)

Dodane:

Marta Wujek Marta Wujek

Udostępnij:

Fluentbe to założona w 2015 roku szkoła języków obcych online. Twórcami rozwiązania są Miłosz Ryniecki oraz Jacek Perkowski, związani poprzednio m.in. z Goldenline i ZnanyLekarz. Obecnie na platformie odbywa się ponad 500 lekcji dziennie, 60% lektorów jest spoza Polski, a startup planuje ekspansję.

Pod koniec 2018 roku fundusz bValue zainwestował do 3 mln zł we Fluentbe, szkołę języków obcych online, za pośrednictwem której każdego dnia odbywa się ponad 500 lekcji. Środki pozyskane z inwestycji zostaną przeznaczone na rozwój algorytmów oraz rozwój usługi na rynkach zagranicznych. 

Jacek Perkowski, współzałożyciel startupu opowiada o tworzeniu projektu “po godzinach”, pozyskanym finansowaniu oraz o zarządzaniu globalnym zespołem.

Byłeś CFO oraz członkiem zarządów zarówno GoldenLine jak i ZnanyLekarz, jesteś również jednym z CEO. Jak te doświadczenia wpłynęły na Fluentbe?

Jacek Perkowski: Przychodząc do GoldenLine nie miałem pojęcia o Internecie. Fascynowało mnie to, że Internet wydawał mi się mega demokratycznym rodzajem biznesu i jednocześnie mocno policzalnym. Oprócz wiedzy o rozwijaniu biznesów internetowych, wyniosłem z GoldenLine i ZnanegoLekarza przeświadczenie że “się da” i nie jest to kwestia szczęścia.

Pomysł na Fluentbe powstał w 2015 roku. Co skłoniło Cię do postawienia na kolejny własny biznes?

Kilka rzeczy się splotło. Pierwsza to taka, że czułem, że to dobry pomysł i odpowiedni czas na ten projekt. Druga, że moją opinię podzielał również mój wspólnik i współzałożyciel Fluentbe Miłosz Ryniecki (były dyrektor marketingu GoldenLine i były product owner w ZnanymLekarzu). Wiedziałem, że z nim nawet w sytuacjach trudnych “damy radę”.

Jak wyglądała praca “po godzinach”, ile to trwało?

U nas, robienie “po godzinach” skończyło się po kilku miesiącach, jak zbudowaliśmy MVP i zweryfikowaliśmy główne założenia. Zdecydowaliśmy że na 100% angażujemy się w Fluentbe. Sam proces wyjścia z GoldenLine i ZnanegoLekarza zajął nam kilka miesięcy, pomogliśmy zrekrutować osoby na nasze miejsce i je wdrożyć. To było ciekawe doświadczenie.

Na początku roku pojawiła się informacja, że bValue zainwestował w Fluentbe do 3 mln zł. Dlaczego wybraliście ten fundusz? Długo trwały negocjacje?

Rozmawialiśmy z kilkoma. Dostaliśmy oferty od dwóch (w tym od bValue). Obie oferty były bardzo dobre. Zdecydowały niuanse, ale byliśmy też na 100% pewni swojej decyzji. Z Maćkiem Balsewiczem od pierwszego spotkania czuliśmy że “jest chemia”. Mieliśmy też pozytywne rekomendacje osób, które znają Maćka i team bValue. Na szczęście dla nas rozmowy były mega konkretne. Cały proces trwał 3 miesiące, główne założenia do term sheetu negocjowaliśmy 2-3 tygodnie. Później na etapie umowy umowy inwestycyjnej dużo pracy było po stronie prawników.

60 proc. lektorów jest spoza Polski. Jak to wygląda w praktyce? Zatrudnieni lektorzy zobowiązani są przez 8 godzin dziennie odbierać połączenia od kursantów? Czy może sami decydują, kiedy są dostępni?

Lektorzy sami określają swoją dyspozycyjność. Otrzymują od nas oferty na zajęcia indywidualne lub grupowe i decydują, czy podejmują się prowadzenia zajęć. Naszą rolą, oprócz zweryfikowania kompetencji lektora i jego wdrożenia w nasz system, jest także połączenie lektora ze studentem/grupą studentów, by proces był jak najbardziej efektywny.

Większość lektorów jest z zagranicy. Czy nie miałeś problemów z koordynacją pracy i zarządzaniem zespołem globalnym?

Na początku to było nie lada wyzwanie. Cały nasz system był w arkuszach kalkulacyjnych. Oczywiście to nie było efektywne, ale umożliwiło nam to zaprojektowanie i zbudowanie systemu do zarządzania. Cały czas rozwijamy ten system. Życie stało się prostsze.

Co było najtrudniejsze w całym projekcie?

Na początku zawsze ma się na nosie różowe okulary. Ma to swoje dobre, ale również złe strony. Najtrudniejsze zawsze były momenty, gdy kończyły się nam środki, a nie mieliśmy “zamkniętej” rundy. Mieliśmy okres, gdy przez niemalże cały rok, nie wypłacaliśmy sobie wynagrodzenia, bo pieniądze inwestowaliśmy w rozwój. Dziękujemy naszym rodzinom że nie wystawili nam walizek za drzwi.

Były po drodze jakieś fuckupy, którymi mógłbyś się podzielić?

Nie było jakiś dużych potknięć, jeśli chodzi o kierunek. Przed decyzją o rozpoczęciu Fluentbe, spędziliśmy trochę czasu na analizie rynku, potencjału, istniejących rozwiązań. Chyba naszą największą “wtopą” był czas, na początku wydawało nam się, że będziemy szybciej się rozwijać.

Czy możesz podzielić się jakimiś statystykami? Np. ile lekcji dziennie odbywa się za pośrednictwem Fluentbe, ilu macie kursantów?

Dziś mieliśmy 450 lekcji grupowych i 68 indywidualnych.

Jakie masz najbliższe plany?

Zawodowo: budujemy swoje własne autorskie materiały do nauki oraz chcemy wyjść poza Polskę, a prywatnie chcę z moją kapelą Bulletproof nagrać fajną płytę.

Jakiej jednej rady udzieliłbyś osobom, które dopiero myślą o założeniu startupu?

Idźcie konsekwentnie za głosem serca, ale wcześniej policzcie, czy to ma sens.