Yelp żądał zapłaty za usuwanie negatywnych komentarzy? Tak twierdzą bohaterowie „Billion Dollar Bully”

Dodane:

Adam Łopusiewicz Adam Łopusiewicz

Udostępnij:

– Zmuszali do tego, by płacić za usługę, w innym wypadku miało pojawić się jeszcze więcej negatywnych komentarzy [na stronie restauracji] – mówi Chris Pastena, właściciel restauracji Lungomare. To bohater filmu dokumentalnego pt. Billion Dollar Bully. Yelp powiedział nam, że zarzuty są nieprawdziwe.

Kampania na film

Jak wynika z zapowiedzi filmu, bohaterowie zarzucają pracownikom Yelp stosowanie nieuczciwych praktyk. Yelp.com to popularna strona internetowa, na której możemy znaleźć opinie dotyczące m.in. restauracji. Za jej pośrednictwem użytkownicy mogą komentować usługi świadczone przez restauratorów, tym samym chwaląc je, bądź przestrzegając innych. Restauratorzy twierdzą jednak, że część negatywnych komentarzy pojawiających się pod ich profilami na yelp.com została napisana przez pracowników serwisu.

Ci mieli żądać zapłaty za usunięcie już istniejących negatywnych komentarzy. W razie odmowy, jak tłumaczą bohaterowie filmu domumentalnego – w tym także prawnicy, którzy prowadzą sprawy przeciw Yelp.com – firma miała sugerować, że takich komentarzy pojawi się znacznie więcej. Autorzy filmu postanowili przygotować na ten temat dokument pokazujący, jak mogła wyglądać ta historia od środka. Na ten cel utworzyli kampanię na Kickstarterze, za pomocą której zebrali 90 tysięcy dolarów.

Wymuszenia i manipulacja?

– Billion Dollar Bully to śledczy film dokumentalny o Yelp, którego celem jest analiza roszczeń właścicieli restauracji ws. wymuszeń oraz przyjrzeniu się manipulacji [jaką mieli stosować pracownicy Yelp] – cztamy w opisie projektu. Z dalszej treści dowiadujemy się, że Yelp przez wiele lat był oskarżany o stosowanie nieuczciwych praktyk, których się wypierał mówiąc o teoriach spiskowych. – Właściciele firm i konsumenci zasługują na to, by zobaczyć argumenty przeciwników praktyk stosowanych przez Yelp – piszą twórcy.

Na realizację filmu potrzebowali minimum 60 tysięcy dolarów. Po utworzeniu kampanii już w pierwszym dniu zebrali pięć tysięcy dolarów i po kilku tygodniach osiągnęli zakładany cel. Gdy do końca kampanii zostało kilka dni, producenci filmu postanowili zachęcić backersów do dalszego wspierania kampanii. Prosili o dodatkowe czterdzieści tysięcy dolarów, które chcieli wykorzystać do zrobienia lepszego researchu, pokrycia kosztów podróży sesji zdjęciowej, montaż filmu oraz prace promocyjne. Ostatecznie zebrali 90 tysięcy dolarów.

Co na to Yelp?

W ramach promocji kampanii mającej wesprzeć produkcję dokumentu pt. Billion Dollar Bully, Kaylie Milliken, reżyser i producent filmu, utworzyła wątek na popularnej stronie reddit.com, by odpowiedzieć na pytania i wątpliwości internautów. Jeden z nich zapytał, czy w filmie wystąpi druga strona, czyli przedstawiciele Yelp. – Nie zgodzili się na wywiad. Gdyby nie mieli nic do ukrycia, przyjrzałabym się ich wersji i przeprowadziła otwartą i uczciwą dyskusję na temat zarzutów i informacji, które pojawią się w firmie – odpisała Kaylie Milliken.

Zdjęcie główne artykułu by pexels.com

Friederike Kaelble, PR Coordinator Yelp na Europę, odpiera zarzuty mówiące o tym, że pracownicy Yelp proponowali usługę usunięcia komentarzy w zamian za pieniądze. – Nie ma takiej sumy pieniędzy, którą możesz nam zapłacić za usunięcie albo wyróżnianie komentarzy użytkowników na profilach biznesowych (…). Wszystkie zarzuty mówiące, że Yelp manipuluje opiniami dla pieniędzy albo że reklamobiorcy są inaczej traktowani, niż właściciele profili nie płacący za reklamę są kompletnie fałszywe – mówi nam Friederike Kaelble z Yelp. 

Stary problem

Podobnym zachowaniem serwisu Yelp zajęli się kilka lat temu dziennikarze Washington Post. Postanowili sprawdzić, dlaczego Yelp miałby ukrywać niektóre komentarze użytkowników. Przygotowali na ten temat reportaż, w którym bohaterowie opowiadają, jak otrzymywali propozycje od pracowników Yelp, aby za opłatą ukryć negatywne komentarze. Zdaniem właścicieli różnego rodzaju biznesu, gdy odmawiano na te propozycje komentarze pozostawały na profilu, ale znikały te pozytywne.

Pracownica Yelp zaznacza, że zarzuty stawiane Yelp były wielokrotnie odrzucane przez sądy, dokładnie badane i obalone przez Uniwersytet Harvarda i śledztwo rządowe, które trwało dwa lata. – Te oskarżenia od kilku małych firm są nadal rozpatrywane przez sądy, ale przedsiębiorcy robią to tylko dla reklamy, bo zapewniają nagłówki w gazetach, przyciągają uwagę na ich biznesy i zapewniają większe zainteresowanie niż kiedykolwiek mogliby osiągnąć – mówi Friederike Kaelble.

Wymuszenie, wymuszenie, wymuszenie

Ze względu na to, że oskarżenia wobec Yelp pojawiały się już kilka lat temu, twórcy serwisu postanowili pokazać swoją wersję zdarzeń na specjalnej podstronie. Na potrzeby zwalczenia „fałszywych pogłosek” stworzyli podstronę, w której udowadniają dlaczego oskarżenia są nieprawdziwe. Wyśmiewają wręcz zarzuty pisząc: – Jedyną rzeczą jaką sprzedaje Yelp jest reklama, ale rozumiemy, że fajnie jest wykrzyczeć słowo „wymuszenie”. Więc wyrzućmy je z siebie raz na zawsze: wymuszenie, wymuszenie, wymuszenie! – czytamy na podstronie.

Aby pokazać, jak naprawdę są traktowani przedsiębiorcy, których lokale usługowe są oceniane przez setki użytkowników Yelp, firma przygotowała filmy z wypowiedziami właścicieli i dała im wypowiedzieć się w tej sprawie. Jeden z nich, Nic Fatos, mówi: – Manipulowanie komentarzami na Yelp to jedna z rzeczy, których nie znalazłem na stronie. Nie wydaje mi się, że byłoby to możliwe. (…) Jeśli oferujesz klientom wysokiej jakości obsługę, to nie musisz zajmować się manipulowaniem komentarzami – mówi właściciel kwiaciarni Starbright.