O projekcie YetiPay, mikropłatnościach, kwestiach anonimowości i prywatności użytkowników oraz o poszukiwaniu alternatywnych źródeł przychodów przez internetowych wydawców rozmawiamy z Piotrem Żychlińskim.
Czym jest YetiPay?
YetiPay to system płatności za kontent i usługi w Internecie. Pozwala kupować elektroniczne produkty za drobne kwoty – nawet za kilka groszy. Jednocześnie YetiPay jest bardzo prosty i szybki. Aby kupić np. mp3, vod czy e-prasę, wystarczy kilka sekund – tylko dwa kliknięcia.
Skąd pomysł na tego typu startup?
Do tej pory nie było skutecznego narzędzia umożliwiającego płacenie drobnych kwot w szybki sposób w sieci. Dostawcy kontentu nie mogli swobodnie kształtować cen elektronicznych produktów. Prowizje operatorów sms premium są zbyt wysokie, natomiast płacenie przelewem kilkunastu groszy jest dla użytkowników nieopłacalne. Z YetiPay można sprzedawać towary już za kilkanaście groszy, a transakcja zajmuje użytkownikowi kilka sekund.
Kto stoi za stworzeniem YetiPay? Jaka jest historia jego powstania?
YetiPay zostało założone przez grupę polskich przedsiębiorców, którzy zauważyli ogromne zapotrzebowanie rynku na tego typu usługę.
Jaki macie model biznesowy?
Nasz model biznesowy opiera się na niewielkiej prowizji pobieranej od Partnerów-akceptantów płatności YetiPay. Są to prowizje rzędu kilku procent. Użytkownik nie płaci nic za transakcje czy przelewy między znajomymi.
Do tego czasu bardzo prężnie reklamowaliście swój projekt. Jaki macie dalszy plan na promocję?
Nasze plany są bardzo ambitne, ale nie możemy jeszcze zdradzać wszystkich szczegółów. W najbliższym czasie planujemy kilka dużych akcji promocyjnych, przygotowujemy się też do kilku fajnych wdrożeń w serwisach. Na pewno będzie o nas głośno.
Yetipay oprócz udostępnienia mikropłatności dla czytelników blogów czy serwisów udostępnia możliwość przesyłania pieniędzy pomiędzy znajomymi. Dlaczego lepiej jest skorzystać z Waszych usług niż z innych dostępnych już na rynku rozwiązań?
Przede wszystkim z YetiPay użytkownik nie ponosi żadnego kosztu za realizację przelewów pomiedzy znajomymi. Żeby wysłać koledze np. kilka złotych za pizzę wystarczy podać jego adres e-mail. Pieniądze trafiają do niego natychmiast, dlatego, że transakcje są wykonywane w czasie rzeczywistym. Jest to po prostu bardzo wygodny i szybki sposób rozliczeń, bez konieczności podawania skomplikowanych numerów kont bankowych.
Z YetiPay możemy korzystać anonimowo i płacić za treści czy pobranie plików bez podania naszych danych osobowych. Dlaczego zrezygnowaliście z podania danych osobowych konsumenta?
Dzisiaj kwestie prywatności i anonimowości w sieci są bardzo głośno omawiane. Użytkownicy niezwykle dbają o to, by chroniono ich prywatność. Konieczność rejestracji kont w wielu miejscach w sieci i podawanie na każdym kroku swoich danych osobowych w wielu przypadkach odstrasza od zakupu. Z YetiPay transakcje realizowane w sklepach są całkowicie anonimowe. To użytkownik decyduje, jakie dane chce przekazać odbiorcy płatności.
Jak wygląda współpraca z wydawcami? Czy rzeczywiście ludzie są skłonni płacić za niedostępne treści artykułu?
Do tej pory Wydawcy czerpali zyski jedynie z subskrypcji i reklam. Regularne opłaty za korzystanie z serwisów nie były popularne, a zyski z reklam zaczęły spadać. Dlatego też zaczęto szukać alternatywnych przychodów. W naturalny sposób zwrócono się w stronę ograniczenia dostępności treści i pobierania za nie opłat. Trudno było je jednak dobrze wycenić ze względu na brak odpowiedniego narzędzia i w odpowiedzi na tą potrzebę pojawiło się YetiPay.
Jakimi statystykami możecie się obecnie pochwalić?
Obecnie obserwujemy około 200 rejestracji i do 500 transakcji dziennie – tendencja wzrostowa, także mamy nadzieję, że w Nowym Roku będzie tylko lepiej.
Projekt został sfinansowany z własnych środków pieniężnych. Czy w planach na przyszłość macie również szukanie inwestora, który mógłby wspomóc finansowo oraz merytorycznie YetiPay?
Owszem, rozglądamy się za wsparciem inwestycyjnym, jak i merytorycznym – głównie ze względu na nasze plany ekspansji.
Na świecie również zauważono duży popyt na ułatwienie dokonywania zakupów, czy to w internecie, czy w świecie realnym. Jak zaopatrujecie się na konkurencje oferowaną przez gigantów, jak na przykład Google Wallet?
W każdej branży trzeba liczyć się z konkurencją. Jesteśmy silnie sprofilowani na mikropłatności i charakter lokalny naszej usługi. Bierzemy pod uwagę dużych międzynarodowych konkurentów, ale także obserwujemy, że są miejsca, w których duże korporacje ze swoimi rozwiązaniami się nie sprawdzają.
Jakie macie plany na przyszłość związane z YetiPay? Czy za kilka miesięcy przeczytamy o Waszej ekspansji na zagraniczne rynki?
Myślimy o ekspansji, ale najpierw musimy wypracować sobie pozycję na własnym podwórku.
Dziękuję za wywiad i życzę powodzenia!