Z dzieci próbowali naukowców zrobić

Dodane:

Adam Łopusiewicz Adam Łopusiewicz

Udostępnij:

– Teraz wpisujemy turbo.exe i uruchamiamy Turbo Pascala – powiedział do uczniów w 1995 roku informatyk i zaczął lekcje programowania. Nie wszyscy jednak byli z nich zadowoleni. Były protesty, że z dzieci próbuje się naukowców robić i pytania do czego przydaje się ta wiedza.

– Teraz wpisujemy turbo.exe i uruchamiamy Turbo Pascala – powiedział do uczniów w 1995 roku informatyk i zaczął lekcje programowania. Nie wszyscy jednak byli z nich zadowoleni. – Były protesty, że z dzieci próbuje się naukowców robić i pytania do czego przydaje się ta wiedza – mówi Marcin Słabik, który programowania uczył się od najmłodszych lat.

Naukę kodowania zaczął w piątej klasie w Szkole Podstawowej nr 54 w Warszawie. Pamięta, że nauczyciel po omówieniu podstaw obsługi komputera i systemu operacyjnego po prostu przeszedł do nauki programowania. – Zaczęliśmy od Turbo Pascala, potem Visual Basic, poznaliśmy tworzenie baz danych na przykładzie MS Access no i oczywiście HTML, bo to były czasy gdy pojawił się dostęp do internetu – wspomina Marcin Słabik. Dzięki zdobytej wiedzy swoją pierwszą stronę internetową stworzył już w 1997 roku.

Grafika główna royalty free z Fotolia | Na zdjęciu Marcin Słabik, fot. archiwum prywatne

Najpierw matematyka, później informatyka

– To były standardowe lekcje informatyki w niestandardowej klasie o profilu matematyczno-informatycznym – mówi o zajęciach szkolnych. Dodaje, że informatyka w podstawówce w połowie lat dziewięćdziesiątych nie była przedmiotem traktowanym poważnie. Jak piątoklasistom tłumaczono w czym może przydać się programowanie? Nie pamięta takich szczegółów. – Sądzę, że nauczyciel po prostu próbował pokazać nam, że na komputerze można zrobić coś ciekawszego niż grać i pisać wypracowania – mówi Marcin Słabik.

Na początku uczniowie pracowali na Turbo Pascalu, za pomocą którego nauczyciel tłumaczył co to są zmienne i że można na nich wykonywać obliczenia. Podczas zajęć zaistniała sytuacja, w której problemem był poziom wiedzy z matematyki. Nauczyciel próbował pokazać, że komputer może robić skomplikowane obliczenia, a uczniowie ich jeszcze nie rozumieli. Najpierw nauczył więc matematyki, później powrócił do kluczowych zajęć. Tłumaczył co to są pętle, czy funkcje warunkowe, a potem prosił o wykonanie zadań, w których trzeba było je wykorzystać.

Klikanie ikonek w pakiecie Office

Zajęcia i pomysł przekazywania wiedzy o programowaniu w szkole podstawowej ocenia bardzo dobrze. W jego opinii były prowadzone dużo lepiej niż potem w liceum. Chwali wymagania nauczyciela, bo trzeba było na bazie poznanych funkcji samodzielnie stworzyć program, który wykonywał określone zadania. Wdzięczny jest też dyrektorowi, który twardo stał “na swoim” i tłumaczył zbuntowanym rodzicom, że ta wiedza się przyda i, że informatyka ma uczyć myślenia, a nie odtwórczego klikania ikonek w pakiecie Office.

Lekcje nie byłyby takie ciekawe gdyby nauczyciel nie był informatykiem z zawodu, a dyrektor szkoły fanem nowych technologii. O przydatności wiedzy zdobytej w podstawówce Marcin Słabik przekonał się w liceum. Za jego czasów, w szkole średniej programowanie ograniczało się do przepisywania kodu z tablicy. – Nauczycielka sama do końca nie rozumiała dlaczego jej program, który tak mozolnie przepisywaliśmy całą lekcję, nie działa – mówi. Informatykę, którą miał na studiach zaliczył wyłącznie w oparciu o wiedzę wyniesioną ze szkoły podstawowej.

Zaoszczędzić kilka tysięcy złotych

Marcin Słabik nie został informatykiem. Mimo tego, kiedy kilka lat temu chciał zbudować prosty serwis internetowy czy program do codziennej pracy, nie miał z tym problemu. W kilka tygodni, przy pomocy wiedzy dostępnej w internecie i solidnych podstaw ze szkoły, stworzył to co było mu potrzebne. – Zrozumienie podstaw pozwoliło mi szybko douczyć się i zaoszczędzić kilka tysięcy złotych na starcie – dodaje. Wie, że gdyby na jego “radosną twórczość” spojrzał profesjonalista to pewnie pękłby ze śmiechu, bo daleko jego stronie do ideału.

Fakt, że dzięki tym umiejętnościom firma mogła ruszyć praktycznie bez wkładu finansowego, a jedynie sporym nakładem pracy, bardzo ułatwił rozruch. – Najważniejsza jest jednak świadomość możliwości jakie daje sprzęt komputerowy, zrozumienie, że tylko od wyobraźni i umiejętności użytkownika zależy gdzie leży granica jego wykorzystania – przekonuje Marcin Słabik. To ważne w dzisiejszych czasach, kiedy sprzęt elektroniczny jest wszędzie. – Solidne podstawy informatyki są konieczne, by rozumieć jak on działa i potrafić świadomie z niego korzystać – dodaje.

Uczyć programowania (nie) na siłę

Nie zawsze programowanie staje się pasją i przeradza w pracę. Powyższy przykład zmywa też obawy rodziców, którzy w komentarzach do artykułu pt. Chcą uczyć dzieci programowania, podobnie jak opiekuni kolegów z klasy bohatera, mieli obawy, że na siłę próbuje się robić z dzieci programistów. Zapominają jednak, że ten lęk można odnieść do wszystkich przedmiotów, których uczą dzieci w podstawówce. Szkoła ta ma pokazać przecież różne perspektywy i przekazać podstawową wiedzę o przydatnych przedmiotach. Czy do nich dołączy programowanie?