Historia aplikacji Carousell to nauczka dla zwolenników modelu freemium. Spółka, mimo sporych strat, nadal radzi sobie i utrzymuje pozyskany ruch. Po omacku szuka jednak sposobów na monetyzację produktu. Na razie testuje różne sposoby i o nich opowiemy poniżej.
Na zdjęciu (od lewej): Quek Siu Rui, Lucas Ngoo i Marcus Tan, współzałożyciele Carousell | fot. Carousell
Dwie twarze modelu freemium
Model freemium, czyli bezpłatne udostępnienie użytkownikom głównych funkcji naszego produktu, ma dwie twarze. Pierwsza to szybki napływ użytkowników, którzy nie zastanawiają się długo nad wypróbowaniem naszej aplikacji, nie ponosząc żadnych kosztów na wstępie. Dzięki modelowi freemium łatwo możemy podbić licznik pobrań i cieszyć się z tego, że z owocu naszej pracy korzystają setki, tysiące i dziesiątki tysięcy użytkowników.
Druga strona modelu freemium to problemy z zarabianiem. O ile giganci tacy jaki twórcy gry Clash of Clans, którzy na wewnętrznych zakupach użytkowników osiągają 1,5 miliona dolarów dziennie, poradzili sobie z tym problemem, o tyle jest on trudny do przeskoczenia dla wielu startupów. Przykładem niech będzie aplikacja aukcyjna Carousell, z której korzysta 100 milionów użytkowników.
Szybka sprzedaż, zerowy zarobek
Sprzedawcy korzystający z tej aplikacji mogą w ciągu kilku minut z poziomu smartfona wystawić nieużywany przez siebie przedmiot. Wystarczy, że zrobią mu zdjęcie i wypełnią krótki formularz służący za opis produktu. Wszyscy zainteresowani zakupem skonatkują się ze sprzedającym za pomocą wewnętrznego czatu, dopytując o szczegóły, co ułatwia dopnięcie sprzedaży.
Takich transakcji w aplikacji odbywa się tysiące każdego dnia, a mimo to twórcy Carousell nie mają z nich zysku. Ich aplikacja nadal jest bezpłatna dla użytkowników i nie pobierają żadnej prowizji od sprzedaży. Spółka co prawda pozyskała w ubiegłym roku 45 milionów dolarów od inwestorów, ale jak informuje TechInAsia nadal ma problemy z zarabianiem. Na szczęście od kilku miesięcy testuje nowy model sprzedaży.
Możliwości
Jednym z nich są wewnętrzne monety, czy odpłatna funkcja Bump, która pozwala sprzedawcom podnieść na liście swój proddukt, by jeszcze więcej użytkowników mogło go zobaczyć. Najciekawszą formą zarabiania na tej bezpłatnej aplikacji okazuje się otwarcie na większych sprzedawców. W początkowym etapie rozwijania Carousell, aplikacja miała służyć do sprzedawania i kupowania drobnych produktów.
W ubiegłym roku spółka postanowiła jednak, że na platformie będzie można sprzedawać samochody, jak i nieruchomości. Dla sprzedawców „wielkiego formatu”, Carousell udostępnił funkcję zarządzania sprzedażą, czyli obserwowania, kto przeglądał wystawione oferty. Spółka chce zarabiać na tym narzędziu, z którego ostatnio korzystają także rekruterzy szukający najlepszych pracowników.
Potencjał to nie wszystko
– Współpracujemy także z reklamodawcami, którzy chcą dotrzeć ze swoim przekazem do naszych użytkowników – zapewnia pracownik Carousell. Reklama może podnieść spółkę z finansowego dna, bo jak czytamy w TechInAsia spółka 2016 roku zakończyła stratą w wysokości 22 milionów dolarów, przed opodatkowaniem.
Jak widać zarabianie na aplikacjach mobilnych to wymagające wyzwanie. W przypadku Carousell dziwi to, że mimo rok rocznych strat, inwestorzy nadal chętnie wspierają tę spółkę. Może to wynik tego, że z aplikacji korzysta sto milionów użytkowników z dziewiętnastu miast? Taka liczba to ogromny potencjał do zarabiania. Choć na razie to tylko potencjał i to słabo wykorzystany.