Czytasz właśnie artykuł z cyklu pt. „10K-1MLN”, w którym przedstawiciele polskiej sceny startupowej dzielą się swoimi doświadczeniami i opinią na temat inwestowania.
Do udziału w cyklu zaprosiliśmy Huberta Mrozka, założyciela Magnetiqa – startupu z segmentu rolnego. Dzięki jego technologii rolnicy mogą skrócić czas uprawy plonów do 25%. Do tego rośliny po stymulacji przeprowadzonej przez Magnetiqa są bardziej odporne na suszę i zmienne warunki atmosferyczne. W ten sposób autorzy projektu rozwiązują problemy z podażą żywności, z postępującymi zmianami klimatycznymi oraz zanieczyszczeniami gleby i środowiska uprawnego.
W co byś zainwestował 10K, 50K, 200K, 500K, 1MLN?
10K – Wziąłbym udział w jakimś sensownym bootcampie dla przedsiębiorców, innowatorów czy osób pragnących poszerzyć kompetencje zarządzania w biznesie. Sam brałem udział w takim programie (Szkoła Pionierów PFR) i jest to najlepsza możliwa opcja na doszlifowanie swoich kompetencji i doświadczeń. Na rynku jest kilka ciekawych opcji, wspomniana Szkoła Pionierów, czy bardzo atrakcyjny program MIT Bootcamp. Jednak zdecydowanie odradzam wersje online. Musimy wziąć udział fizycznie oraz musi to być program międzynarodowy.
50K – Postawiłbym sklep internetowy. Koszt adaptacji z prywatnymi funkcjonalnościami zmieści się w granicy 15000 złotych. Reszta to koszt pozyskania klienta oraz 10% zapasowego budżetu.
Widzę dość duże nasycenie sklepów, zwłaszcza te patenty sprzedawane w pseudoporadnikach o bezobsługowej integracji dropshippingowej na Allegro. Jednak myślę, że z dobrym pomysłem na dotarcie do klienta docelowego zawsze znajdziemy swój kawałek tortu. Obroty mogą nie być powalające (to zależy od ambicji), ale przynajmniej szybko zwiększą naszą zdolność kredytową w banku, co może okazać się pomocnym lewarem do dalszych inwestycji.
200K – Kupiłbym kruszce – złoto i srebro, ze znaczącą przewagą złota. Po pierwsze w jakiś sposób chronią przed inflacją składowanych pieniędzy, po drugie są względnie bezpieczną inwestycją nie narażoną w takim stopniu na spekulacje jak rynek akcji, a po trzecie praktycznie w dowolnej chwili możemy je spieniężyć co czyni je aktywami dość „mobilnymi”.
500K – Wydzierżawiłbym grunty, a najlepiej gotowe budynki pod miastem wojewódzkim i otworzył serwis samochodowy z automatyczną opcją umawiania wizyty lub czymś w formie abonamentu usługowego. Podoba mi się model dentysty, który okresowo sprawdza stan naszego szkliwa, pozwalając nam dłużej utrzymać zdrowe zęby. Można to z głową przenieść na auta, celując na początku w rynek aut flotowych czy carsharingowych. Zresztą własny warsztat w takiej formie to od dziecka moje marzenie. Ten rynek jest dość stabilny i posiada potencjał do rozwoju technologicznego choćby samego procesu obsługi.
1MLN – Zdecydowanie własna firma technologiczna, startup. Za tą kwotę można zmontować bardzo dobry zespół i opracować MVP w formie produktu lub usługi, który pozwoli zebrać pierwszych klientów kupujących rozwiązanie albo chętnych na zakup w momencie dostarczenia finalnej wersji. Jeśli odpowiadamy na potrzeby rynkowe, posiadamy dobry zespół i umiejętnie zarządzamy finansami, mamy całkiem spore szanse osiągnąć duży sukces.
Wprowadzanie własnego rozwiązania usprawniającego działanie któregoś z sektorów rynku, który jest naszą pasją spowoduje, że razem z rozwiązaniem dostarczymy też nasze wartości. To niesamowity proces, w którym oprócz pozyskania aktywów finansowych, kształtujemy siebie jako człowieka, poszerzamy znacząco wachlarz własnych kompetencji i przede wszystkim mamy szansę zmaterializowania własnych pasji i marzeń.
Czy jest coś, w co mogłeś zainwestować, a nie zainwestowałeś i teraz żałujesz?
Myślę że nie; nie rozumuję w ten sposób. Jeśli nie udało się przeprowadzić jakiejś operacji wcześniej, to trudno. Nie chcę, aby poczucie nie skorzystania z wcześniejszej okazji generowało złudną presję potrzeby inwestycji obecnie. W pewnym stopniu to już są emocje, które mogą negatywnie wypływać na chłodną analizę finansową.
Czy masz na swoim koncie nietrafione inwestycje?
Kilka lat temu zacząłem grać delikatnie zmodyfikowaną metodą progresji na ruletce w kasynach online. Maksymalnie godzina grania dziennie generowała ok. 500-1000 zł zysku i przez kilka tygodni był to całkiem solidny dodatek do portfela. Chciałem w ten sposób dojść do 100 000 zł i wykupić towar do handlu online. Jak wspomniałem zmodyfikowałem metodę progresji i zaczynałem obstawianie w takim schemacie. Jeśli 4 raz z rzędu wypadł kolor czerwony, to stawiałem np. 20-50 zł na czarne – w przypadku braku wygranej podwajałem stawkę na czarne.
Oczywiście zmieniałem kasyna, IP i godziny gry. Nie był to hazard, po prostu jedyna możliwość pozyskania kapitału na inwestycje. Przez pewien czas wszystko szło świetnie, ale jakie było moje zdziwienie, gdy wylosowałem 14 razy z rzędu czerwony kolor. Straciłem wszystko i od tej pory omijam szerokim łukiem jakiekolwiek inwestycje, dające szybką stopę zwrotu. Teraz prowadząc firmę, do minim niweluję też procent tak zwanego szczęścia poprzez bardzo dokładny nacisk na wszystkie szczegóły i aspekty rozwoju przedsiębiorstwa.
Gdzie szukasz inwestycji? Po czym poznajesz, że mogą się zwrócić?
Warto to podzielić na dwie sekcje. Inwestycje w mieszkania i tym podobne aktywa trwałe każdy może obliczyć samodzielnie i dokonać stosownej oceny. Natomiast rozmawiając o inwestycjach biznesowych czy akcyjnych, to przede wszystkim spoglądam na rynki, które nie są przesycone rozwiązaniami lub sztucznie przeszacowane. Następnie obserwuję trendy na rynku – w jakim obecnie są stadium rozwoju (wzrostowe, szczyt) i jaka jest „długość życia danych trendów”. Tak żeby ewentualny próg wejścia mógł wypracować zadowalający zysk w perspektywie raczej średnio terminowej. Bardzo dobrym źródłem informacji ze świata biznesu jest portal independenttrader.pl, który dokładnie opisuje aktualne sytuacje finansowe oraz punktuje przewartościowane rynki, akcje czy choćby sektor mieszkań.
Jak zacząć inwestować?
Wydzielić kapitał, który w przypadku straty nie wpłynie znacząco na naszą jakość życia. Na początku wybrałbym rynek, który mnie interesuje, nie tylko ze względów zarobkowych, ale po prostu mnie ciekawi. Później określiłbym segment rynku, a następnie dokładnie go poznał. Jest to kluczowa kwestia, która może znacząco niwelować wiele ryzyk inwestycyjnych. Poznanie rynku i jego dogłębną analizę rozumiem przez stanie się w nim ekspertem. Godzinną recytację z pamięci dokładnej segmentacji, klientów, trendów, rynku pracowniczego, czynników ryzyka produktowego i ryzyka rynkowego (np. zmiany prawne i ich konsekwencje w przyszłości). Dla mnie wejście na rynek nieodłącznie kojarzy się z jego dogłębną analizą.
Kiedy wyjść z inwestycji, żeby nie stracić, ale wyciągnąć jak najwięcej?
Ahh to bardziej pytanie do Warrena Buffetta. Chyba każdy szuka tego złotego środka. Myślę, że znaczące jest emocjonalnie nieutożsamianie się z inwestycją, gdy analizujemy jej opłacalność. Tutaj koniecznae jest dokonanie chłodnej kalkulacji, odseparowanie własnych emocji i w miarę potrzeb skorzystanie z zewnętrznej bezstronnej analizy finansowej przygotowanej przez specjalizujące się w tym przedsiębiorstwa.