Rozmawiamy z Pawłem Laskowskim, pomysłodawcą MorphoSkins, czyli platformy do tworzenia spersonalizowanych naklejek na smartfony czy laptopy. Laskowski swoją przygodę ze startupami rozpoczął od pracy dla producenta skinów. Nawiązał współpracę z T-Mobile i dobrze radzi sobie na rynku.
Przed MorphoSkins pracował Pan jako kierownik sprzedaży w 3M Polska, firmie która dostarcza Wam materiały do tworzenia skinów. Jak to się stało, że został Pan startupowcem?
Tak, miałem przyjemność prowadzić w swojej karierze kilka biznesów w 3M. Muszę przyznać, że różnorodność tych biznesów (od folii samochodowych, przez czytniki dokumentów, materiały optyczne, antykorozyjne i systemy czyszczące, po materiały odblaskowe) bardzo mnie “otworzyły” jako handlowca. Na tę otwartość mieli również ogromny wpływ ciekawi ludzie pracujący w firmie w Polsce i na całym świecie. Zostałem też „zarażony” nastawieniem na wysoką jakość i innowacyjność. 3M tworzy wiele produktów, które następnie wykorzystywane są jako składniki kolejnych, przełomowych produktów. Widząc, jak wiele jest nieodkrytych przez klientów w Polsce możliwości, czułem żal, że partnerzy 3M nie korzystają z tego w pełni. Wiedziałem, że ja kiedyś z tego skorzystam. I skorzystałem, zakładając Morpho Skins.
Jak szef zareagował na pomysł tworzenia takich naklejek? Czy otrzymał Pan wsparcie od 3M Polska?
Zabawne jest to, że poinformowałem swojego szefa o moich zamiarach w czasie oceny rocznej, po tym jak zaproponował mi awans i związaną z tym podwyżkę, zmianę samochodu, itd (po tym spotkaniu pomyślałem, że odmawiając jestem albo szalony albo głupi:)). Reakcja szefa była taka, jaką przewidziałem znając go – szacunek dla mojej decyzji i uznanie, ale i żal, że odchodzę… Od 3M, a mówiąc dokładniej od ludzi z odpowiednich działów otrzymałem pełne wsparcie techniczne i handlowe. Tak jest do dziś, gdyż zajmujemy się również sprzedażą i instalacją folii okiennych (przeciwsłonecznych, antywłamaniowych i dekoracyjnych), a także folii specjalistycznych wykorzystywanych do zmiany wyglądu mebli, ścian, czy pojazdów. Mam pełne wsparcie, ale jest to normalne, gdyż jestem traktowany jak każdy inny partner.
Z czym na początku miał Pan problemy?
Nie lubię słowa problem, ale nie dlatego, że słowo to jest piętnowane w poradnikach biznesowych. Po prostu za często jest używane i kojarzy mi się z rozłożonymi rękami. Tak więc największym wyzwaniem na początek było opracowanie produktu. 3M dostarcza składniki naszych skinów, ale produkt końcowy musieliśmy opracować sami. Pomogły kontakty do ludzi z odpowiednich laboratoriów w 3M w Polsce i zagranicą oraz wiedza na temat materiałów klejących, laminatów, itp. Natomiast prawdziwą pracą u podstaw i kluczem do sukcesu była niezliczona ilość testów, które prowadziliśmy samodzielnie. Chcieliśmy, aby Morpho Skin różnił się od zwykłej naklejki na laptopa, czy telefonu. Aby łatwo dawał się naklejać na nieregularne kształty telefonów, bez pęcherzy, odwarstwiania, itp. Wiedzieliśmy, że klient, biorąc produkt do ręki ma się nim zachwycić i być pozytywnie zaskoczonym. Było to trudne do osiągnięcia, ale dziś klienci potwierdzają, że się udało.
Drugim głównym wyzwaniem była sprzedaż w Internecie. W swojej karierze prowadziłem biznesy B2B, a w Morpho Skins przyszło mi zmierzyć się z B2C i to w Internecie. Poza tym preferuję osobisty kontakt z klientem, a w biznesie internetowym siedzi się głównie przed ekranem:) Przyznam, iż nie spodziewałem się, że dotarcie do szerokiej rzeszy klientów w Internecie wymaga tyle wysiłku i wiedzy z zakresu e-commerce. Wiedza, którą zdobywam jest jedną z największych wartości jakie wynoszę na co dzień z mojej pracy.
O wyzwaniu, jakim jest finansowanie, też warto wspomnieć. Na szczęście spotkaliśmy kogoś, kto postanowił nas wesprzeć i zainwestować w naszą firmę.
Jak zdobywał Pan wiedzę o prowadzeniu działalności gospodarczej?
Właśnie sęk w tym, że w rodzinie nie było przykładów przedsiębiorczości i wśród znajomych też nie było z tym różowo. Śledziłem więc prasę oraz odwiedzałem portale internetowe, rozmawiałem z uczestnikami Inkubatora Przedsiębiorczości we Wrocławiu, gdzie zaczynałem swoją przygodę z własną firmą.
Ile osób pracuje w MorphoSkins?
Obecnie 3 osoby i kilka okazyjnie na umowę – zlecenie.
Co jest najważniejsze w sprzedaży w internecie? Na co należy zwrócić uwagę?
Jak i w sprzedaży klasycznej, podstawa to odpowiednie podejście do klienta. Jakość to nie tylko produkty, ale i spełnianie innych oczekiwań klienta. Z punktu widzenia konkurencyjności, serwis internetowy musi się wyróżniać i przyciągać, być ciekawy, ale jednocześnie prosty w obsłudze i intuicyjny. Jeśli zaś chodzi o wzrost sprzedaży, najważniejsze jest dotarcie do odpowiednich partnerów i generowanie wartościowego ruchu na stronie.
Co Pana ostatecznie przekonało do przejścia “na swoje”?
Powodów było wiele, ale najważniejsza chyba była chęć stworzenia czegoś nowego, własnego. Lubię poszukiwać, tworzyć i zmieniać w szerokim znaczeniu tych słów. Dlatego też założyłem firmę, która zajmuje się zmienianiem – wyglądu naszego otoczenia i przedmiotów.
W pewnym momencie zrobiłem podsumowanie mojej sytuacji, wyliczając: jestem optymistą, lubię tworzyć i sprawiać radość ludziom, mam pomysł jak to robić, spotkałem na swojej ścieżce odpowiednie osoby, znam produkty, lubię sprzedawać, zawsze chciałem jakoś wykorzystać moc Internetu oraz trend personalizacji i dążenia do bycia unikalnym. Dodatkowo, myśląc o biznesie nie sposób było zbagatelizować faktu, że biznes telefonów rozwija się bardzo dynamicznie mimo kryzysu. Chciałem czegoś nowego i chciałem zarabiać… Wszystko to układało się w logiczną całość. Nie było więc na co czekać. Żona mnie wsparła i tak to się stało.
Ile dotychczas sprzedano naklejek za pośrednictwem MorphoSkins?
Ponieważ działam w bardzo niszowym biznesie z bardzo określoną konkurencją, wolałbym o tym nie mówić, gdyż wszyscy intensywnie się obserwujemy (przynajmniej ja tak robię). Nie chcę ułatwiać szanownej konkurencji ich analiz. Proszę więc o wyrozumiałość za brak odpowiedzi. Dodam tylko, że w Polsce jest to biznes, który wymaga edukacji i kreowania mody. Jednak oprócz sprzedaży do klientów indywidualnych, coraz więcej dostarczamy skinów do klientów biznesowych, którzy dostrzegają zalety profesjonalnych naklejek, jako nośników reklamy na swoich telefonach czy laptopach. Klapa laptopa to przecież darmowa powierzchnia reklamowa. Taki laptop czy telefon z naklejką z logo firmy czy informacją o promocji działa pozytywnie wizerunkowo i sprzedażowo. W razie zmiany logo, czy strategii, w każdej chwili można taką reklamę usunąć bez śladu.
Rozmawiamy z Pawłem Laskowskim, pomysłodawcą MorphoSkins, czyli platformy do tworzenia spersonalizowanych naklejek na smartfony czy laptopy. Laskowski swoją przygodę ze startupami rozpoczął od pracy dla producenta skinów. Nawiązał współpracę z T-Mobile i dobrze radzi sobie na rynku.
Ile kosztuje wytworzenie spersonalizowanego skina?
Odpowiem pytaniem. A ile kosztuje wiedza i czas? Na pytanie o koszty czy marżę również odpowiem nieprecyzyjnie, choć zdecydowanie. Zawsze preferowałem strategię wyróżniania. Nie interesuje mnie konkurowanie niską ceną i nieco powyżej kosztów, jak to się często robi w sprzedaży internetowej. Stworzyliśmy produkt oraz serwis internetowy MorphoSkins.pl z kreatorem do projektowania skinów niemające tak naprawdę konkurencji. Włożyliśmy w to wiele czasu, środków oraz know how. Pracujemy na sprzęcie i materiałach z górnej półki. W wyniku czego nasi klienci potwierdzają, że produkt jest unikalny. Mamy więc powody, aby wysoko pozycjonować nasz produkt i dobrze na nim zarabiać.
Jak doszło do współpracy z T-Mobile, dzięki któremu oferowali państwo darmowe skiny użytkownikom sieci?
Szukając możliwości znalezienia szerszego grona klientów, znalazłem w prasie informację, że T-Mobile oferuje wsparcie dla nowych firm, w postaci udostępnienia swojej infrastruktury do realizacji najciekawszych pomysłów. Zgłosiłem się mimo, iż dotyczyło to głównie projektów informatycznych. Moje zgłoszenie dotarło jednak do odpowiedniego działu i zaproszono mnie na spotkanie. Akurat szukano możliwości zwiększenia sprzedaży w wybranym segmencie rynku i darmowy skin dla klienta, finansowany przez T-Mobile, był dodatkową zachętą.
Jak wyglądała współpraca z dużym partnerem?
Współpraca ta była pewnego rodzaju przełomem dla nas. I nie chodzi tylko o sprzedaż. Po prostu przyspieszyliśmy. Musieliśmy dokonać wielu zmian w naszym serwisie internetowym, stworzyć wiele nowych szablonów do nowych telefonów. Dzięki temu mamy największy wybór skinów na poszczególne modele telefonów.
Nie do przeszacowania jest ogromna promocja dla naszej firmy. W czasie naszej współpracy dowiedziało się o nas wielu klientów, gdyż baner informacyjny z naszym logo znajdował się na głównej stronie operatora. Z kolei logo T-Mobile na naszej stronie działało nobilitująco i zwiększyło naszą wiarygodność.
Na pewno w relacjach z tym gigantem telefonii pomogło moje doświadczenie zdobyte w korporacji. Po prostu mówiliśmy podobnym językiem i spotkałem się z podobną kulturą biznesową. Same relacje z ludźmi z T-Mobile oceniam bardzo pozytywnie. Okazali się bardzo otwarci, ale i konkretni. Zaskoczony byłem elastycznością firmy i podejściem do nas, jak do równorzędnego partnera. Czułem, że interes mojej firmy jest dla nich ważny. Koordynator projektu ze strony T-Mobile przekazywał nam niezwykle cenne uwagi odnośnie promocji w Internecie. Dlatego wiele nauczyliśmy się dzięki tej współpracy.
Co może teraz przeszkodzić MorphoSkins w rozwojowi?
Widzę dwa zagrożenia. Mianowicie wprowadzenie przez producentów sprzętu personalizowanych obudów, co jest praktycznie niemożliwe, bo wybór pięciu, czy dwudziestu wersji obudów nie można nazwać personalizowaniem, a proces produkcji obudowy według specyfikacji klienta jest zbyt długi i kosztowny. Z Morpho Skinem to kwestia kilku dni i mamy wygląd telefonu, jaki klient sam wymyślił. Może zabrzmi to nieskromnie, ale mimo szacunku dla każdej konkurencji, powstania nowej firmy ze skinami jakoś się nie obawiam. Bariery wejścia w ten biznes są bardzo wysokie. Stworzenie produktu i szablonów skinów na konkretne modele wraz z testami zajmie wieki. W tym czasie będziemy już daleko:) My przygotowywaliśmy się do tego z różną intensywnością przez lata, a do dziś jeszcze poprawiamy swoje projekty. To trzeba naprawdę lubić i czuć, poświęcić się temu, ale także mieć sporo pieniędzy do zainwestowania. Drugim zagrożeniem jest wewnętrzna sytuacja w firmie. Musielibyśmy stracić zapał i pomysłowość, na co się nie zanosi.