Aby tak się stało, trzeba jednak wystrzegać się najczęstszych wpadek. Jeśli więc zaczynasz przygodę z typografią i zadajesz sobie pytanie, jak dobierać fonty oraz co z nimi dalej robić, oto kilka wskazówek.
fot. unsplash.com
Nietrafiony dobór fontu
Trudno wyobrazić sobie coś gorszego niż dobranie kroju kompletnie niepasującego do kontekstu. Nie dostrzegasz w tym problemu? W takim razie wyobraź sobie chociażby tekst Mazurka Dąbrowskiego zapisany Comic Sansem… A takie wpadki można mnożyć. Kiedyś, przeglądając strony poważnych firm z branży finansowej, natrafiliśmy nawet na www wykorzystujące tzw. cartoon fonts. Cóż, wyglądało to raczej mało poważnie jak na taki biznes.
Warto też trzymać rękę na pulsie i zwracać uwagę, które fonty są już nadmiernie eksploatowane. – Dotyczy to szczególnie bardzo wyrazistych, ozdobnych krojów. Helvetice to nadal nie grozi (chociaż wielu twórców jest nią już nieco znudzonych), ale na przykład użycie Lobstera większość grafików potrafi, delikatnie mówiąc, doprowadzić do szału. Ten font w pewnym momencie był wykorzystywany niemal gdzie popadnie. Trzeba być na to wyczulonym – Dagmara Kordulewska, grafik agencji Bloomnet.
Dodaje, że „w sieci można znaleźć wiele poradników wskazujących najbardziej wyeksploatowane lub źle odbierane fonty (np. Lobster, Comic Sans, Papyrus, Algerian), których lepiej unikać. Kroje pisma też podlegają modom. Niektóre, szczególnie najbardziej ozdobne, szybko stają się passé, inne opierają się zmieniającym tendencjom i funkcjonują jako solidne klasyki.Kategoria „przestarzałości” kroju nie dotyczy więc bezpośrednio jego wieku, a konstrukcji i sposobów dotychczasowego wykorzystywania (np. nadal dobre Helvetica z 1957 r., Futura z 1924 r. czy Frutiger z 1968 r.)”.
A więc pamiętaj, jak ważny jest odpowiedni dobór czcionki. Wróć! Fontu oczywiście 😉
Nieodpowiednie łączenie krojów
Najbardziej bezpiecznym rozwiązaniem jest użycie jednej rodziny znaków w różnych odmianach. Wówczas mamy pewność, że wszystkie kolejne poziomy tekstów będą ze sobą współgrać i wyglądać estetycznie.
– Zazwyczaj jednak dużo ciekawsze efekty osiągniemy zestawiając ze sobą dwa różne kroje. Ogólna zasada stosowana w typografii mówi, że w takich połączeniach fonty powinny ze sobą kontrastować. Nie oznacza to jednak, że bardzo odległe porządki z zasady będą do siebie pasować. Zestawienie historyzującego kroju z czymś mocno technicznym i kanciastym, to już może być krok za daleko. Najbardziej oczywistymi drogami będą połączenia fontów szeryfowych z bezszeryfowymi, pisanek z krojami bezszeryfowymi, dekoracyjności z minimalizmem, kroju wąskiego i wysokiego z niższym i szerszym itp. – mówi Dagmara Kordulewska.
Rozciąganie, nieproporcjonalne skalowanie
Nie, nie i jeszcze raz nie. Tego się po prostu nie robi, bo każdy font został starannie zaprojektowany, posiada konkretne proporcje w danej odmianie i w jego konstrukcji nie ma przypadku. Tego typu manipulacje pojawiają się zwykle z tego powodu, że dana osoba chce jak najlepiej „dopasować” pismo do layoutu i łamu tekstu.
Nieco podobnym błędem polegającym na „zmuszaniu” znaków do działania w sposób inny niż zamierzony, jest tworzenie fałszywych italików, czyli mechaniczne (za pomocą opcji w programie graficznym lub w kodzie) pochylanie odmiany podstawowej kroju. Zazwyczaj odmiany zaprojektowane od podstaw jako italiki różnią się kształtami znaków od wersji niepochylonych (warto spojrzeć na kształt małej litery „a” – „a”).
Kolejnym błędem, który może fatalnie wpłynąć na projekt, jest nieprawidłowy kerning. Chodzi o zaburzanie odstępów między literami, a to naprawdę ma znaczenie. Zbyt duże odległości lub zbyt duży ścisk mogą sprawić, że tekst będzie nieczytelny lub może zostać opacznie odczytany.
Brak hierarchii
W typografii jedną z naczelnych zasad jest konsekwencja. W projektowaniu materiałów poligraficznych lub stron istotna jest odpowiednia hierarchizacja treści.
Przykładowo, jeśli używasz dwóch fontów i ustalisz, że najlepszy do nagłówków H1 będzie font szeryfowy w konkretnej odmianie i stopniu, a do tekstów zwykłych bezszeryfowy (też w danej odmianie i wielkości), to bądź już konsekwentny w swoich założeniach. Mieszanie stylów wprowadzi tylko niepotrzebny chaos. Tym bardziej, że w bardziej rozbudowanych projektach poziomów tekstowych (nazwy kategorii, tytuły, leady, zajawki itd.) jest więcej i trzeba je sensownie poukładać.
Złe formatowanie tekstu i słaba czytelność
Krój dopasowujesz nie tylko do tego, o czym piszesz, ale również do tego, ile piszesz. Pamiętaj, że do bardziej rozbudowanego tekstu nie powinno używać się bardzo wyrazistych, mocno zdobionych fontów, bo to utrudnia czytanie.
Częstym błędem jest też złe formatowanie treści. Jeśli to zaniedbasz, Twojego projektu nie obroni nawet wartościowy content. Należy więc pamiętać o interliniach, odpowiedniej szerokości łamów (niektórzy nagminnie robią je za szerokie względem stopnia znaków), dzieleniu tekstu na akapity, justowaniu, wystrzeganiu się wiszących literek, tzw. wdów czy bękartów oraz stosowaniu pogrubień najważniejszych fragmentów.
W tym miejscu warto też zwrócić uwagę na odpowiednie kontrastowanie tekstu z tłem. Nie powinno używać się kolorów podobnych do siebie, ponieważ tekst zacznie zlewać się z otoczeniem i sprawi, że odczytanie czegokolwiek będzie męką.
Brak „krzywych” fontów
Jedną z podstawowych kwestii przy wysyłaniu materiałów do druku jest zamiana zawartych tam fontów na tzw. krzywe. Czyli – upraszczając – chodzi o zamianę pól tekstowych na obiekty graficzne. Niby jest to oczywiste dla grafików oraz wielokrotnie przypominają o tym też drukarnie, ale warto przypomnieć: brak krzywych może być problemem dla odbiorcy, bo firma nie musi posiadać danego fontu, przez co ten otrzymany nie wyświetli się poprawnie.
Krzywe umożliwiają po prostu lepszą kontrolę nad dostosowywaniem znaków do wymogów drukarskich.
–
Łukasz Dudko
Założyciel agencji interaktywnej Bloomnet
Od 2009 r. zajmuje się wspieraniem startupów w budowaniu aplikacji, tworzeniu marek oraz prowadzeniu działań wizerunkowych. Wcześniej na Cyprze projektował systemy informatyczne dedykowane branży finansowej.