Konrad Nowosz, pomysłodawca Papurazzi.pl wraz z zespołem przekonuje Polaków do dzielenia się zdjęciami potraw zamówionych w restauracji. Postanowiliśmy zapytać m.in. jak wielu z nich należy do społeczności „kulinarnych paparazzi”.
W 2010 roku Pan wraz z dwuosobowym zespołem stworzył serwis Papuraty.pl, który był początkiem Papurazzi. Jaka była idea tego przedsięwzięcia?
Założenie było takie, aby stworzyć serwis jakiego jeszcze nie ma, serwis jakiego nam wtedy brakowało – dający możliwość polecenia i znalezienia konkretnych potraw z restauracji. Wtedy nie było popularne zarówno dzielenie się zdjęciami jedzenia na Facebooku, a coś takiego jak trend wpisywania w wyszukiwarkę np. “zupa pomidorowa warszawa”, zupełnie nie istniało.
Ważne też było danie użytkownikom możliwości ostrzeżenia przed jedzeniem, którego w restauracji zamawiać nie należy. Dzięki Papurazzi Polacy mogą znaleźć restaurację, gdzie zjedzą potrawę na którą mają ochotę, zobaczyć gdzie w ich mieście jest np. najlepsze Ravioli, czy gdzie warto wybrać się na steaka.
W jednym z wywiadów mówił Pan, że początkowym celem było prześcignięcie serwisu Gastronauci.pl liczbą użytkowników i popularnością. Udało się?
Było to celem i nadal jest. Z perspektywy wiem, że było to trochę stroszenie piórek i potrwa ciut dłużej, ale nie jest to cel nieosiągalny. Gastronauci byli wtedy podawani jako przykład serwisu związanego z gastronomią, ale nie jest to nasza bezpośrednia konkurencja, nie traktujemy ich tak. Naszą konkurencją byli chociażby Wyjadacze.pl – serwis mocno inspirowany Papurazzi czy podobne, które szybko powstały i równie szybko istnieć przestały. Z takich porównań wychodzimy obronną ręką, bo Papurazzi istnieje i ma się dobrze, a tamte serwisy, albo dogorywają albo zupełnie zniknęły.
Wracając do Gastronautów, jest to serwis recenzencki starej daty. Nikogo nie musieli i nie muszą przekonywać do tego, że restauracje recenzuje się opisem, a ocenia gwiazdkami. Może to zrobić każdy, zupełnie anonimowo, nawet bez odwiedzenia lokalu. Papurazzi to trochę inna bajka, to nowa era kulinarnej krytyki.
Sytuacja pomiędzy nami, a starymi serwisami recenzującymi lokale jest trochę taka jak z Facebookiem i Naszą Klasą kilka lat temu. Gastronauci i inne tego typu strony są właśnie jak NK w chwilach swojej świetności, my jesteśmy trochę jak Facebook – inni i jeszcze mniej znani, ale dynamiczni i nowocześni.
Duża część naszej działalności to edukowanie ludzi, przyzwyczajanie do tej nowej formy recenzowania restauracji. Przekonujemy i pokazujemy, że robienie zdjęć w restauracjach to nie jest zabawa dla hipsterów, że przydaje się to także samym restauracjom. Uświadamiamy, że jedno zdjęcie potrawy, którą mamy na talerzu może powiedzieć o lokalu więcej niż zapisana drobnym maczkiem strona z opisami ścian i obrusów w lokalu.
Ile użytkowników stale korzysta z Papurazzi?
Ilość odwiedzin w zależności od miesiąca dochodzi do 50 tyś. Serwis to jednak nie tylko www, ale też aplikacja mobilna na iOS, która jest bardzo dobrze oceniana i chętnie pobierana. Myślę, że gdy w lipcu opublikujemy wersję na androida, to rozwój serwisu pójdzie głównie w tę stronę.
Papurazzi spokojnie rośnie, niedawno przekroczyliśmy barierę 5000 recenzji potraw (oczywiście każda ze zdjęciem) i 10 tyś lokali. Hard userzy to tak jak wszędzie około 2-5% użytkowników. To oni dodają zdjęcia i komentują. Papurazzi ma tę niesamowitą moc, że gdy ktoś już spróbuje to wsiąka na dobre. Praktycznie nie mamy osób (poza próbami lokali, które chcą się w ten sposób zareklamować, ale są usuwane), które dodadzą jedno zdjęcie i już do nas nie wracają.
Dwa lata temu Papurazzi nawiązało współpracę z PizzaPortal. Jak to przełożyło się na rozwój Papurazzi?
Wtedy PizzaPortal nie było jeszcze tak duże jak obecnie, dopiero zaczynali, tak jak my. Dlatego też wkład w rozwój serwisu był znikomy. Była to bardziej szansa na wzbogacenie funkcjonalności. W związku jednak z tym, że ta opcja nie cieszyła się zbyt dużą popularnością, a i PizzaPortal sama z siebie rozwijała się bardzo szybko obie strony podjęły decyzję o zakończeniu współpracy. Obecnie PizzaPortal jest liderem rynku zamawiania jedzenia online, mocno im kibicuję i nie wiem czy partner jest im potrzebny. Możliwe, że jeszcze wrócimy do rozmów o współpracy, czas pokaże.
Jakie błędy popełniliście tworząc Papurazzi.pl?
Myślę, że na starcie popełniliśmy jeden podstawowy błąd spowodowany nieznajomością rynku i potencjalnych użytkowników – zbyt mocno postawiliśmy na web. Należało wystartować od razu z aplikacjami na iOS i androida. Teraz ten brak nadrabiamy, ale mamy świadomość, że wszystko mogło potoczyć się znacznie szybciej gdybyśmy dali narzędzie, dzięki któremu nie trzeba przechodzić tak długiej drogi od zrobienia zdjęcia do jego opublikowania.
Konrad Nowosz, pomysłodawca Papurazzi.pl wraz z zespołem przekonuje Polaków do dzielenia się zdjęciami potraw zamówionych w restauracji. Postanowiliśmy zapytać m.in. jak wielu z nich należy do społeczności „kulinarnych paparazzi”.
Na czym obecnie zarabia Papurazzi.pl? Czy restauratorzy zainteresowali się treściami premium i reklamami?
Papurazzi póki co nie monetyzujemy. Wierzymy, że jest fajne i, że czas na zarabianie jeszcze nadejdzie. Zgłaszają się do nas lokale zainteresowane reklamą, ale ograniczamy się póki co do sponsorowania przez nie wyzwań i konkursów. Nie chcemy wprowadzać chaosu i niejasnych zasad.
Nie chcemy też, aby Papurazzi zdominowały bannery i “wyskakiwajki”. Zarobek widzimy raczej w wykorzystaniu grywalizacji i sponsoringu niż tradycyjnej reklamie. Może być to też jeden duży partner, dzięki któremu utrzymamy Papurazzi na obecnym poziomie. Jednak nie za wszelką cenę – u nas to klienci są na pierwszym miejscu i nie chcemy tak jak inne serwisy musieć np. usuwać niepochlebnych recenzji dlatego, że ktoś się u nas reklamuje.
Jak się dowiedziałem inspiracją do stworzenia Papuraty był artykuł w Newsweeku pt. „Nadchodzi czas gastronomicznych paparazzi”. Czym teraz inspiruje się zespół rozwijając startup?
Ten artykuł był nie tyle inspiracją co kropką nad i, która upewniła nas w tym, że Papurazzi musi powstać. Dalej przyświecają nam te same idee – Papurazzi jest inicjatywą mającą zmienić polską gastronomię. Chcemy, aby restauratorzy mieli świadomość, że zanim klient zje zamówione danie, jego zdjęcie może już być w internecie wraz z oceną i recenzją. Restauratorzy dzięki Papurazzi nie mogą czuć się bezkarnie i podawać byle czego.
Jednocześnie dociera do nas coraz więcej głosów od samych lokali, że Papurazzi także im się przydaje, mogą kontrolować w ten sposób jakość potraw przygotowywanych przez pracowników. Bardzo budujące, że przydajemy się osobom po obu stronach barykady.
Co nas teraz pcha do przodu? Mobile. Niedawno opublikowaliśmy świetnie ocenianą aplikację Papurazzi na iOS, niebawem wersja na androida, która z racji popularności tego systemu w Polsce zapewne wywinduje nasz startup na kolejny poziom.
Jakie macie plany na przyszłość?
Do końca lipca zadebiutuje aplikacja dostępna na urządzenia mobilne z systemem Android. Sam serwis www przeszedł w ostatnich tygodniach mocny lifting, więc nie będziemy go w najbliższym czasie ruszać. Skupimy się na mobile i na elementach, które nasi użytkownicy bardzo lubią, czyli wyzwaniach. Będzie wiele nowych – tematycznych, przygotowanych we współpracy z restauracjami oraz dla odwiedzających letnie festiwale.
W najbliższych tygodniach uruchomimy też zupełnie nowy projekt webowy powiązany z Papurazzi. Przyszłość wygląda więc bardzo smacznie.
Czym wyróżniać będzie się ten projekt? Dlaczego postanowiliście go stworzyć?
Wyróżniać będzie go zapewne fakt, że czegoś podobnego na rynku jeszcze nie ma. Tak jak Papurazzi będzie on odpowiedzią na potrzeby, które sami mamy i widzimy, że nie jesteśmy osamotnieni. Więcej informacji w tej chwili zdradzić nie mogę. W ciągu dwóch tygodni wszystko powinno się wyjaśnić.