Zmieścić w jednym koszyku całe wakacje – StartHolidays. Rusza startup byłego pracownika Codility

Dodane:

Adam Łopusiewicz Adam Łopusiewicz

Udostępnij:

Nowa inicjatywa Marcina Grodzickiego, wcześniej związanego z Codility i AdTaily, to internetowy pośrednik turystyczny. Pomaga zaplanować wyjazd wakacyjny nad Morze Śródziemne czy na Wyspy Kanaryjskie. Dzięki StartHolidays możemy szybko zorganizować tańszą i ciekawszą niż w biurach podróży wycieczkę.

– Łączymy w jednym miejscu i jednym koszyku zakupowym tanie linie lotnicze, sieć 250 tysięcy hoteli, transferów, wypożyczalni samochodów oraz ubezpieczeń podróżnych – mówi Marcin Grodzicki, który w StartHolidays jest odpowiedzialny za produkt i marketing. Do skorzystania z jego internetowego narzędzia ma przekonać przede wszystkim to, że całe wakacje możemy zorganizować w jednym miejscu, jak w biurze podróży, tyle że taniej. 

Na zdjęciu (od lewej): Grzegorz Bzówka i Marcin Grodzicki

Portal pozwala skomponować wyjazd dokładnie taki jak chcemy, wybierając kolejno lot, hotel, sposób przemieszczania się na miejscu i dodatki jak np. ubezpieczenie podróżne. – Za wszystko płacimy w jednej transakcji, polską kartą bądź e-przelewem. Łączymy więc korzystną cenę i personalizację jaką daje wyjazd zorganizowany samodzielnie z wygodą zakupu wszystkiego w jednym miejscu – dodaje Grodzicki.

Konkurencja dla biur podróży

Praca nad portalem rozpoczęła się rok temu, ale nie od razu było wiadomo, że powstanie z niego serwis z pakietami dynamicznymi dla polskich turystów. Wszystko zaczęło się od Marcina Grodzickiego i Grzegorza Bzówki, który w firmie odpowiada za kwestie operacyjno-finansowe, a właściwie od ich wspólnej pasji do sportów ekstremalnych, zwłaszcza tych wodnych. – Wiedzieliśmy, że chcemy zrobić coś, co ułatwi ludziom ciekawsze podróżowanie w miejsca, które niekoniecznie są atrakcyjne dla tradycyjnych biur podróży – mówi Marcin Grodzicki.

Szybko okazało się, że najlepszym sposobem na realizację takich potrzeb jest sprzedaż pakietów dynamicznych. Twórcy serwisu byli zaskoczeni tym, że nikt tego typu oferty jeszcze w Polsce na dużą skalę nie rozwinął. Dlatego postanowili na tę chwilę skoncentrować się na rodzimym rynku oraz na internetowej sprzedaży pakietów dynamicznych. Rozmówca zapytany o to, jak wyglądały przygotowania, mówi o trzech etapach.

Trzy fazy pracy nad projektem

Przygotowanie modelu biznesowego, planowanie produktu oraz jego egzekucja. Na te trzy etapy można podzielić historię powstania StartHolidays. Część pierwsza zajęła około miesiąca i polegała na szybkiej iteracji w znanym i lubianym systemie Lean Canvas. – Stworzyliśmy szereg hipotez dotyczących rynku, produktów, sposobów dotarcia do klienta i kolejno te hipotezy obalaliśmy – opowiada jeden z twórców serwisu.

Model, który przeżył najwięcej takich testów, został wdrożony i jest tym co obecnie jest rozwijane jako produkt StartHolidays. Pierwszym etapem stworzenia narzędzia, była jednak praca głównie “na papierze”. Zespół podpierał się wtedy danymi oraz własnymi badaniami, natomiast nie miał jeszcze pewności, jak ten produkt rzeczywiście zrealizować. W drugiej fazie zaczął projektować serwis, analizować potrzeby dostawców i budżet na realizację produktu.

Małe kwatery i kempingi

Druga faza pracy nad serwisem trwała około dwóch miesięcy. Ostatnią prostą była budowa samego serwisu, wypełnienie go treścią oraz finalizacja umów z dostawcami np. właścicielami/managerami hoteli, ubezpieczalni itp. – Osobnym zagadnieniem były kwestie regulacyjne, ponieważ jako pośrednik turystyczny podlegamy ścisłym przepisom, obowiązkom rejestracyjnym oraz ubezpieczeniowym – mówi Marcin Grodzicki. Wszystko to zajęło sześć miesięcy i proces ten kończy się właśnie teraz.

Wśród grupy docelowej, czyli polskich turystów, nadal dominującą formą wypoczynku jest samodzielnie zorganizowany wyjazd. W Polsce zazwyczaj odbywa się w formatach: wyjazdu nad morze, czyli lokalnej turystyki, głównie własnym samochodem i korzystając z kwater bądź kempingów. Dla podróży dalszych, np. tych w rejon Morza Śródziemnego, zdecydowanie przeważają biura podróży operujące własnymi lotami czarterowymi do najpopularniejszych krajów czy regionów.

Zarobić na oszczędzaniu

Grodzicki zwraca też uwagę na samodzielną turystykę samolotową, która dla polskiego turysty dostępna jest dopiero od około dwóch lat, kiedy to tanie linie, takie jak Ryanair, Wizzair czy Norwegian zaczęły latać w kierunkach “typowo wakacyjnych”. – Dzięki tamu wreszcie mamy możliwość polecieć np. na Wyspy Kanaryjskie nawet za 800 złotych, a nie jak dotychczas za 1700, czarterem z biura podróży – przekonuje Grodzicki. Na tej taniej sieci połączeń, która liczy 18 kierunków, chce zbudować ofertę swojego startupu.

Główną zaletą StartHolidays jest pomoc w oszczędnym organizowaniu wakacji. – Staramy się usunąć z turystyki wszystko to, co nie jest niezbędne. Lecisz tylko na tydzień? Zaoszczędź 150 złotych lecąc tylko z bagażem podręcznym. Chcesz na miejscu pozwiedzać? Weź samochód od razu z lotniska i nie płać za transfer do hotelu. Widziałeś kiedyś na oczy rezydenta? My też nie, więc nie chcemy za niego płacić – komentuje twórca serwisu dla polskich turystów.

Zagraniczne wojaże nie dla każdego

Zaznacza jednak, że samodzielny zagraniczny wyjazd, bez opieki biura podróży, nie jest dla każdego. Jeśli nie zna się języka (nawet podstaw angielskiego) może lepiej warto pojechać tam, gdzie lokalny przedstawiciel biura podróży prędzej czy później się nami zajmie – np. pomoże wykupić wycieczkę fakultatywną. – Również jeśli podróżuje się samotnie, bądź chce się poznać kogoś mówiącego po polsku, może lepiej spędzić cały wyjazd w większym hotelu z grupą rodaków – sugeruje Grodzicki.

Zapytany o to, czym oferty w jego serwisie różnią się od tych z biur podróży, odpowiada, że te drugie sprzedają zdefiniowany pakiet. Najczęściej zawiera przelot z bagażem, transfer do hotelu, hotel, opiekę rezydenta i ubezpieczenie. W SH wszystkie te elementy, poza rezydentem, są dostępne, ale to klient decyduje, które z wymienionych są mu potrzebne i za które chce zapłacić. W biurach podróży rzadko można spotkać taką dowolność.

Stay tuned

Jak wyglądają plany na przyszłość dwóch pasjonatów podróży, którzy od kilkunastu lat pracują w branży IT, a teraz poświęcają czas na coś swojego? Na razie chcą skupić się na dostarczeniu jak najlepszego produktu klientom. Głównie oznacza to dużą pracę nad ofertą serwisu oraz technologią, która pozwoli jak najlepiej obsługiwać klientów. Kolejnym krokiem mają być inne formy wypoczynku, niż letnia turystyka wakacyjna, ale czy będą to wyjazdy na narty czy coś innego, jeszcze nie zdecydowali.

Do tematu ekspansji zagranicznej podchodzą jeszcze ostrożnie, choć mają już sygnały z rynku, że powinni o tym myśleć. – Jak zatem mawiają Anglicy: Stay tuned – mówi Marcin Grodzicki.