Na zdjęciu: Kissenger | fot. Kissenger
Wirtualny buziak
Wykonany z silikonu Kissenger przypomina kształtem i rozmiarem stację dokującą, w której umieszczamy telefon komórkowy. Gdy już się tam znajdzie, uruchamiamy dedykowaną urządzeniu aplikację mobilną i przykładamy usta do specjalnej nakładki. Pomysłodawcy gadżetu zapewniają, że wówczas nasz pocałunek zostaje przekazany drugiej osobie, która tak jak my używa Kissengera.
Natomiast, gdy odwzajemni czuły gest, wtedy to my poczujemy wirtualnego buziak na własnych ustach. Umożliwia to technologia, która najpierw mierzy siłę nacisku wywieraną na „silikonowe wargi”, a potem przetwarza informacje te na sygnał, który w czasie rzeczywistym wysyłany jest do drugiego urządzenia.
Prototyp
Co ważne według producenta Kissengera doświadczenie to niemal do złudzenia ma przypominać prawdziwego całusa. O tym, czy faktycznie tak będzie, jego twórcy przekonają się dopiero po przeprowadzeniu testu Turinga. Dzięki niemu dowiedzą się, czy użytkownicy odróżniają prawdziwe pocałunki od tych wirtualnych.
Gadżet ten powstał w ramach pracy naukowej, jest w fazie prototypu i korzystać z niego mogą wybrani użytkownicy iPhone’ów. Pomysłodawcy projektu nie zdradzają jak na razie dalszych planów związanych z rozwojem przedsięwzięcia. Nie wiadomo więc, czy urządzenie kiedykolwiek trafi na rynek, a jeśli tak – to ile będzie kosztować.