Na zdjęciu: Alec Momont | fot. Facebook
Defibrylator i ambulans
– Jestem od teraz inżynierem. Ukończyłem wczoraj IDE z najwyższym wynikiem jako czwarta osoba w ciagu 45 lat – pisał trzy lata temu na Facebooku Alec Momont. Obronił wówczas dyplom, bo zaprezentował komisji egzaminacyjnej bezzałogowy statek powietrzny wyposażony w defibrylator. Zakładał, że Ambulance Drone będzie wykorzystywany w nagłych wypadkach przez służby ratunkowe do ratowania życia.
Maszyna miałaby docierać do poszkodowanych w ciagu minuty i pomagać świadkom zdarzenia podczas akcji ratunkowych. Od tamtej pory jednak niewiele zadziało się z projektem i nie został on jeszcze skomercjalizowany, chociaż taki był plan. Niemniej pojawiły się inne pomysły i podobne rozwiązania oparte o drony, które być może w przyszłości znajdą zastosowanie w pogotowiu ratunkowym.
Przykładem takiego rozwiązania jest bezzałogowy statek powietrzny wielkości małego samochodu, który opracowała firma Argodesign z Teksasu. Na jego pokładzie znajduje się jedno miejsce siedzące i nosze. Maszyna bowiem ma być traktowana jak powietrzny ambulans i służyć do transportowania pacjentów. Jej zaletą jest to, że dotrze nawet w trudno dostępne miejsca, z którymi samochód mógłby mieć problem.
Na razie jednak i ten projekt jest jeszcze w fazie koncepcji, a zbudowanie chociażby jednego drona ma być piekielnie drogie. Daily Mail podaje, że może wynieść nawet milion dolarów, czyli kilka razy drożej niż wyposażenie karetki pogotowia na kółkach. – Nie byłbym zdziwiony, gdybym otrzymał wiele maili i usłyszał jak przedsiębiorstwa lotnicze mówią: „pracujemy nad czymś podobnym” – mówi właściciel Argodesign Mark Rolston.
Poszukiwania w górach
Bezzałogowe statki powietrzne mają także być wykorzystywane przez ratowników górskich. – Drony to bardzo przydatna dla nas rzecz. Dotychczas do akcji poszukiwawczych musieliśmy często używać śmigłowca, którego godzina lotu jest o wiele, wiele droższa – mówi w rozmowie z Dziennikiem Polskim instruktor ratownictwa z Grupy Podhalańskiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Marek Kalbarczyk.
Na zdjęciu: ratownicy GOPR i dron FlyTech UAV | fot. Facebook
Jego zdaniem te maszyny świetnie się nadają do prowadzenia poszukiwań na terenach z wysokimi trawami, na polanach, w górach i lasach. Słowem: wszędzie tam, gdzie dotarcie na piechotę albo quadem byłoby trudne. Do tego ich skuteczność jest wyższa niż helikopterów. Zostało to zresztą sprawdzone podczas testów, gdzie śmigłowiec z sześcioma pasażerami przeleciał trzy razy nad wskazanym obszarem i nie wypatrzył poszukiwanego. Dronowi z zainstalowaną kamerą udało się to w ciagu kilku chwil.
Dziennik Polski pisze, że bezzałogowe drony krakowskiej firmy FlyTech UAV były już kilkukrotnie wykorzystywane przez ratowników górskich, miedzy innymi podczas akcji ratunkowych prowadzonych w Gorcach i Beskidzie Wyspowym. Była wówczas mowa o tym, że niebawem GOPR-owcy będą korzystać z dronów również w innych regionach. Chodziło o między innymi o Rabkę-Zdrój, Szczawnicę i Nowy Targ. Wśród polskich służb nie są jednak jedynymi, którzy dbają o bezpieczeństwo dzięki tym maszynom.
Dron podpowie komu wlepić mandat
Na przykład w maju minionego roku śląska drogówka przeprowadziła testy dronów. Podczas kilku godzin mundurowi sterowali bezzałogowym statkiem powietrznym, który zawisł nad ulicami w Katowicach i za jego pośrednictwem obserwowali czy uczestnicy ruchu drogowego przestrzegają przepisów. Zależało im głównie na tym, aby sprawdzić czy kierowcy stosują się do sygnalizacji świetlnej i jak zachowują się wobec pieszych.
fot. materiały prasowe
Okazało się jednak, że różnie z tym bywa i kilka razy musieli interweniować. Uważają natomiast, że drony pomogą im sprawniej kontrolować bezpieczeństwo na drogach i analizować zachowania kierowców. Przede wszystkim dlatego, że partol policji będzie stacjonować w niewielkiej odległości od monitorowanego obszaru tak, aby nie rzucać się w oczy. Obraz z ulic przechwyci dron i w czasie rzeczywistym przekaże go funkcjonariuszom, którzy w razie potrzeby podejmą stosowne działania.
I tym razem jednak nie wiadomo czy bezzałogowe maszyny na dobre trafią w ręce śląskiej drogówki. Zrealizowany w ubiegłym roku test był pierwszym, a po nim miały nastąpić kolejne i w efekcie komendant wojewódzki policji w Katowicach miał dojść do porozumienia z dyrektorem Centrum Kształcenia Kadr Lotnictwa cywilnego w sprawie wykorzystania dronów do działań policyjnych.
Walka z terroryzmem
O nasze bezpieczeństwo maja również zadbać specjalnie przygotowane do tego bezzałogowe statki powietrzne. Jednym z nich jest SpectroDrone zaprezentowany podczas Homeland Security Expo w Tel Avivie. Jego pomysłodawcy wyjaśniają, że maszyna ta jest wyposażona w laser zdolny do wykrywania ładunków wybuchowych, urządzeń do uruchamiania bomb i innych chemicznych substancji.
Słowem: SpectroDrone ma zapobiegać atakom terrorystycznym. Ponoć podoła temu zadaniu, bo potrafi w czasie rzeczywistym ocenić czy dane miejsce jest podejrzane, czy nie oraz co w nim się znajduje. Przy tym nie naraża na niebezpieczeństwo służb mundurowych, ponieważ operatorzy drona mogą znajdować się w promieniu trzech kilometrów od miejsca prowadzenia akcji.
Przedstawicie spółki mówią, że ich rozwiązanie posłuży do walki z terrorystami – tym bardziej, że już dochodziło do ataków z ich wykorzystaniem. Państwo Islamskie na przykład przeprowadziło ataki na irackie siły bezpieczeństwa za pomocą bezzałogowy statków powietrznych. Można więc przypuszczać, że z czasem będą powstały nowe systemy, które obronią nas przed podobnymi zdarzeniami.
Jedno jest pewne: istnieje sporo miejsca na nowe rozwiązania, bo rynek dopiero się rozwija, a w 2020 roku ma osiągnąć wartość około 127 miliardów dolarów.