O dzieciach z Korei, które biorąc papierową gazetę do ręki próbują palcem przesuwać w niej treści, o edukowaniu dzieci przez aplikację oraz o biznesie w branży aplikacji mobilnych rozmawiamy z Aleksandrą Szkoda i Radkiem Żabińskim – właścicielami wydawnictwa książek dla dzieci Mind the Kids!
Od naszego pierwszego wywiadu dla MamStartup minęło pół roku. Co od tego czasu zmieniło się w wydawnictwie Mind The Kids!?
Radek Żabiński: Wypuściliśmy nowe aplikacje i książki drukowane. Jeśli chodzi o aplikacje jest to “Yawnie”, która zebrała bardzo dobre recenzje, niestety w Polsce chyba nikt o niej nie napisał. Nawiązaliśmy współpracę z firmą iRevolution z Moskwy (wydaliśmy wspólnie aplikację ”Uczimsja risowat”), robimy książki z Muzeum Powstania Warszawskiego, drukujemy w Chinach książkę dla dzieci o Warszawie, przygotowujemy kolejną aplikację na iOS, która ukaże się przed wakacjami, na jesieni wydamy kolejną książkę dla PAH-u, która jest już częściowo zaprojektowana – trochę więc się zmieniło. Działamy.
W poprzednim wywiadzie mówiliście, że planujecie premierę “całego pakietu aplikacji”. Wszystko poszło zgodnie z planem?
RZ: Jeszcze nie poszło, ale wierzymy w to, że pójdzie. To jest to cel, który chcielibyśmy osiągnąć przed końcem tego roku. Tym pakietem są książki interaktywne, które ukażą się również, a może przede wszystkim, w języku polskim.
Przyznam szczerze, że Wasze plany na przyszłość (zeszłoroczne) zaskoczyły mnie swoim rozmachem. Boję się zapytać o kolejne, ale zaryzykuję. Jakie macie plany na przyszłość?
Aleksandra Szkoda: O tych planach trochę było powyżej. Część udało nam się zrealizować, nad resztą pracujemy. Na rynku polskim kontynuujemy współpracę między innymi z PAH-em, Muzeum Powstania Warszawskiego i Muzeum Narodowym. Przekładamy też aplikację “Jak narysować?” na Windows Mobile i być może Android. A we Włoszech drukujemy kolejne odcinki tych książek. Jednak nasz priorytet to doprowadzenie do zrealizowania wydania pakietu książek, o których mowa powyżej. Rodzi nam się też pomysł na fajną aplikację do zabawy połączoną z rysowaniem – nie jest to niestety “Draw something” 😉
Możesz przybliżyć co to będzie za aplikacja?
AS: Będzie związana z budowaniem postaci, rysowaniem, kolorowaniem.
Kto testuje pierwsze wersje Waszych aplikacji?
RZ: Mamy to szczęście, że wśród naszych najbliższych przyjaciół jest sporo ludzi bardzo kreatywnych. Pracujących w różnych zawodach, w których używa się mózgu, wyobraźni, poczucia humoru i talentu. Ich uwag najczęściej słuchamy.
Jak promujecie swoje aplikacje? Zastanawia mnie czy warto reklamować taki rodzaj aplikacji w internecie, czy lepiej bardziej przyłożyć się do promocji offline.
RZ: Jak najbardziej w Internecie. Oczywiście koncerny robią to również off-line. Jak się ma za co, to dobrze jest zrobić ogłoszenie w NYT. Jak się nie ma – to trzeba kombinować. Sieć stwarza mnóstwo możliwości, żeby to robić. Najważniejszy jest pomysł. Kasa jest zawsze na drugim miejscu.
Korzystacie z usług jakiejś agencji reklamowej, czy promujecie aplikacje i książki we własnym zakresie?
RZ: Robimy to we własnym zakresie. Ja od kilkunastu lat pracuję w reklamie, więc mam jako takie doświadczenie. Korzystamy z narzędzi on-line, robimy mailingi, piszemy notki PR, itp.
Jak przekonać rodzica do powierzenia dziecku swojego smartfona?
RZ: Nie mam pojęcia. Trzeba by zapytać producentów smartfonów.
AS: Z moich obserwacji wynika że rodzice nie mają z tym problemu.
W przyszłości, gdy wyślę swoje dziecko do przedszkola to będą już tam iPady i Wasze aplikacje? Tak będzie wyglądała w przyszłości edukacja w szkołach?
AS: Podobno w Korei dzieci biorąc do ręki papierową gazetę próbują przesuwać w niej treści. Tak, jak robimy to na iPadzie – to by wskazywało, że chyba masz rację.
Będzie o pieniądzach. Stworzyliście już wiele aplikacji na urządzenia mobilne, z których korzystają zazwyczaj dzieci, a płacą za nie rodzice. Ile średnio kosztuje jedna aplikacja?
AS: 0.99 $
Gdzie częściej kupowane są Wasze aplikacje? W Polsce czy jednak za granicą?
RZ: Najczęściej w Stanach. To jest największy rynek na świecie i konsumenci są tam przyzwyczajeni, że za treści pobierane z sieci płaci się. W Polsce ludzie najczęściej albo ściągają jakieś darmowe badziewia, albo szukają treści na chomikuj.pl.
Da się w Polsce zarobić na aplikacjach dla dzieci?
RZ: Jak się ich nie robi po polsku, to się da 😉 Z naszego doświadczenia wynika, że to raczej trudne. Jeśli myśli się tylko o polskim rynku – to inwestycja w przyszłość.
Według badań, najwięcej Polaków posiada smartfon na systemie Windows Phone, później na iOSie, czy na Androidzie. Jednak użytkownicy iPhone’ów mają najwięcej aplikacji. Warto wydawać aplikację na Androida i Windows, czy najlepiej (by zarobić) wydawać je na iPhone’y?
RZ: Według naszych danych iOS jest póki co najsensowniejszą platformą. To się być może zmieni, ale w tej chwili Android Market mimo wszystko jest o rok świetlny za AppStore – jeśli chodzi o jakość aplikacji. Myślimy natomiast poważnie o Windows Mobile. Wersja, która ukaże się na jesieni może zamieszać na Androidowym rynku.
Dużo zarobiliście już przez cały okres działalności Mind The Kids!?
RZ: Zależy co dla kogo znaczy dużo. To jest bardzo względne. Jak zapytasz emeryta, czy to dużo- to pewnie powie, że bardzo dużo, jak zapytasz Zygmunta Solorza, to Ci powie, że bardzo mało.
Wiem jakie są koszty tworzenia takich aplikacji. Po jakim czasie zwracają się Wam koszty produkcji jednej z nich?
AS: “How to Draw” zwróciła się mniej więcej po roku, ale weźmy pod uwagę, że kiedy zaczęliśmy ją przygotowywać, koszta programowania były dużo wyższe niż dzisiaj. “Czego nie wiecie o wodzie na świecie”/ “Hey son hey daughter come read about water” nie zwróci się pewnie w ogóle, ale tu praca wszystkich była w zasadzie charytatywna, na rzecz PAH-u. “Yawnie” powoli się zwraca, a kolejna aplikacja, mam nadzieję, to będzie kwestia miesiąca 😉
Po tym jak wygraliście pierwszą edycję Startup Fest otrzymaliście jakieś propozycje dotyczące inwestycji w Mind The Kids!?
AS: Tak, ale na razie z nich nie skorzystaliśmy. Czekamy, aż firma zyska na wartości 😉
Były to oferty polskich inwestorów?
AS: Tak, polskich.
Jak scharakteryzowalibyście idealnego dla Waszego biznesu inwestora?
RZ: Idealny byłby bank. Dałby nam wsparcie na rozwój bez obligacji, dzielenia się spółką.
Co byś poleciła osobom, które chciałyby rozpocząć przygodę z tworzeniem aplikacji/książek dla dzieci na urządzeniach mobilnych?
AS: Trzeba czytać książki, interesować się światem, być otwartym i dużo słuchać. Słuchać przede wszystkim ludzi mądrzejszych od siebie. Wiem, że brzmi to bardzo ogólnie. Tworzenie aplikacji, książek, to jest rodzaj biznesu kreatywnego. Inspiracje czerpie się zewsząd. Przydatny jest otwarty umysł. Do tego dużo pracy, trochę szczęścia. Tylko jak polecić trochę szczęścia? Granica pomiędzy czymś z pozoru absolutnie głupim a genialnym jest czasem bardzo cienka. (nie pamiętam kto to powiedział)
Za wywiad dziękujemy i życzymy sukcesów Waszych aplikacji na miarę Draw Something 😉