Big Tech i wielkie wybory: jak bardzo korporacje wspierają Kamalę Harris i Donalda Trumpa

Dodane:

Przemysław Zieliński Przemysław Zieliński

Big Tech i wielkie wybory: jak bardzo korporacje wspierają Kamalę Harris i Donalda Trumpa

Udostępnij:

Czy o tym, kto zasiądzie w Białym Domu, zadecyduje poparcie Big Techów i osobistości z Doliny Krzemowej? Sprawdzamy, jak wyglądają sympatie polityczne amerykańskiego świata technologii.

Nikt nie podejmuje decyzji politycznych w próżni: nasze wybory zawsze są czymś uwarunkowane. Dlatego nim przejdziemy do sytuacji obecnej i analizy tego, kto popiera kogo w walce o Biały Dom, nakreślmy tło i przypomnijmy, jak kształtowała się polityka Joe Bidena względem wielkich technologicznych firm.

W poprzednim odcinku

Biden od początku swojej kadencji nie ukrywał zaniepokojenia potęgą firm Big Tech, zwłaszcza gdy w jego opinii taka dominacja oznaczałaby ryzyko dla konsumentów lub małych firm. Już w 2020 roku podczas kampanii wyborczej, Joe Biden zadeklarował egzekwowanie przepisów antymonopolowych i surową kontrolę gigantów technologicznych. Już za jego prezydentury, urzędnicy państwowi podjęli kilka znaczących działań przeciwko firmom technologicznym. Konkretniej, złożono pozwy sądowe przeciwko Apple, Amazonowi i Google. Kolejnym potencjalnym celem może być Nvidia w dziedzinie sztucznej inteligencji.

Agresywna postawa Bidena wobec Big Tech jest nie tylko efektem osobistych przekonań, ale również – a może przede wszystkim – zmianą postawy opinii publicznej względem korporacji. Zmiana poglądów dokonała się tak w elektoracie Demokratów, jak i Republikanów. Według sondażu Gallupa z 2021 r. tylko jeden na trzech Amerykanów ma pozytywne poglądy na temat firm Big Tech. To odkrycie oznaczało znaczny spadek w porównaniu z dwoma latami wcześniej, kiedy 46% Amerykanów miało pozytywne poglądy na temat firm.

Pogarszająca się opinia jest bardziej wyraźna wśród Republikanów. 65% Republikanów miało negatywny pogląd na Big Tech w 2021 r., w porównaniu z 37% w 2019 r., jak wykazał sondaż. Właśnie dlatego krytyczne stanowisko względem Big Techów zajmował także Donald Trump. Przypomnijmy, że najnowsze postępowanie sądowe przeciwko Google jest wynikiem sprawy wniesionej pierwotnie przez administrację Trumpa właśnie. Przejdźmy więc płynnie do omówienia technologicznych poglądów republikańskiego kandydata na prezydenta.

Trump antymonopolistą?

Antymonopolowe działania Trumpa obejmują próbę zablokowania przejęcia Time Warner przez AT&T (T), którego aktywa obejmowały sieć kablową CNN. Mimo że Departament Sprawiedliwości Trumpa złożył pozew przeciwko transakcji w 2017 r., to sędzia federalny pozwolił na jej kontynuację.

Administracja Trumpa wniosła również sprawę antymonopolową przeciwko Google, koncentrując się na jego dominacji w wyszukiwarkach internetowych. Kolejna sprawa antymonopolowa została wniesiona przeciwko Facebookowi w grudniu 2020 r. przez FTC (Federal Trade Comission – Federalna Komisja Handlu), oskarżając firmę o stworzenie monopolu w mediach społecznościowych poprzez zakup Instagrama i WhatsApp. W 2021 r. sędzia federalny oddalił skargę.

Ale FTC ponownie złożyła pozew i sprawa toczy się dalej. Zmieniona sprawa została dopuszczona do dalszego postępowania, ponieważ zawierała więcej statystyk dotyczących udziału w rynku i dowodów potwierdzających zarzuty, że Meta kontroluje ceny i blokuje konkurencję w sieciach społecznościowych.

Nie da się nie zauważyć, że Trump ma długą historię oskarżania wielkich technologii, w tym firm takich jak Google, Facebook i Amazon, o polityczną stronniczość wobec niego.

Zmiana poglądów?

Opisana zmiana postaw w elektoratach obu partii nie została niezauważona przez Donalda Trumpa. W walce o głosy – a czasem także o pieniądze na Według Washington Post, Trump obiecał donatorom na fundraiserach wprowadzenie polityk korzystnych dla nich, takich jak obniżenie podatków korporacyjnych, zatwierdzanie pozwoleń naftowych i wydalanie pro-palestyńskich demonstrantów z USA.

Trump zmienił również swoje stanowisko wobec kryptowalut. Podczas swojej pierwszej kadencji w latach 2017-2021 określił kryptowaluty jako „oszustwo” i „katastrofę, która musi się zdarzyć’. Jednak od czasu rozpoczęcia kampanii Partia Republikańska przyjęła platformę wspierającą innowacje w dziedzinie kryptowalut.

„Republikanie zakończą nielegalny i antyamerykański zakaz kryptowalut wprowadzony przez Demokratów i sprzeciwią się utworzeniu cyfrowej waluty banku centralnego” – głosi dokument. „Będziemy bronić prawa do wydobywania Bitcoin i zapewnimy każdemu Amerykaninowi prawo do samodzielnego przechowywania swoich cyfrowych aktywów oraz przeprowadzania transakcji bez nadzoru i kontroli rządowej.”

Odsiecz dla Trumpa przybywa z Doliny Krzemowej

Odsiecz ta nazywa się JD Vance. To kandydat Trumpa na wiceprezydenta, obecnie senator, a wcześniej inwestor venture capital z inwestycjami w firmach technologicznych i kryptowalutowych, mógłby również wpłynąć na Silicon Valley.

– To JD Vance. Mamy byłego inwestora venture capital w Białym Domu. Najlepszy kraj na świecie, kochanie – napisał w odruchu radości po ogłoszeniu nazwiska Vance’a jako kandydata na wiceprezydeta Delian Asparouhov, partner w firmie venture capital The Founders Fund, wspieranej przez Petera Thiela. Vance zainwestował w firmy takie jak aplikacja modlitewna Hollow i Anduril Industries, firma zajmująca się sztuczną inteligencją wspierana przez Thiela, a w 2022 roku powiedział, że ma od 100 000 do 250 000 dolarów związanych z Bitcoinem.

– Prezydent Trump i wiceprezydent Vance będą pierwszą administracją kryptowalutową i zgromadzą najbystrzejsze umysły w dziedzinie technologii, sztucznej inteligencji, obliczeń kwantowych, kryptowalut, obrony, transportu i biotechnologii, aby stworzyć renesans amerykańskiej dynamiki i innowacji – powiedział Shervin Pishevar, inwestor technologiczny i dyrektor zarządzający EdisonAlpha Fund.

Jednym z godnych uwagi zwolenników jest Elon Musk, który pochwalił Vance’a jako „świetny wybór” i powiedział, że decyzja ta „pobrzmiewa zwycięstwem”. Musk formalnie poparł Trumpa po tym, jak republikański kandydat ledwo uniknął zamachu na wiecu kampanii w Pensylwanii.

Miliarder, dyrektor generalny Tesli, powiedział również, że przeznacza około 45 milionów dolarów na nowy komitet polityczny Trumpa o nazwie America PAC, który ma również wsparcie bliźniaków i „bitcoinowych miliarderów” Winklevoss, a także współzałożyciela Palantir Joe Lonsdale’a.

Akceleracjonizm przyspieszy marsz Trumpa po władzę?

Marc Andreessen, świeżo nawrócony na trumpizm, jest autorem Manifestu Techno-Optymistycznego, który głosi wiarę w „akceleracjonizm – świadome i celowe napędzanie rozwoju technologicznego”. Wiele zawartych tam złowieszczych wypowiedzi na temat ewolucji człowieka sprowadza się do prostego żądania:

  • brak ograniczeń w rozwoju sztucznej inteligencji,
  • zaangażowanie w energię jądrową;
  • specyficzne zachęty do wzrostu populacji, ponieważ według Andreessena „nasza planeta jest dramatycznie” opustoszała z powodu niżów demograficznych.

Nie podając źródła, Andreessen cytuje manifest futurystów – artystów, którzy na początku XX wieku czcili technologię, a także rodzaj oczyszczenia świata poprzez wojnę – i którzy ostatecznie stali się głównymi promotorami faszyzmu Mussoliniego. Deklarując się jako zdobywca, a nie ofiara, Andreessen sprzeciwia się „masowej kampanii demoralizacji przeciwko technologii i życiu”, która rzekomo trwa od „sześciu dekad” „pod różnymi nazwami, takimi jak zrównoważony rozwój i odpowiedzialność społeczna”.

I jak się okazuje, Vance może być pierwszym orędownikiem akceleracjonizmu w Białym Domu. Co więcej, jest on także staromodnym lobbystą paliw kopalnych, który wplótł zagadnienia klimatyczne w prawicową wojnę kulturową. Powiązał odnawialne źródła energii i pojazdy elektryczne z Chinami – jego (nieudana) ustawa Drive America Act sugerowała, że kupowanie samochodów na gaz i olej napędowy jest jedynym sposobem na bycie dobrym patriotą. Bierne przyjmowanie wiatru i słońca również nie jest dla prawdziwych mężczyzn. Vance promuje „petromęskość”, czyli wiercenie dziur w ziemi zgodnie z hasłem „drill, baby, drill”.

Co po drugiej stronie barykady?

Wiemy już co nieco o działaniach politycznych. By było sprawiedliwie, skierujmy teraz naszą uwagę na Big Techy i oddajmy im głos. Jakie są ich oczekiwania od polityków? Okazuje się, że te duże korporacje chcą przede wszystkim przejrzystości.

Otóż Paul Swanson, partner ds. antymonopolowych w kancelarii Holland & Hart, stwierdził, że wytyczne z 2023 roku są zbyt niejasne.

– Myślę, że to, czego firmy chcą, to jasność – powiedział Swanson w rozmowie z IBD. – Istnieje obawa, że firmy nie wiedzą naprawdę, jakie są zasady gry. To niepokojące, ponieważ kary za naruszenie prawa antymonopolowego są bardzo surowe.

John Newman, profesor prawa na Uniwersytecie Miami i były urzędnik Federal Trade Comission ds. antymonopolowych, powiedział, że administracja Bidena jest mniej skłonna do akceptowania ugód jako częściowego rozwiązania spraw antymonopolowych.

– Największa zmiana nie dotyczy tego, które fuzje są problematyczne, ale czy są one rzeczywiście blokowane – odpowiada na zarzuty Swansona John Newman.

Nakreśliliśmy już polityczne tło, wysłuchaliśmy oczekiwań big techów, udaliśmy się na wyborcze wiece duetu Trump & Vance. Nie pozostaje więc nam nic innego, jak w ostatniej odsłonie tej krótkiej analizy, skoncentrować się na demokratycznej kandydatce na stanowisko prezydenta – Kamali Harris. Zacznijmy od tego, jak w przeszłości wyglądały poglądy Harris na działalność korporacji.

Co dla Big Tech ma Kamala?

Jako prokurator generalny Kalifornii, Harris naciskała na firmy technologiczne, aby rozszerzyły swoją ochronę prywatności danych i współpracowała z platformami cyfrowymi w celu ograniczenia dystrybucji robionych bez zgody lub wiedzy zdjęć, czasami określanych jako „porn revenge”.

W 2020 r. Harris, już jako kandydatka na wiceprezydenta w obozie Demokratów, powiedziała, że organy regulacyjne „muszą poważnie przyjrzeć się” działalności Meta, które porównała do „nieuregulowanego” narzędzia. Gdy jednak dziennikarz zaczęli zadawać jej konkretne pytania dotyczące planowanych przez nią działań antymonopolowych przeciwko gigantom technologicznym, Harris płynnie przeszła do tematu prywatności danych, który, jak powiedziała, byłby jej „pierwszym priorytetem”. Podczas gdy giganci technologiczni walczą z pozwami antymonopolowymi rządu federalnego, wielu z nich poparło apele o federalne przepisy dotyczące prywatności.

Czy między Harris a big techami jest chemia?

Obecnie, Harris obrała kurs, który zarówno zabiegał o względy branży technologicznej, jak i rzucał jej wyzwania przez całą swoją karierę, zwłaszcza podczas jej kadencji jako senator USA z Kalifornii. Największe osobistości z Doliny Krzemowej, w tym Reid Hoffman, inwestor venture capital Ron Conway i Laurene Powell Jobs, wdowa po współzałożycielu Apple, Stevie Jobsie, zbierali fundusze w jej imieniu.

– Ponieważ przez lata była związana z Doliną Krzemową, myślę, że lepiej czuje, jak dzięki technologii możemy kształtować przyszłość – powiedział Hoffman w wywiadzie dla The Post. – Zakładam więc, że będzie bardziej pozytywnie nastawiona do elementów branży technologicznej.

Kampania Harris przyciągnęła również weteranów i współpracowników największych firm z Doliny Krzemowej, w tym byłego menedżera kampanii Obamy Davida Plouffe, który pracował jako dyrektor ds. polityki dla Ubera i filantropijnego przedsięwzięcia Zuckerberga; byłego prokuratora generalnego USA Erica H. Holdera Jr, który przeprowadził audyty dla Ubera i Microsoftu; oraz Tony’ego Westa, szwagra Harrisa, który nadal pełni funkcję dyrektora prawnego Ubera.

Inwestorzy venture capital oznajmili, że Harris mówiła ich językiem w swoim pierwszym przemówieniu jako kandydatka na prezydenta USA. Dali też do zrozumienia, że oczekują zaangażowania Harris na rzecz rozszerzenia dostępu do kapitału dla „założycieli” – preferowanego przez nich terminu dla przedsiębiorców z Doliny Krzemowej.

Odzyskać poparcie liderów kryptowalut

Harris starałaby się rozważyć korzyści i zagrożenia związane ze sztuczną inteligencją, powiedział West w zeszłym miesiącu w Chicago w ramach panelu zorganizowanego przez przedstawicieli branży technologicznej. Grupy technologiczne, które wyraziły obawy co do podejścia administracji Bidena do regulacji technologii, zostały uspokojone rozmową z „nieformalnym ambasadorem kampanii w przemyśle”. – Istnieje poczucie, że spojrzy ona świeżym okiem na te kwestie – powiedział Adam Kovacevich, który kieruje liberalną grupą handlową Chamber of Progress.

Brian Nelson, kluczowy doradca Harris, powiedział urzędnikom technicznym w DNC, że Harris chce pielęgnować i chronić zasoby cyfrowe. Komentarze zasygnalizowały, że kampania próbuje odzyskać poparcie liderów kryptowalut, którzy gromadzą się, by wspierać Harris.

Dla porządku dodajmy jeszcze, że temat antymonopolowej kampanii przeciwko Big Tech nie był poruszany w pierwszej debacie prezydenckiej. — Ogólne wrażenie jest takie, że zarówno Harris, jak i Trump kontynuowaliby główne sprawy monopolizacji wobec Big Tech – powiedział William Kovacic, były przewodniczący Federalnej Komisji Handlu w administracji George’a W. Busha i profesor prawa na Uniwersytecie George’a Washingtona, w rozmowie z Investor’s Business Daily.

Czytaj także: