fot. pexels.com
Kiedy do toalety?
Niekażdemu się to zdarza. A jednak! Podczas przeprowadzki Atsushi Nakanishi poczuł, że musi skorzystać z toalety. Na nieszczęście studenta nie było w pobliżu łazienki i ostatecznie… narobił w majtki. Potem przyszła mu do głowy myśl, żeby stworzyć urządzenie, które potrafiłoby przewidywać potrzeby fizjologiczne. Rozpoczął pracę nad tym projektem i w 2014 roku uruchomił Triple W i stworzył D Free.
The Japan Times pisze, że jest to niewielkie urządzenie, mniejsze niż pudełko od zapałek, którego wbudowany czujnik ultradźwiękowy monitoruje ruchy jelit. Przesyła o tym informacje do smartfona, gdzie zostają one zinterpretowane i zamienione na prosty komunikat, na przykład „ Pozostało ci 20 minut do pójścia do toalety”. I chociaż na pierwszy rzut oka pomysł japońskiego przedsiębiorcy może wydawać się śmieszny, to z rozwiązania mogą korzystać niepełnosprawni i starsze osoby, które mają problemy z kontrolowaniem i załatwianiem potrzeb fizjologicznych.
Rzucanie palenia na telefon
Około pół miliona palaczy w Japonii próbuje co roku zerwać z nałogiem szukając pomocy u lekarzy oraz stosując różnego rodzaju metody. – Rzucenia palenia może być samotną walką. Wielu ludzi pragnie z tym skończyć, nie zważając na koszty, ale często ich wysiłek idzie na próżno – mówi współzałożyciel i dyrektor generalny CureApp Kohta Satake. Opracowana przez jego zespół aplikacja mobilna ma pomóc uzależnionym od nikotyny.
Na zdjęciu: Kohta Satake, założyciel CureApp | fot. materiały prasowe
Łączy ona palaczy z anonimowymi pielęgniarkami, które monitorują postępy chorego i w razie potrzeby przypominają mu, żeby się opamiętał i nie sięgał po papierosa. Na początku tego roku pomysłodawca rozwiązania pozyskał nieco ponad 3 miliony dolarów na rozwój programu i teraz testuje CureApp w gronie 34 lekarzy specjalistów. The Japan Times pisze, że sukces aplikacji zależy od tego, czy tamtejszy rząd wyrazi zgodę na to, aby leczenie za pomocą programu wchodziło w pakiet usług ubezpieczenia zdrowotnego.
Sprzedaż przez aplikację
Shintaro Yamada miał 34 lata, kiedy w 2012 roku wyjechał z Tokyo i wyruszył w świat. Przez sześć miesięcy zwiedził dwadzieścia trzy kraje za każdym razem zatrzymując się w najtańszych hostelach, które nie oferowały nawet ciepłej wody. Niezależnie jednak od kierunku podróży zauważył, że mieszkańcy nawet najbiedniejszych wiosek mają smartfony.
– To do mnie trafiło, sprawiło, że zapragnąłem stworzyć coś, co będzie użyteczne wszędzie na świecie. Zacząłem myśleć o platformie, która pozwalałaby użytkownikom wymieniać pieniądze, rzeczy lub usługi za pomocą smartfonów – mówi w rozmowie z The Japan Times. Wkrótce po tym uruchomił aplikację mobilną Mercari, która podobnie jak Allegro, łączy kupujących ze sprzedającymi. W ubiegłym roku wycena jego startupu sięgnęła miliarda dolarów.
Samojeżdżący autobus
Pod koniec ubiegłego roku na ulice w Japonii wyjechał autonomiczny autobus Robot Shuttle. Zabrał ze sobą wówczas sześć osób i przejechał zamknięty odcinek o długości zaledwie 400 metrów. Według uczestników testu, jazda odbyła się bez żadnych zarzutów. Starszy pan stwierdził, że maszyna jest na tyle cicha, że mógł rozmawiać ze znajomym, a 8-letni chłopiec dodał, że podróż autobusem bez kierowcy była lepsza niż z jego ojcem.
Być może za jakiś czas samojeżdżacy pojazd będzie regularnie kursować po drogach w Japonii. Zdaniem jego pomysłodawców sprawdzi się on przede wszystkim wożąc pasażerów od budynku do budynku na terenie centrów handlowych i kampusów uniwersyteckich.
Równie sprzyjające środowisko startupowe funkcjonuje także w Norwegii. Więcej o skandynawskich projektach przeczytasz tutaj.