Booksy cierpi przez epidemię. Z powodu przymusowego zamknięcia salonów fryzjerskich zwolni 150 pracowników

Dodane:

Kasia Krogulec Kasia Krogulec

Booksy cierpi przez epidemię. Z powodu przymusowego zamknięcia salonów fryzjerskich zwolni 150 pracowników

Udostępnij:

Booksy jest kolejną firmą, która cierpi na skutek epidemii. Twórcy aplikacji do umawiania wizyt w salonach fryzjerskich i kosmetycznych zapowiedzieli, że będą zmuszeni zwolnić połowę swojej załogi.

Zamknięcie firm usługowych w Polsce było kolejnym krokiem w walce z epidemią. Bez pracy są teraz m.in. fryzjerzy i kosmetyczki. Oficjalnie wykonywanie teraz usług w tych zawodach jest niedozwolone, jednak wiadomo, że niektórzy przyjmują nielegalnie klientów np. w swoich domach.

W konsekwencji zamknięcia salonów beauty pośrednik w umawianiu wizyt – Booksy – jest w tarapatach.

Do tej pory Booksy zarabiało na pakietach dla salonów, które kosztowały 100-300 zł miesięcznie. Na początku epidemii Booksy obniżyło swoim klientom abonament o połowę. Po wprowadzeniu zakazu na wykonywanie usług fryzjerskich użytkownicy aplikacji zaczęli rezygnować z abonamentu.

Booksy musi zwolnić 150 pracowników

Aby utrzymać firmę, jej założyciel, Stefan Batory poinformował, że musi zwolnić połowę pracowników – Pozostaje nam na utrzymanie hostingu i gotowości operacyjnej aplikacji, ale już nie firmy w jej dotychczasowym wymiarze – powiedział Stefan Batory w „Pulsie Biznesu”.

Być może takie zabezpieczenia pozwolą firmie przetrwać ten najtrudniejszy czas. Rząd wspomina o powolnym luzowaniu ograniczeń. Nie wiadomo, jednak kiedy to nastąpi. Na razie pracownikom i pracodawcom pozostaje mieć nadzieję, że wkrótce wszystko wróci do normy.

Jest trudno, ale nadal pomagają

Jeszcze pod koniec marca Booksy oferował pomoc salonom. Do aplikacji Booksy mogli się zapisać wszyscy przedsiębiorcy, korzystając z darmowego okresu próbnego, bez zobowiązań. Z każdej przekazanej kwoty pobierano prowizję na rzecz partnera realizującego transakcję. Booksy nic nie zarabiało na akcji wsparcia.

Wówczas Booksy pracowało nad wprowadzeniem dodatkowych opcji, takich jak vouchery pozwalające dziś zapłacić za usługę, którą klienci wykorzystają w przyszłości. To wszystko miało pozwolić tym małym biznesom przetrwać najtrudniejsze chwile do czasu, aż sytuacja się nie ustabilizuje.

– Fryzjer czy stylistka paznokci nie może zostać w domu i pracować zdalnie. Czytam komentarze osób z branży i odnoszę wrażenie, że wszyscy o nich zapomnieli. Wprowadzamy ważną zmianę w aplikacji Booksy, która – bardzo w to wierzę – pomoże tym przedsiębiorcom. Jestem przekonany, że stali klienci zrozumieją tę trudną sytuację i udzielą nawet symbolicznego wsparcia, a styliści docenią to i będą pamiętać – powiedział kilka tygodni temu Stefan Batory, CEO Booksy.

Usługi online

Wczoraj Booksy poinformowało, że wprowadza usługi online i udostępnianie klientom możliwości wizyt w formie wideokonferencji.

Gdy klient zarezerwuje wizytę, razem z usługodawcą otrzymają dedykowany link do spotkania w formie wideokonferencji za pomocą usługi Zoom. W umówionym terminie będą mogli oboje spotkać się online, by skorzystać np. z porady, treningów, konsultacji lub webinaru.