BOSKA! – romans z modą

Dodane:

Adam Łopusiewicz Adam Łopusiewicz

Udostępnij:

O problemach związanych z prowadzeniem serwisu modowego, o tym dlaczego wrzucanie zdjęcia czerwonych szpilek na Pintereście to banał i o tym czym zaskoczy nas BOSKA! w najbliższym czasie rozmawiamy z Weroniką Woronowską i Agatą Stefanowicz – pasjonatkami mody prowadzącymi serwisy BOSKA! i Papilot.

O problemach związanych z prowadzeniem serwisu modowego, o tym dlaczego wrzucanie zdjęcia czerwonych szpilek na Pintereście to banał i o tym czym zaskoczy nas BOSKA! w najbliższym czasie rozmawiamy z Weroniką Woronowską i Agatą Stefanowicz – pasjonatkami mody prowadzącymi serwisy BOSKA! i Papilot.

Czym jest BOSKA!?

Weronika Woronowska: To miejsce, które inspiruje.

Agata Stefanowicz: Kategorie, do jakich przydzielamy teksty, świetnie ilustrują tematykę serwisu – od najgorętszych newsów ze świata mody, przez przegląd trendów i prezentację istotnych sylwetek ze świata fashion, aż po tutoriale do it yourself, przepisy kulinarne, muzykę czy wystrój wnętrz.

WW: Słowem, wszystko czego potrzebuje stylowa, wielkomiejska dziewczyna, a także facet zainteresowany modą.

Jaka jest historia powstania serwisu BOSKA!?

AS: W posiadaniu domeny byliśmy już od 2010 roku, ale nie od początku planowaliśmy stworzyć pod nią serwis modowy. Pomysł ewoluował, a przy okazji zmieniała się też branża internetowa. Zauważyliśmy, że brakuje serwisu z kosmopolitycznym twistem i ostatecznie, pod koniec 2011 roku, podjęliśmy decyzję, że BOSKA! będzie portalem o modzie. Wtedy też po raz drugi powstała grafika i nasze logo z wykrzyknikiem, który wspaniale akcentuje zuchwały charakter prezentowanych treści.

WW: Założenie było proste: BOSKA! miała być cool & sexy i chyba nam się to udało. Nic nie dzieje się jednak przez przypadek – miałyśmy konkretną wizję wielkiego startu serwisu. Na trzy miesiące przed premierą zaczęłyśmy skrupulatnie gromadzić treści oraz potencjalne źródła informacji – zarówno potężne, zagraniczne portale, jak i małe blogi tylko dla wtajemniczonych.

AS: BOSKA! została uruchomiona dokładnie w pierwszy dzień wiosny, 21 marca, czyli tego samego dnia, kiedy na rynku holenderskim pojawił się VOGUE. To zaszczyt debiutować tak zacnym gronie!

Z jakich środków powstał serwis BOSKA!?

Krzysztof Gagacki: BOSKA! jest własnością spółki G7 Media i już od pierwszego miesiąca działalności była zyskowna.

Jak Wy zaczynałyście swoją przygodę z modą?

AS: Praca w G7 Media to nasze pierwsze doświadczenia zawodowe. Zaczynałyśmy jako 19- i 20-latka. Flirt z internetem i romans z modą pojawiły się równocześnie, stając się dla nas źródłami prywatnych i zawodowych inspiracji.

WW: Najpierw była rosnąca z dnia na dzień modowa pasja, pielęgnowana w zasadzie od zawsze, a internetowy bakcyl pojawił się w pierwszym dniu pracy nad Papilotem. Dzisiaj wszelkie newsy z wirtualnego świata interesują nas niemal w takim stopniu jak nowa kolekcja Karla Lagerfelda!

W czym jesteście lepsi od konkurencji?

WW: Po pierwsze w szybkości podawania informacji. Pracujemy 24h na dobę, także w weekendy, i bardzo dbamy o to, aby nikt nie sprzątnął nam sprzed nosa gorącego newsa. Nie wymigujemy się tym, że po 18-tej jesteśmy off duty – jeśli wydarzy się coś istotnego, natychmiast zasiadamy przed komputerem, by poinformować o tym naszych czytelników.

AS: Po drugie – estetyka. Dużą wagę przywiązujemy do wyglądu zarówno strony głównej serwisu, jak i wnętrza artykułów. Priorytetem są dla nas zdjęcia. Chcemy, aby codziennie idealnie ze sobą współgrały pod względem kolorystycznym i graficznym. Chyba można powiedzieć, że jesteśmy stylistkami serwisu. Codziennie ubieramy go w najmodniejsze barwy, wzory i faktury sezonu, tak jak przed lustrem stroi się każda z nas.

WW: Po trzecie, tematyka. Nie szukamy na siłę sensacji, nie chcemy też nikogo krytykować. Piszemy o tym, co nas osobiście pochłania i porusza, co nam się podoba, co nas inspiruje. Wydawanie subiektywnych sądów kłóciłoby się z naszą filozofią inspirowania. Każdy, kto wejdzie na BOSKĄ!, może być pewien, że to, co na niej znajdzie jest lustrzanym odbiciem naszych prywatnych fascynacji. Równocześnie nie idziemy na łatwiznę, jak pozostałe serwisy modowe w Polsce – korzystamy z wielu źródeł, nie ograniczając się do przetłumaczenia tekstu i skopiowania zdjęć.

AS: Warto jeszcze wspomnieć o zakładce Magazyny, w której publikujemy autorskie interpretacje sesji zdjęciowych. Z drobiazgową szczegółowością analizujemy je, niczym najpiękniejsze dzieło sztuki. Moda to też sztuka, a wspaniałe zdjęcie z VOGUE`a w żadnym stopniu nie odbiega poziomem artyzmu od obrazu, wiersza czy filmu. Dostajemy sygnały od naszych czytelników, że to dostrzegają i doceniają, bo nikt inny w Polsce w ten sposób nie analizuje fotografii fashion.

Jakimi statystykami możecie się pochwalić?

WW: Dotychczas najlepszym miesiącem był czerwiec. Obecnie odrabiamy powakacyjne straty. Miesięcznie mamy średnio 6 mln odsłon oraz około 450 tys. uu. To dobry wynik, biorąc pod uwagę niszowość tematyki oraz wiek BOSKIEJ! – niewiele ponad 6 miesięcy.

Kto obecnie pracuje nad rozwojem projektu?

WW: Redakcja portalu jest dwuosobowa. Zajmujemy się nie tylko researchem treści oraz jej realizacją, ale również prowadzeniem likepage`y na Facebooku (Boska.pl, Nie mam się w co ubrać! i kilka mniejszych stron wspierających) oraz przygotowywaniem ofert reklamowych dla klientów plus późniejszym ich wdrażaniem.

AS: Jesteśmy odpowiedzialne za finalny wygląd strony oraz panującą tu atmosferę. Nieustannie staramy się udoskonalać nasz koncept, wzbogacając go o kolejne inspirujące pomysły. Cały czas zajmujemy się także portalem Papilot.pl, obecnie skupiając się przede wszystkim na jego relaunchu.

Z jakiego portalu społecznościowego przychodzi do Was najwięcej czytelników?

WW: Prym zdecydowanie wiedzie Facebook, także dlatego, że mocno się nim wspieramy promując nowe treści na stronie. Już na kilka miesięcy (a nawet lat) przed uruchomieniem portalu stworzyliśmy na FB kilkanaście likepage`y, większość o typowo kobiecej tematyce, na które dziś możemy wrzucać linki do artykułów i galerii.

AS: Największy z nich, Nie mam się w co ubrać!, obecnie gromadzi ponad 308 tys. kobiet (OK, są też faceci, ale zainteresowani modą, więc target idealny). Od początku tego roku prowadzimy także likepage Boska.pl, który także nie jest mały – prawie 31 tys. Konwersja jest naprawdę imponująca.


Co będzie dalej z Papilotem? Jakie macie plany na jego rozwój?

WW: Plany dostosowujemy do zmieniających się w internecie trendów oraz ciągle ewoluujących potrzeb Użytkowników. My skupiamy się na kobietach i każdego dnia obserwujemy, czego szukają w sieci, jakich informacji potrzebują, na co liczą odwiedzając serwis. Wiemy na pewno, że wchodząc na Papilota chcą różnorodności, więc nie mamy zamiaru ograniczać się do wąskiej tematyki jak na BOSKIEJ! Z drugiej strony nie możemy też stać w miejscu, bo widzimy, że wiele przetestowanych na BOSKIEJ! patentów doskonale odnajduje się również na Papilocie. Na przykład moda na tutoriale DIY, inspirujące porady kulinarne, krótkie beauty poradniki. Jest więc tak, że bez doświadczenia zdobytego przy budowie Papilota nie byłoby sukcesu BOSKIEJ!, a bez BOSKIEJ! nie byłoby wielu świetnie rokujących zmian na Papilocie.

AS: Obecnie wprowadzamy w Papilocie potężne zmiany. W tej chwili, już od ponad miesiąca, świetnie działa nieco zmodyfikowany zakres tematyczny – mniej sensacyjnych newsów, więcej wciągających tekstów poradnikowych i reportaży. Czytelniczki świetnie zareagowały – dostajemy od nich maile, czytamy miłe słowa w komentarzach. W ciągu najbliższych dwóch tygodni (może szybciej) pojawi się także nowa, odświeżona grafika. Nowoczesna, mniej różowa, stylem zbliżona do BOSKIEJ!, ale zachowująca dobrze znany użytkowniczkom charakter Papilota. Niektóre funkcje, te które nie przypadły do gustu Papilotkom, eliminujemy, a w zamian za to dodajemy coś nowego. Co? Niespodzianka!

Dlaczego Polki nie lubią Pinterestu? Oprócz Papilot.pl i Boska.pl prowadzicie również Urocze.pl, w którym zamieszczacie urocze zdjęcia. Jak często czytelnicy odwiedzają ten serwis? Jakie było początkowe zamierzenie jego stworzenia?

WW: Urocze.pl powstało testowo. Chcieliśmy zobaczyć, czy coś takiego chwyci. Inspiracją był Pinterest, blogi na Tumblr oraz kilka międzynarodowych stron obrazkowych. Niestety, smutna konkluzja jest taka, że zbyt mało jest wśród nas estetów, lubiących podziwiać ładne rzeczy.

AS: Nie jest sztuką wrzucić zdjęcie czerwonych szpilek i patrzeć jak przybywa lajków, ale to takie banalne. Żadne wyzwanie. Po miesiącu słabego ruchu uznaliśmy, że wkład sił nie przekłada się na zainteresowanie stroną, więc zdecydowaliśmy o jej wygaszeniu.

Co jest najtrudniejsze w prowadzeniu serwisu modowego?

AS: Po pierwsze, stereotypy. Nawet jeśli komuś się wydaje, że tematyka jest banalna, to dla niektórych informacje z branży fashion są równie istotne, co dla ekonomisty notowania na giełdzie. W związku z tym nie możemy sobie pozwolić nawet na chwilowy zastój i musimy być we wszystkim doskonale zorientowane.

WW: Z jednej strony to trudność, z prędkością światła przekazywać newsy zachłannym modowej wiedzy czytelnikom. Ale na szczęście my podchodzimy do pracy z wielką pasją i każda kolejna okładka VOGUE`a ekscytowałaby nas równie mocno, nawet gdybyśmy nie prowadziły BOSKIEJ!. A skoro już o okładkach mowa, to większość z nich pochodzi z zagranicznych pism, więc musimy nieustannie monitorować blogi i strony z całego świata, od Nowego Jorku, przez Tokio aż po Paryż. O ile jednak przy europejskich newsach nie pojawia się problem różnicy czasu, to amerykańskie czy australijskie redakcje pracują w zupełnie innych godzinach. Budzą się do życia dokładnie wtedy, kiedy mu wracamy z późnego lunchu.

AS: Trudnością jest także niszowość tematu. Polki nie są jeszcze estetkami – wciąż musimy im tłumaczyć, że inspirować to niekoniecznie konsumować. One wciąż uczą się czerpania przyjemności z drobiazgów codzienności – posiadania i bycia, a nie tylko życia.

WW: Nie ukrywajmy, moda to temat dla wybranych i grono czytelników jest w pewien sposób wyselekcjonowane.

Jak często opisujecie dzieła polskich projektantów? Jak wygląda współpraca z nimi?

AS: Na rzecz współpracy z polskimi projektantami powstała nawet specjalna kategoria – Strefa Projektantów. Jesteśmy bardzo otwarte na pokazywanie kolekcji, które nam się podobają, bo taką też mamy filozofię. Do tej pory nie miałyśmy jeszcze okazji bezpośrednio współpracować z którąś z polskich marek, ale jesteśmy zapraszane na pokazy i czujemy, że być może dzięki BOSKIEJ! zmieni się myślenie o modowych dziennikarzach i ci internetowi zaczną być traktowani tak samo dobrze jak prasowi.

WW: W Polsce wciąż w pierwszych rzędach sadza się gwiazdy seriali, a o recenzję kolekcji prosi Miss Euro. Na świecie coś takiego jest nie do pomyślenia.

Co myślicie o rynku mobilnym? Czy w przyszłości będziemy mogli skorzystać z dedykowanej aplikacji?

AS: Pracujemy nad tym. Tutaj pomocna okazuje się agencja Livebrand, działająca pod skrzydłami G7 Media. Do końca roku powstanie aplikacja – jest to obecnie jeden z naszych priorytetów.

WW: Mobilne aplikacje to przyszłość serwisów internetowych, szczególnie tych skierowanych do świadomych odbiorców, korzystających nie tylko z komputera, ale również uzależnionych od internetu w komórce czy na tablecie. Wersje mobilne portali powinny się jednak w pewien sposób różnić od klasycznej strony serwisu, proponując użytkownikowi nową jakość funkcjonalności. My też chcielibyśmy czymś zaskoczyć naszych czytelników.

Jakie macie plany na przyszłość?

AS: Teraz skupiamy się nad tym, aby BOSKA! i Papilot rosły w siłę i stawały się powszechnie znanymi markami. Pracujemy nad jakością treści oraz poszerzaniem grona czytelników. To nasza misja i plan na kilka najbliższych miesięcy.

WW: A później przyjdzie czas na realizację kolejnych koncepcji. Na razie nie możemy zdradzić pikantnych szczegółów, ale jedno jest pewne: nie zamierzamy rezygnować z mody i branży kobiecej!

Co możemy zrobić, aby o modzie mówiono w Polsce więcej?

AS: W Polsce już mówi się o modzie dużo, naszym zdaniem głównie za sprawą modelek, które wspinają się na szczyt. Małgosia Bela i Anja Rubik to już ikony branży. Kasia Struss, Magda Frąckowiak, Monika Jagaciak i Zuza Bijoch są w światowej czołówce. To każdej polskiej dziewczynie mocno przybliża świat fashion.

WW: Ale z drugiej strony nie zawsze mówi się o nich w pozytywnym kontekście. Nie potrafimy cieszyć się z sukcesów innych, wolimy krytykować i obrażać się na świat mody, że promuje chude dziewczyny. Niestety – Anja Rubik, mimo że w Polsce powszechnie znana, to za ikonę uważana jest za granicą, u nas docenia ją tylko wąska grupa osób mocno związanych z branżą. Aby więc o modzie, polskich modelkach, projektantach i fotografach mówiło się więcej, musimy najpierw walczyć z krzywdzącymi stereotypami. I inspirować, pokazywać ładne rzeczy, edukować. Przekonywać, że moda to pełnoprawna dziedzina sztuki, w której eksponatami stają się wspaniałe zdjęcia i wykwintne kreacje, a ich autorzy to urodzeni artyści-geniusze.

Dzięki za wywiad!