List, opublikowany przez CensHERship i The Case For Her, podkreśla, że obniżanie pozycji w wynikach wyszukiwania i blokowanie reklam dotyczących menstruacji, menopauzy czy płodności hamuje innowacje i zagraża dostępowi do kluczowych informacji.
Sygnatariusze listu, wśród których znaleźli się przedstawiciele startupów takich jak Clue, Essity (Bodyform), Love Honey czy Daye, podkreślają, że medycznie poprawne i nieerotyczne treści są systematycznie oznaczane lub usuwane. Dzieje się to w oparciu o zasady moderacji, które są uznawane za niejasne i stronnicze. W liście wyraźnie zaznaczono, że nie będzie się unikać używania słów takich jak „pochwa” czy otwarcie mówić o libido, wydzielinie czy wypadaniu narządów, ponieważ te tematy są kluczowe dla prawdziwych doświadczeń i problemów zdrowotnych kobiet.
Apel branży został poparty obszernym raportem, zbierającym dane z ponad roku, w tym badania ankietowe i studia przypadków od twórców treści i marek zajmujących się zdrowiem kobiet. Działania te są kontynuacją formalnych skarg, które CensHERship i The Case For Her złożyły w marcu 2025 roku, powołując się na unijną Ustawę o Usługach Cyfrowych (DSA). Skargi dotyczyły stronniczej moderacji, braku przejrzystości i nieskutecznych mechanizmów odwoławczych, jednak do tej pory nie odnotowano znaczących reakcji ze strony platform.
Clio Wood i Anna O’Sullivan, współzałożycielki CensHERship, zgodnie stwierdziły, że problem wykracza poza pojedyncze błędy. Ich zdaniem cały ekosystem cyfrowy traktuje zdrowie kobiet jako temat nieodpowiedni, co nie tylko frustruje, ale ma poważne konsekwencje ekonomiczne, a nawet może zagrażać życiu.
Raport wskazuje na alarmujące dane:
- 95% twórców treści z zakresu zdrowia kobiet doświadczyło cenzury w ciągu ostatniego roku.
- Ponad połowa z nich przyznała, że stosuje autocenzurę, aby uniknąć usuwania swoich materiałów.
- Wśród platform wielokrotnie blokujących treści, często bez wyjaśnienia, wymieniono gigantów takich jak Meta, TikTok, LinkedIn, Google i Amazon.
Konkretne przykłady problemów obejmują:
- Usuwanie słowa „pochwa” przez Meta z edukacyjnych postów trenerki zdrowia.
- Blokowanie filmów edukacyjnych o endometriozie przez TikTok, które znikały z wyników wyszukiwania i kanałów „dla Ciebie” bez wyraźnego uzasadnienia.
- Oznaczanie postów dotyczących produktów menopauzalnych na LinkedIn jako „nieodpowiednie treści dla dorosłych”.
- Odrzucanie reklam aplikacji dotyczących płodności na Facebooku/Instagramie, klasyfikowanych jako „produkty lub usługi dla dorosłych”, mimo że kategoria ta jest zwykle przeznaczona dla treści seksualnych.
- Gwałtowny spadek ruchu organicznego stron poświęconych rekonwalescencji poporodowej w wynikach wyszukiwania Google, prawdopodobnie po zmianie algorytmu, która oznaczyła te, często medycznie zweryfikowane, treści jako wrażliwe.
Raport wyraźnie ostrzega, że cenzura nie tylko pogłębia stygmatyzację, ale także „powoduje szkody gospodarcze, a w niektórych przypadkach może kosztować życie”. Usuwanie informacji dotyczących menstruacji, płodności, libido, menopauzy i powrotu do zdrowia po porodzie ogranicza dostęp do kluczowych informacji i spowalnia rozwój innowacji w branży femtech. Cristina Ljungberg, współzałożycielka The Case For Her, podkreśla, że cyfrowa cenzura poważnie ogranicza zdolność firm femtech do docierania do potrzebujących z niezbędnymi informacjami i usługami zdrowotnymi, co w konsekwencji ogranicza inwestycje w tak potrzebne innowacje.
W liście otwartym sformułowano trzy główne postulaty:
- Platformy społecznościowe powinny zaktualizować swoje zasady moderowania treści, aby uwzględnić kontekst medyczny i równouprawnienie płci.
- Decydenci polityczni mają pomóc w inicjowaniu rozmów z platformami i zapewnić, że regulacje cyfrowe uwzględniają uprzedzenia związane z płcią.
- Inwestorzy i liderzy technologiczni są wzywani do podjęcia działań, które umożliwią rozwój innowacji w zakresie zdrowia kobiet bez cenzury.
List został dotychczas podpisany przez liczne liderki i przedstawicielki z różnych obszarów zdrowia kobiet.