Co venture builderom udało się osiągnąć w Polsce i jaką przyszłość ma ten sektor?

Dodane:

Damian Jemioło, redaktor MamStartup.pl Damian Jemioło

Co venture builderom udało się osiągnąć w Polsce i jaką przyszłość ma ten sektor?

Udostępnij:

Venture building swojej popularności ciągle ustępuje miejsca funduszom VC. Mimo to „fabryki startupów” są coraz powszechniejsze, a na koncie venture builderów nie brakuje sukcesów. Jak wygląda rynek VB w Polsce i które sektory są przez niego najlepiej zagospodarowane?

Czym jest venture building?

Venture building to w dużym skrócie fabryki startupów. Są to firmy, które tworzą nowe spółki od początku do końca – w celu ich późniejszego odsprzedania. Wszystko dzieje się w oparciu o środki własne danego venture buildera. To, co odróżnia VB od VC, to nie ograniczanie się tylko i wyłącznie do finansowania danego startupu, a całkowite jego zbudowanie.

Venture builderzy często podejmują się też kwestii prawnych, tj. licencjonowania spółki, KYC/AML itp. VB bezpośrednio angażuje się w rozwój danej spółki, o wiele bardziej od funduszy VC, które de facto głównie finansują founderów, ew. pomagają w tworzeniu produktu czy technologii.

Venture building działa jak hurtowa, maszynowa produkcja i często współdzieli technologię, modele biznesowe czy moduły wypracowane w poszczególnych spółkach. Dzięki temu startupy mogą powstawać bardzo szybko, bo zwyczajnie mają już na czym bazować.

– Venture building w Polsce to kilka zyskujących na znaczeniu firm. Choć tę rolę (mylnie) przypisuje się także akceleratorom. W ostatnim roku, dwóch – pojawiły się wyspecjalizowane firmy tworzone przez osoby od lat obecne na rynku, z doświadczeniem, kompetencjami i portfolio, które jeszcze bardziej ich uwiarygadnia. Możemy się spodziewać, że ten model będzie zyskiwał na znaczeniu. Także, jako benchmark i inspiracja dla innych. Warunkiem są sukcesy – mierzalne, niemedialne – mówi Grzegorz Kurzyp, dyrektor rozwoju produktów w Grupie PWN.

VB niejednokrotnie mylnie utożsamia się tylko i wyłącznie z korporacjami, akceleratorami lub software house’ami, ale de facto tak nie jest. Venture builderami niejednokrotnie zostają byli founderzy startupów czy inwestorzy w funduszach VC, które niekoniecznie mają korporacyjne struktury albo wywodzą się stricte ze świata technologicznego. Choć trzeba oczywiście oddać fakt, że korporacje chętnie działają w modelu venture buildingowym.

Polski venture builder ICEO wskazuje, chociażby na McDonald’s, który dzięki VB utworzył startup Dynamic Yield – spółka bada preferencje klientów sieci i eksponuje ich na produkty, które najchętniej wybierają. Jednak niejednokrotnie owoce venture builderów są znacznie okazalsze i nie polegają tylko na dostarczaniu usług korporacjom. Dość powiedzieć, że jednym z największych „dzieci” VB jest… Zalando.

Kto potrzebuje venture buildingu?

Do venture builderów zgłaszają się tak przedsiębiorcy MŚP, jak i founderzy, aniołowie biznesu czy korporacje. Rynek VB zarówno sam tworzy nowe spółki, ale równie chętnie pozyskuje osoby, które chcą efektywnie skalować swoje biznesy, dywersyfikować portfel lub szybko wypuścić nowy produkt na rynek. W końcu venture builder zajmuje siędoradztwem prawnym, zarządzaniem zasobami ludzkimi czy finansami spółki oraz pozostałymi kwestiami. Dzięki temu founderzy mogą skupić się na rozwoju produktu czy modelu biznesowego.

– Natomiast procesowego i tworzonego w dużym tempie portfolio startupów obiektywnie potrzebuje coraz więcej interesariuszy. Inwestorzy, VC, korporacje, spółki skarbu państwa, czy też MŚP. Trudno jednak liczyć na znaczący trend ze strony większości tych podmiotów i zarządów odpowiedzialnych de facto za wyniki w relatywnie krótkich jednostkach czasowych (rok, dwa, maks. 3 lata). Katalizatorem działań w ramach tworzenia nowych, bardziej ryzykownych przedsięwzięć z pewnością będzie presja na rozwój długoterminowy i utrzymanie rentowności. Przy jednoczesnym malejącym potencjale na wzrosty w obecnych modelach, usługach i produktach. Tam, gdzie obecne formaty są na etapie schyłkowym, tym samym bariera wzrostu jest coraz bliżej – otwartość na nowe będzie rosła – tłumaczy Grzegorz Kurzyp.

Spółki pod okiem venture builderów dodatkowo często nie tylko współdzielą pewne rozwiązania technologiczne lub modułowe czy procesowe – ale też korzystają nawzajem ze swoich usług i produktów. W ten sposób powstaje ekosystem wzajemnie napędzających się biznesów.

Co ważne – venture builderzy często koncentrują się na konkretnych sektorach rynku. Tj. takich, które dobrze znają. Przykładowo VB braci Karwatka – Catch the Tornado, skupia się przede wszystkim na SaaS i oprogramowaniach dla e-commercowych przedsiębiorstw. To też czynnik, które odróżnia VB od VC – te drugie mogą chętniej i bardziej dywersyfikować swoje inwestycje oraz „wchodzić” do nowych branż. Venture builderom zależy na zwalidowanych modelach biznesowych. To w końcu dzięki temu można osiągnąć szybką skalowalność z zasadniczo niedużym ryzykiem niepowodzenia.

Co venture building osiągnął w Polsce?

Choć VB jest nadal stosunkowo mało popularnym rozwiązaniem w naszym kraju, to w zasadzie nie jest niczym nowym. A co więcej – mamy już pierwsze sukcesy venture builderów. Na rynku VB od dawna funkcjonuje, chociażby fundusz Tar Heel Capital Pathfinder, który rozwija m.in. platformę Wellbee, a w swoim portfolio ma ok. 40 startupów. Jako jeden z pierwszych sukcesów venture builderów w Polsce – Krzysztof Wojewodzic, CEO Escoli – wymienia K2, które w 2008 r. zainwestowało w Audiotekę, aby w 2014 r. sprzedać z zyskiem swoje 40% udziałów funduszowi Giza za 10 mln zł.

Jednym ze starszych venture builderów jest krakowskie ICEO, które specjalizuje się przede wszystkim w projektach blockchainowych, big data, AI i uczeniu maszynowym. Firma Wojciecha Sroki pomogła przy tworzeniu m.in. BitBay (obecnie Zonda), gdzie VB odpowiadało za opracowanie koncepcji produktu, strategii biznesowej, ale też stworzenie UI i UX. ICEO w 2019 r. dokonało exitu z owej spółki.

– Dla kilku firm, jak Escola, jest to jedna ze strategicznych dróg rozwoju i skalowania biznesu, obok usług software house’u. W przypadku Escola rozwijamy projekty, które mają szanse przeobrazić się w globalne marki i wyrastać w doświadczonym zespole programistów. Przykładem są Meetinga – system do organizowania konferencji on-line, Frivo do zamawiania posiłków bez kolejki czy Heseya do tworzenia sklepów online. Tworzenie i rozwijanie spółek realizują też bracia Karwatka, którzy w 2021 r. założyli Catch the Tornado, uznany przez Forbes za jednego z czołowych venture builderów. W ramach kuźni projektów rozwijają m.in. Open Loyalty i Vue Storefront. Kolejna polska firma to Daftcode, która wprost opisuje siebie jako „venture building company”. Przykład sukcesu w VB w ramach Daftcode to spółka Nethon – mówi Krzysztof Wojewodzic.

CEO Escoli wymienia także Tenderhut, który rozwija własny, wewnętrzny projekt – VenturesHut.

– Przykładem takiego działania są wyniki spółki Solution4Labs zajmującej się transformacją cyfrową w laboratoriach. W 2020 r. została ona ujęta wśród 50 najszybciej rozwijających się spółek technologicznych w Europie Centralnej w rankingu Deloitte Technology Fast 50. Przykłady rozwijających się startupów z kuźni TenderHut: Holo4Med, Zonifero, Grow Uperion czy Holo4Labs. Osiągnięcia polskich venture builderów pokazują, że to sprawdzona droga rozwoju hodowania nowych, globalnych projektów w zespołach o unikalnym know-how i przemyślaną strategią „go to market” – dodaje Krzysztof Wojewodzic.

Z kolei firma Cledara w zestawieniu 50 najlepszych venture builderów w Europie, wymienia cztery spółki z Polski. Są to kolejno App’n’roll‍, Daat Ventures, Eyedea‍ i wspomniane ICEO. W zesrawieniu Cledara dominują niemieckie spółki, których jest aż 15. I faktycznie z venture buildingiem w Europie najczęściej kojarzone są niemieckie firmy, a przede wszystkim – Rocket Internet, które ma na swoim koncie ponad 200 inwestycji i łącznie we wszystkich swoich projektach zatrudnia ok. 42 tys. osób.

Venture building w gamingu – branża, która ma potencjał?

Bardzo ciekawą kwestią dot. VB jest rynek gamingowy. W Polsce w tym obszarze aktywne jest przede wszystkim Tar Heel Capital Pathfinder. W portfolio funduszu znalazły się m.in. spółki RemoteMyApp, którą w ubiegłym roku przejęła Intel Corporation, oraz GRID Esports – światowy lider rynku danych e-sportowych.

– Venture building to poukładany proces budowania biznesów, który można efektywnie wykorzystywać do tworzenia projektów w rozmaitych branżach. Dobrze sprawdza się w szczególności w przypadku produktów, dla których kluczowym komponentem jest technologia, ponieważ wdrożenia zaawansowanych projektów technologicznych wymagają zaangażowania sprawdzonych zespołów inżynierów i deweloperów, które doświadczeni venture builderzy mają na pokładzie. Między innymi z tego względu model venture buildingowy dobrze sprawdza się w biznesach z zakresu gamingu czy e-sportu – mówi Arkadiusz Seńko, partner zarządzający w Tar Heel Capital Pathfinder.

Venture building w gamingu może stać się jeszcze powszechniejszy ze względu na to, że obszar ten jest mocno zagospodarowany przez korporacje, które często potrzebują danych i rozwiązań SaaS-owych dla swoich spółek. VB w gamingu może być szczególnie zainteresowany Amazon, do którego należy Twitch, ale który też coraz chętniej poczyna sobie na rynku gier.

Jaka przyszłość czeka venture building w Polsce?

Czy venture builderzy mają szansę wyprzeć fundusze VC? Absolutnie nie. Venture building niekoniecznie stanowi zagrożenie dla rynku VC. Zresztą – same fundusze VC też coraz częściej interesują się venture buildingiem i angażują się w tego typu rozwiązania. Jednak trudno uwierzyć, aby VB miało wyprzeć tradycyjne finansowanie i inwestowanie. Ponadto – przynajmniej na razie – venture builderzy interesują się przede wszystkim sektorem technologicznym i rzadko rozwijają inne produkty czy spółki. Jest to zatem przestrzeń do zagospodarowania przez VC.

– Jeśli chodzi o Venture Building – widzę tu dwie podstawowe ścieżki. Pierwsza to zaangażowanie osób, które zarobiły już pierwsze pieniądze w branży IT oraz grono managerów lub konsultantów biznesowych. W każdym z tych przypadków na rynku startupowym pojawi się niezbędny know-how biznesowy, sieć kontaktów czy też doświadczenie w rozwoju projektów. W rezultacie pojawi się szansa na wygenerowanie popartych budowanym kapitałem historii sukcesu. Druga ścieżka jest mniej optymistyczna. Venture Building pozostanie w sferze usługowych spółek IT (software house), które będą próbować tworzyć produkty równolegle do świadczenia usług na rzecz klientów. Niestety, doświadczenie rynkowe uczy, że w biznesie lepszy „wróbel w garści” – a to oznacza, że bardziej ryzykowne projekty produktowe spychane będą na dalszy plan względem sprzedaży roboczogodzin – mówi Tomasz Kowalczyk, partner w Rebels Valley.

Kowalczyk upatruje się również dodatkowego scenariusza. Scenariusza, w którym to korporacje coraz chętniej będą stawiać na model VB i tworzenie nowych spółek czy startupów.

– Coraz większe grono doświadczonych, dużych przedsiębiorstw widzi, że rewolucja cyfrowa wymaga od nich ucieczki do przodu. Właśnie dlatego L’Oreal, poprzez markę Yves Saint Laurent i zrobotyzowaną szminkę, wszedł na zupełnie nowy dla siebie rynek. Podobne działania podejmują banki, przedsiębiorstwa chemiczne czy też branża paliwowa. Szczególnie skuteczne okazuje się tu motywowanie pracowników do ujawniania swoich inicjatyw, zapewnienie im wsparcia technologicznego, kapitałowego i rynkowego – a w rezultacie poszerzenie własnego ekosystemu produktowego – mówi Tomasz Kowalczyk.

Venture building w Polsce ma ciągle wiele przed sobą i możliwe w sektorze spółek technologicznych będzie coraz częstszą praktyką. Jednak nie wyprze to VC ani bootstrappingu, a stanie się kolejną formą realizacji nowych projektów.