Czego nauczyło mnie stworzenie pierwszego startupu. Case study FXManago

Dodane:

Radek Wierzbicki Radek Wierzbicki

Udostępnij:

Minęły prawie dwa lata od odejścia z etatu i założenia pierwszego startupu. Im dalej w morze, tym wiem, że podjąłem właściwą decyzję. Pozbyłem się lusterka wstecznego i jestem z tego zadowolony.

Na zdjęciu (od lewej): Grzegorz Andruszkiewicz i Radosław Wierzbicki, założyciele FXManago

W wakacje 2016 odszedłem z zespołu dealerów walutowych mBanku. Stworzyłem najpierw Elefundi, a o tym, jak od środka wyglądała praca nad moim pierwszym startupem, mogliście przeczytać tutaj. Od czasu napisania artykułu minęło prawie dziewięć miesięcy. Czas na dalsze refleksje.

Generalnie był to tak intensywny okres, że po kolejnych miesiącach i ponownym przeczytaniu pierwszego artykułu nie poznaje, że to mogłem być ja. Jak wielka droga jest między tym kim byłem wtedy, a kim stałem się teraz (nie myśląc już w ogóle o czasach bankowych). Warto siebie obserwować zwłaszcza w sytuacji, kiedy tracisz grunt pod nogami w postaci stałej pensji. Tego, w jaki sposób zachowuje się Twój umysł i postrzeganie świata.

Po nieudanym startupie Elefundi i braku środków na jego rozwój (i na życie również), zabrałem się za strony internetowe (WordPress), kilka razy podchodziłem do czegoś bardziej zaawansowanego w kontekście stron, ale traciłem motywację i nie złapałem bakcyla, żeby ciągle się rozwijać i bawić w tym obszarze. Był to moment krytyczny i chęć powrotu do pracy na etacie.

Tym samym zdecydowałem, że pora robić to do czego ma się zacięcie. Wybrałem kontakt z ludźmi (z kolejnymi latami widzę, że jestem bardziej humanistą niż umysłem ścisłym jak myślałem w liceum). Zacząłem współorganizować meetupy NewFinance głównie na Campus Warsaw, po czym wspólnie ze wspólnikiem stworzyliśmy organizację FintechTrends, która do dzisiaj organizuje fintechowe meetupy (znane z tego, że speakerów dobiera się bardzo ostrożnie, żeby zapewnić najwyższą jakość wydarzeń). Wraz z każdym kolejnym eventem coraz bardziej pokochałem fintech i wiedziałem, że jest to moje miejsce.

Postanowiłem połączyć mój “unfair advantage”, czyli bezpośrednie relacje z dziesiątkami dyrektorów finansowych wraz ze światem startupów. Zaczęło się od wsparcia firm w negocjacjach kursów walutowych, szkoleniach z tego obszaru oraz tego, jak zarządzać lub wyeliminować ryzyko walutowe. Dalej zacząłem tworzyć audyty walutowe firm i wspierać je w zarządzaniu pozycją walutową (w sumie 25 podmiotów – i właśnie dlatego warto budować dobre relacje z klientami w banku!).

Wraz z poznawaniem szczegółów pracy kolejnych dyrektorów finansowych, którzy mierzą się w swoich firmach z walutami, postanowiłem z moim znajomym, Grześkiem Andruszkiewiczem, zautomatyzować nasze prace i przygotowaliśmy prototyp, który testują właśnie moi dawni klienci z banku. FXManago będzie więc wynikiem wielu spotkań i słuchania potrzeb kolejnych klientów (zgodnie z customer journey, z zasadą 5x dlaczego, po przejściu kilka razy procesu lean canvas).

I tutaj widać wyraźnie różnice, między tym jak robiłem Elefundi, a jak tworzymy FXManago. Przy Elefundi, najpierw robiłem aplikację i później sprawdzałem, czy ludzie tego chcą, a teraz najpierw pytam ludzi, badam ich potrzeby i dopiero tworzę rozwiązanie. Finalnie, udało się nam dostać do Akceleracji Huge Thing, więc pod opieką mentorów rozwijamy nasz projekt (generalnie bardzo polecam ten program dla wszystkich, którzy poważnie myślą o swoim startupie). To dzięki Huge Thing nauczyłem się lean canvas, przeprowadzenia procesu customer journey i design thinking.

Ale do rzeczy i podsumowując kolejne obszary:

1. Ludzie, z którymi współpracujesz są najważniejsi. Zanim trafisz na odpowiednich może minąć trochę czasu, ale tego nie unikniesz i z pewnością popełnisz błędy w ich ocenie.

2. Pisałem w poprzednim artykule, żeby podpisywać ze wspólnikami umowy. Tak, ale nie od razu. Dajcie sobie trochę czasu i dopiero później ogarniajcie papiery.

3. Z resztą opisywanych we wcześniejszym artykule rzeczy się zgadzam.

A co dokładnie robię teraz inaczej?

1. Najpierw rozmawiam z klientami (używam lean canvas, customer journey i design thinking) – przecież to jest teraz takie oczywiste!

2. Mamy umowę między wspólnikami.

3. Wszelkie prawa własności intelektualne są przeniesione na Spółkę.

4. W pierwszej fazie działania nasz prototyp trafia tylko do early adopters – niskim kosztem walidujemy pomysł wśród eksporterów, importerów i niezbędne narzędzia, które ułatwia im pracę.

To co chcę przekazać, to to, że każdy kolejny dzień niesie zmiany i okazje. Naprawdę można się do tego przyzwyczaić i żyć bez kotwicy bezpieczeństwa. Zrozumienie tego zajmuje sporo czasu, jednakże okazuje się prawdziwe. Gdy raz na jakiś czas Twój klient wraca do Ciebie, potrzebuje nowej usługi, wsparcia czy konsultacji – czasem raz na tydzień, a czasem po trzech miesiącach. Jednakże nie jest to równoznaczne z tym, że potem na pewno Ci zapłaci.

Żeby nie było zbyt różowo to przyznam się też, że nie raz doświadczyłem olbrzymiej frustracji, gdy ktoś płaci Ci długo po czasie albo nie wszystko, na co się umówiliście. Jednakże kolejnym razem ktoś Ciebie poleci i wszystko kręci się od początku. A czym bardziej jesteś otwarty na innych i chętnie im pomagasz, tym bardziej to do Ciebie wraca.

Generalnie, po pewnym czasie zaczniesz mieć oczy dookoła głowy, widzieć szanse i dostrzegać to, na co wcześniej nie zwracałeś, czy nie zwracałaś uwagi.

Ponieważ przez te dziewięć miesięcy moje przemyślenia dotyczące rozwoju biznesu, życia na swoim uległy dużej zmianie, z chęcią podzielę się z wami kolejnymi przemyśleniami za 9 miesięcy. Być może znowu zrobię wielkie oczy czytając, jak kiedyś postrzegałem świat startupów.

Radosław Wierzbicki

Twórca FXManago, ekspert ds. ryzyka walutowego i zarządzania pozycją walutową eksporterów i importerów. Były dealer walutowy mBanku i Noble Securities. Założyciel FintechTrends i Elefundi. Mentor i trener startupów (Agencja Rozwoju Przemysłu, Studyinn Foundation). Studiował w Polsce i Danii.