Czy nowe przepisy zniszczą branżę fotowoltaiczną w Polsce?

Dodane:

Hanna Baster Hanna Baster

Czy nowe przepisy zniszczą branżę fotowoltaiczną w Polsce?

Udostępnij:

Od 1 kwietnia prosumenci sprzedający energię do systemu nie otrzymają już stałej, gwarantowanej ceny jej odbioru. Ceny będą ustalane comiesięcznie i będą dostosowane do cen rynkowych. Czy to koniec boomu na fotowoltaikę w naszym kraju?

Jak zmiany przepisów wpłyną na polski rynek OZE w 2022 roku, jak mocno dotkną firmy z branży? O odpowiedź na te pytanie poprosiliśmy przedstawicieli firm najbardziej zainteresowanych zmianami – producentów instalacji OZE. Ponieważ większość prosumentów w Polsce to właściciele instalacji fotowoltaicznych, stąd i odpowiedzi udzielają głównie firmy z tego sektora.

Na początek zapytaliśmy o nastroje firm – czy producenci rozwiązań dla fotowoltaiki czy turbin wiatrowych śpią z początkiem Nowego Roku spokojnie? Przedsiębiorców niepokoją zmiany prawa, ale ich zdaniem ich skutkiem będą przejściowe i dotkną wyłącznie klientów indywidualnych. Poniżej szczegółowe odpowiedzi naszych rozmówców:

Jakie nastroje na początku 2022 roku w Waszej branży? Wiele ważnych zmian prawnych dotyczących OZE zostało uchwalonych w 2021 roku, jak mocno wpłyną one Waszym zdaniem na kondycję firm w branży w tym roku?

– Czujemy lekką niepewność i wyczekiwanie. Każdy kalkuluje opłacalność przed i po wejściu zmian i zastanawia się jak klienci będą reagować na te zmiany – mówi Marcin Dolata, CEO Easy Solar (oprogramowanie dla fotowoltaiki) i dodaje: – W mojej opinii pierwszy kwartał tego roku będzie rekordowy jeśli chodzi o ilość instalacji, bo obecnie klienci za wszelką cenę chcą zdążyć przed wejściem nowych przepisów i większość firm ma zapełnione już wszystkie terminy montażu do końca marca. Kolejny kwartał to zdecydowanie duży spadek, na podstawie analizy ilości przygotowywanych ofert w Easy Solar, może on wynieść nawet 20-30%. Spadek będzie szczególnie odczuwalny dla bardzo dużych firm, które nie będą przygotowane na to, że sprzedaż może zwolnić. Mniejsze firmy zazwyczaj są na tyle elastyczne, że szybko dostosują się do spowolnienia i dla nich sytuacja na rynku się po prostu uspokoi. Z kolei dla nas, producentów oprogramowania zwiększającego efektywność działania instalacji fotowoltaicznych, sytuacja jest odwrotna: w momencie gdy sprzedaż w firmach fotowoltaicznych spada, zaczynają one szukać narzędzi, które mogą pomóc, i w ten sposób trafiają do nas. Liczymy więc na jeszcze szybszy wzrost sprzedaży oprogramowania od kwietnia.

Michał Sochacki, CEO Sunday Energy (fotowoltaika, ale również pompy ciepła i magazyny energii), jest zdania, że branża OZE to w tym momencie trudny obszarem prowadzenia działalności. Dodaje jednak, że nie jest to dla firm z branży żadna nowość: – Od początku swojego funkcjonowania w Polsce branża OZE narażona jest na dużą zmienność otoczenia prawnego. Z obecnymi i potencjalnymi kolejnymi zmianami poradzą sobie tylko najsilniejsze i najsprawniej zarządzane firmy. Tym, co zdaniem Michała Sochackiego nieco poprawia prognozy zysku na bieżący rok, jest aktualny boom na zamówienia instalacji fotowoltaiki: – Początek 2022 roku mimo teoretycznie okresu przejściowego (zima), był dla naszej branży i firmy intensywnym okresem. Wielu inwestorów w obszarze PV wraz z kończeniem obowiązywania dotychczasowych zasad, zdecydowało się na realizację inwestycji fotowoltaicznych.

Martyn Szczepankowski, współzałożyciel polsko-szwedzkiej spółki SunRoof (dachy solarne), powiedział, że wprowadzone ostatnio zmiany w prawie nie były dla branży zaskoczeniem, choćby ze względu na dyrektywę rynkową (Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/944 z dnia 5 czerwca 2019 r. w sprawie wspólnych zasad rynku wewnętrznego energii elektrycznej) oraz dyrektywę RED II: – W obu ww. dokumentach, Unia Europejska nakłada na kraje członkowskie obowiązek ustalenia takiego systemu prosumenckiego, który pozwalałby na oddzielne rozliczanie energii wprowadzonej i pobranej z sieci. Jednocześnie jednak podkreśla, że zmiany w prawie, choć spodziewane, zostały wprowadzone zbyt szybko i to właśnie tempo ich wdrażania stanowi dla firm główny problem: – Zmiany zostały wprowadzone bardzo szybko. Od momentu pojawienia się pierwszych sygnałów o propozycji ministerialnej modyfikacji ustawy (czerwiec 2021) do momentu wejścia jej skutków w życie, minie mniej niż rok. To spore zaskoczenie nie tylko dla branży, ale także dla samych prosumentów. Z pewnością brak okresu przejściowego nie ułatwi funkcjonowania w tej branży i na rynku zostaną reprezentanci produktów o największych przewagach konkurencyjnych, oferujących całe ekosystemy rozwiązań. Możliwość sprzedaży nadwyżek energii jest kluczem do całej transformacji energetycznej. W ramach wirtualnej elektrowni, którą już wkrótce uruchomimy, będziemy mogli zaoferować korzystniejsze ceny niż odbiorcy zobowiązani.

Branża wiatrowa, w odróżnieniu od fotowoltaicznej, nie odczuła mocno zmian przepisów uwalniających ceny odbioru energii od prosumentów, bo i niewielka ich część korzysta z instalacji wiatrowych. O tym, co wpływa na rozwój branży mówi prezes zarządu WindTAK, Maciej Karczewski: – Branża wiatrowa w Polsce żyje m.in. raportem Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej nt. strategii wodorowej, ale także wzrostem cen na Towarowej Giełdzie Energii, które pociągają za sobą wzrost przychodów operatorów farm wiatrowych w naszym kraju. Przy obecnych cenach jednostkowych za energię z wiatru na poziomie 250 zł/MWh (to średnia cena transakcyjna z ubiegłorocznych aukcji, niektóre projekty licytowały cenę poniżej 160 zł/MWh), energia wiatrowa to najtańsza forma generacji energii ogółem. Im więcej jej w sieci, tym niższe będą ceny dla odbiorców indywidualnych, ale i dla firm i samorządów. Tyle się ostatnio mówi o lawinowo rosnących cenach za ogrzewanie gazem, ale ceny energii elektrycznej też poszły mocno w górę. I według mnie nie jest to trend tymczasowy, a raczej stały.

W związku z podpisaną przez prezydenta w grudniu nowelizacją ustawy o OZE, zakładanie fotowoltaiki nie będzie w 2022 roku (od 1 kwietnia) już tak opłacalne, jak wcześniej. Czy ta decyzja będzie miała duży wpływ na decyzje o instalacji fotowoltaiki, czy może boomu na ten rodzaj pozyskiwania energii, który obserwujemy w Polsce już od kilku lat, nic nie zatrzyma?

CEO Easy Solar uważa, że rozwój fotowoltaiki w Polsce nie jest zagrożony, bo wyszła ona z fazy testowej, a weszła w szerokiego wdrażania: – Zgodnie z modelem dyfuzji innowacji E.M. Rogersa po przekroczeniu pewnych progów technologia po prostu przyjmuje się na rynku. Tak moim zdaniem jest z fotowoltaiką, która kilka lat temu była innowacją w naszym kraju, a obecnie stała się czymś oczywistym i rozpowszechnionym. Zakup ten nie jest już decyzją na spróbowanie (ryzykownej) innowacji. Oczywiście, na skutek zmian systemu wsparcia oraz kumulacji instalacji w kwartale pierwszym, w drugim kwartale bieżącego roku sprzedaż fotowoltaiki spadnie. Jednak po tym czasie rynek się ustabilizuję. Wzrosty nie będą już tak spektakularne, ale rynek powinien notować coroczny wzrost, podobnie jak inne sektory branży budowlanej do których możemy się porównać.

Maciej Karczewski z WindTAK mówi jeszcze o aspekcie psychologicznym, który jego zdaniem utrzyma popyt na fotowoltaikę oraz o niższych, długookresowo kosztach energii: – Myślę, że boomu na OZE nic nie zatrzyma, m.in. dlatego, że konsumenci już dawno przyzwyczaili się, iż posiadanie własnej instalacji fotowoltaicznej po prostu oznacza wzięcie sprawy w swoje ręce. Instalacje fotowoltaiczne na pewno realnie obniżają koszty opłat za energię z sieci, choć trzeba pamiętać o olbrzymim koszcie początkowym. Jednak im większe są koszty opłat jakie ponosilibyśmy z tytułu zakupu energii z sieci, tym bardziej uzasadniona jest inwestycja w panele PV, gdyż tym szybciej będą one działać na korzyść prosumenta. W ten sposób uniknie on rosnących opłat za energię kupowaną od operatora sieci.

O tym, że rosnące koszty energii będą bodźcem, który utrzyma popyta na fotowoltaikę mówi również Martyn Szczepankowski, współzałożyciel SunRoof (dachy solarne): – System net meteringowy był rozwiązaniem najbardziej preferencyjnym pod względem efektywności opłacalności inwestycji, niemniej jednak należy pamiętać, że stanowił on tzw. element zachęty rozwoju całego systemu. Okres przejściowy (wdrażania nowej ustawy) z pewnością może owocować dużą niepewnością nowych klientów, ale wobec galopujących cen energii (szczególnie w taryfach stosownych dla sektora B2B oraz B2G), zainteresowanie nie powinno maleć. Koszt energii będzie szczególną determinantą wielu procesów inwestycyjnych naszych klientów.

Co Waszym zdaniem zapewni lukę rynku na czas spadku zainteresowania fotowoltaiką. Czy wrócimy do węgla, gazu, ogrzewania elektrycznego czy może pójdziemy w stronę pomp ciepła? Jaki rodzaj źródła energii wybiorą gospodarstwa domowe, a na który postawi przemysł?

Opinie są różne. Maciej Karczewski z WindTAK jest zdania, że w długim okresie fotowoltaika utrzyma swoją obecną pozycję lidera na polskim rynku OZE: – Nie wydaje mi się, żeby inwestycje w fotowoltaikę mocno spadły. Być może zaobserwujemy okresową stagnację, ale na pewno nie załamanie. Jeśli chodzi o węgiel, w skali krajowej energetyki, nie rozpoczniemy nowych inwestycji w elektrownie opalane tym paliwem, tj. węglem kamiennym lub brunatnym. W tej chwili nawet Europejski Bank Centralny nie kredytuje tego rodzaju inwestycji. Zatem coraz ciężej w Europie, o ile w ogóle, jest znaleźć inwestorów gotowych wyłożyć środki finansowe na budowę takich systemów wytwarzania energii. W makroskali rolę węgla przejmuje i przejmować będzie gaz naturalny. I to pomimo skomplikowanego systemu dostaw gazu jaki ma miejsce w naszej części Europy (w szczególności przewagę, wręcz dominację na rynku europejskim, niebieskiego paliwa z Rosji). Ten trend się nie zmieni, pomimo okresowych turbulencji związanych z sytuacją geopolityczną, np. jak ta na granicy z Ukrainą.

Marcin Dolata z Easy Solar dodaje, że przy fotowoltaice zostaną nie tylko duzi klienci biznesowi, ale i indywidualni: – Myślę, że sytuacja nie ulegnie znacznej zmianie i fotowoltaika pozostanie najlepszą alternatywą zarówno dla przemysłu, jak i dla klienta domowego jeśli chodzi o alternatywne źródło energii elektrycznej i oszczędności na rachunkach. Nie wydaje mi się, żeby spadek sprzedaży PV, który przewidujemy, znacznie wpłynął na sprzedaż innych źródeł energii.

Michał Sochacki, CEO Sunday Energy jest odmiennego zdania. Uważa, że zmiany przepisów i owszem przemysłu nie dotkną, ale mniejszych prosumentów już tak. Na szczęście mamy w Polsce już teraz zalążek rozwiązania problemu niskich cen odbioru energii dla prosumentów – mówi prezes zarządu WindTAK: – W kontekście przemysłu już dziś możliwe jest zawieranie kontraktów typu PPA – tzw. Power Purchase Agreemenst, czyli długookresowych umów na dostawę energii bezpośrednio od wytwórcy, np. między operatorem farmy wiatrowej a zakładem produkcyjnym, gdzie charakterystyczne jest to, że taki kontrakt trwa minimum 5 lat i niejako „zamraża” cenę energii na okres obowiązywania umowy. Oczywiście nie jest to instrument, który może być powszechnie stosowany przez mniejsze podmioty gospodarcze, ale nawet dla tej grupy docelowej istnieją już portale zakupowe, które oferują możliwość zawierania umów na dostawy energii przez grupę przedsiębiorców z wytwórcą energii z OZE. Myślę, że niektóre z tych instrumentów mają szansę w przyszłości przedostać się do legislacji regulującej obrót energią dla gospodarstw domowych.

Z kolei Martyn Szczepankowski z SunRoof w zmianach przepisów widzi potencjał wzrostu w sprzedaży rozwiązań zwiększających efektywność/komplementarnych do fotowoltaiki: – Nie ma odwrotu od odnawialnych źródeł energii, paliwa stałe nie stanowią moim zdaniem konkurencji w dłuższej perspektywie. Jako SunRoof nie doszukujemy się również, na skutek zmian w przepisach, wzrostu popularności alternatywnych do fotowoltaiki źródeł zasilania. Natomiast spodziewamy się wzrostu popularności rozwiązań komplementarnych – zwiększających i wspierających autokonsumpcję, takich jak te związane z elektromobilnością, pompami ciepła, a także z zarządzaniem i magazynowaniem energii.

Według naszych rozmówców branża fotowoltaiczna przechodzi wyłącznie czasowy okres turbulencji. Prawie 700 tysięcy instalacji, które w tym momencie mamy już w Polsce, to za dużo by zatrzymać rozpędzony pociąg OZE, szczególnie, gdy dodatkowo napędzany jest rosnącymi cenami innych źródeł energii.