Przedstawiciele firmy przygotowali symulację, w której wzięto pod uwagę zależności pomiędzy miliardami danych. Analizują oni powiązania między ludźmi, lokalizacjami, środkami transportu w oparciu o informacje o ruchu urządzeń mobilnych, informacje z przejść granicznych oraz doniesienia o zachorowaniach. Na tej podstawie potrafią zlokalizować nosicieli choroby oraz tak zwanych pacjentów zero.
– W tej chwili większość krajów na świecie ma pojedyncze zachorowania i łatwo określić, które osoby są zagrożone, ale już za chwilę sytuacja może się diametralnie zmienić i będzie bardzo trudna do opanowania. Z tego powodu zrobiliśmy proste ćwiczenie, zastosowaliśmy opatentowaną przez nas technologię, łącząc w kilka dni przykładowe dane o strukturze identycznej do tej, jaką dysponują wyspecjalizowane instytucje – powiedział cytowany przez serwis alebank.pl prezes DataWalk Paweł Wieczyński.
Według przedstawicieli firmy jest to pierwszy na świecie przypadek, kiedy analitykę sieci powiązań wykorzystuje się do walki z epidemią. To przełomowy moment, bo dzięki polskiemu rozwiązaniu mamy szansę na to, by precyzyjnie informować odpowiednie służby o konkretnych przypadkach zachorowań. A jak wiadomo im osoba z podejrzeniem zakażenia trafi do szpitala, tym mniej osób spotka na swojej drodze.
Jak tłumaczy Wieczyński dla wielu instytucji zaprzęgnięcie analityki sieci powiązań do takiego działania dotychczas napotykało na szereg barier. Przyczyn było dużo, m.in. ogromne wolumeny danych, z którymi na świecie radzi sobie tylko DataWalk i Palantir, czy też długi czas wdrożenia zaawansowanego systemu analitycznego. – Wzorem innych naszych projektów w zakresie bezpieczeństwa DataWalk potwierdził, że i tym razem możemy działać operacyjnie w czasie liczonym w dniach. Po wewnętrznych testach jesteśmy gotowi do wsparcia instytucji centralnych w walce z koronawirusem – dodał Wieczyński.
Coraz większe zagrożenie
Kryzys związany z koronawirusem z dnia na dzień staje się poważniejszy. Niemal codziennie jesteśmy informowani o kolejnych przypadkach zachorowań. W Polsce wydano decyzję o zamknięciu placówek oświatowych w całym kraju na najbliższe dwa tygodnie. Gospodarka już odczuwa negatywne efekty tego kryzysu. Niestety to co jeszcze do niedawna była informacją z drugiego końca świata, dziś jest naszym realnym problemem. Firmy muszą przygotować się na trudny czas.
W tym kontekście polecamy do lektury dzisiejszy materiał Krzysztofa Kowalczyka z TimeCamp. Przedsiębiorca opowiada o tym jak w jego firmie, w której pracuje 40 osób, w ciągu zaledwie dwóch dni wprowadzono całkowitą pracę zdalną. Być może niebawem więcej firm nad Wisłą będzie musiało pomyśleć o takiej ewentualności.
Miejmy nadzieję, że kryzys zostanie jak najszybciej zażegnany. Trzymajmy kciuki za projekt DataWalk, bo tego typu rozwiązania mogą przyspieszyć powrót do normalności. Najwyższy czas, by wykorzystać nowe technologie w tak ważnym celu.