Dzisiaj biznes nie ocenia już płci, koloru skóry albo preferencji – Andrzej Targosz

Dodane:

Maroa Maria Czekańska

Dzisiaj biznes nie ocenia już płci, koloru skóry albo preferencji – Andrzej Targosz

Udostępnij:

Od inwestycji w Dolinie Krzemowej, które bywajÄ… jak przebudzenie, po parytety w funduszach VC – Andrzej Targosz, współzaÅ‚ożyciej Bitspiration Booster VC, na co dzieÅ„ raczej stroniÄ…cy od wywiadów, w szczerej rozmowie z MamStartup dzieli siÄ™ swojÄ… wiedzÄ… i przemyÅ›leniami.

Jakie umiejętności i cechy uważasz za kluczowe dla anioła biznesu w porównaniu do inwestora VC?

Nie dostrzegam specyficznych cech, które odróżniają anioła biznesu od inwestora VC. Być może jest to większa szybkość podejmowania decyzji, czyli skłonność do ryzyka, a może specjalizacja w wybranej branży. Mając doświadczenie po obu stronach, uważam, że inwestowanie anielskie jest trudniejsze i trzeba mieć większą świadomość kompetencji oraz samokontrolę. Bez posiadania wiedzy domenowej, skutkującej brakiem szczegółowej analizy rozwiązania, produktu czy rynku, ma się dużą skłonność do ulegania urokom founderów. Po przejściu do VC zauważyłem więcej podobieństw niż różnic, dlatego współtworząc fundusz, kierowaliśmy się zbliżonymi zasadami, jak przy inwestycjach anielskich. Stawialiśmy na trafną ocenę projektów z naszych obszarów i szybkie decyzje. Jedną z większych różnic między tymi modelami inwestowania jest to, że w dobrym funduszu VC masz dostępne sparingpartnerki czy sparingpartnerów, z którymi możesz zderzyć pomysły i przedyskutować wątpliwości.

Jak oceniasz ryzyko inwestycyjne w przypadku aniołów biznesu w zestawieniu z inwestycjami VC?

Jest znacznie większe. Inwestowanie anielskie daje złudne poczucie kontroli, ponieważ wybiera się jeden projekt, a nie worek projektów. To powoduje, że mamy poczucie większej sprawczości. Podkreślam, że mówimy o poczuciu, bo mnie złudzeń w tym obszarze szybko pozbawiły przykłady inwestycji dokonanych w spółki w Dolinie Krzemowej, gdzie founderzy robią swoje i niezbyt często przejmują się opiniami aniołów biznesu. W przypadku funduszu VC mamy do dyspozycji większą strukturę, więcej wiedzy jak zagwarantować sobie określone prawa i świadomość, co jest ważne w inwestowaniu. Często zapisy są po to, aby ochronić founderów przed przyszłymi błędami. Dzisiaj rekomendowałbym dwie opcje – inwestuj jako anioł, ale w projekty, których domenę dobrze znasz lub szukaj funduszu, który ma jasną tezę inwestycyjną. Jeśli deeptech jest Ci naprawdę bliski, to nie szukaj funduszy bądź spółek z obszaru marketplace.

Warto przeczytać: Inwestowanie w dobie kryzysu okiem Andrzeja Targosza (Bitspiration Booster)

Jakie masz podejście do mentoringu startupów, w które inwestujesz? Czy Twoja rola mentora zmienia się w zależności od tego, czy jesteś aniołem biznesu czy inwestorem VC?

KiedyÅ› usÅ‚yszaÅ‚em stwierdzenie, „rule no 1: don’t fuck it up”. (uÅ›miech) Moja rola polega na tym, że sÅ‚użę wsparciem. Pomagam tam, gdzie spółki tego potrzebujÄ… i nie ma znaczenia, czy jestem w tej spółce anioÅ‚em czy wystÄ™pujÄ™ jako inwestor VC. Prowadzenie startupu zasadniczo różni siÄ™ od prowadzenia firmy usÅ‚ugowej, przedsiÄ™biorstwa. Nie wartoÅ›ciujÄ™ tego i nie mówiÄ™, że jedno jest trudniejsze, ważniejsze. Startup po prostu powinien szybciej dziaÅ‚ać, ma wiÄ™kszÄ… presjÄ™ i jest istnym rollercoasterem. Kto tego nie przeżyÅ‚, nie bÄ™dzie umiaÅ‚ efektywnie mentorować, a zostanie głównie ekspertem z wiedzÄ… książkowÄ…. Tak wiÄ™c odpowiadajÄ…c wprost – nie ma różnicy w mentoringu. Trzeba pomagać, i to najczęściej w najgorszych i najmniej przyjemnych zadaniach, na które founderzy już nie majÄ… siÅ‚y.

W ostatnich latach pojawiło się wiele nowych aniołów biznesu. Co oznacza bycie aniołem biznesu i czy wszystkie osoby, które się tak określają, rzeczywiście spełniają tę rolę?

Nowi aniołowie biznesu to dobra wiadomość. Jestem za tym, aby inwestowanie w startupy było tak samo modną i dywersyfikującą aktywnością jak inwestowanie w nieruchomości. Dlaczego głównie w USA lekarze, prawnicy stanowią silną grupę aniołów biznesu? U nas też tak może być. Oczywiście ryzyko jest większe niż w inwestycjach w nieruchomości, ale obietnica nagrody również. Dodatkowo to praca z żywą tkanką, a nie pustymi murami. Można się dużo nauczyć, rozwinąć.

Nie wiem, jaka jest poprawna definicja aniołów biznesu, co gorsza, mam wrażenie, że startupu też jest wciąż źle definiowany. Nie każda młoda firma jest startupem. Ostatnio słyszałem od jednego z inwestorów, że on inwestował w startup i się nie udało. Gdy dopytałem, jaki to był projekt, to okazało się, że to był warsztat tuningujący samochody…

Anioł biznesu z założenia powinien być wsparciem dla founderów, a nie utrapieniem. Dlatego mam jedną radę: inwestując jako anioł, powinieneś założyć, że inwestowane pieniądze stracisz. Wtedy pozostaje Ci biernie czekać i pytać foundera, jak bez wywoływania presji możesz mu pomóc. Tak postrzegam rolę aniołów biznesu. Wszystkich narzekających frustratów i odczuwających potrzebę kontroli, zaprosiłbym na szkolenie połączone z terapią. Bo najwyraźniej podjęli złą decyzję.

Jak oceniasz inicjatywy mające na celu walkę z wykluczeniem na rynku VC, takie jak fundusz dla założycieli LGBTQI+ stworzony przez Identity VC?

Dzisiaj biznes nie ocenia już płci, koloru skóry albo preferencji. Zasada jest prosta: albo pomysł zmienia świat i ma szanse wielokrotnie zwrócić powierzone środki albo nie. Ogólnie dość sceptycznie patrzę na odgórne narzucanie pewnych zasad firmom, np. stosowanie parytetów przy zatrudnianiu. Ludziom należy się akceptacja, tolerancja i nieprzekraczanie granic i tym należy się kierować. Etyczne zachowanie firm w które inwestujemy jest więc dla mnie niezmiernie ważne. Jednocześnie, jako inwestor, podchodzę do inwestowania bardzo racjonalnie: jaki sens ma wręcz preferowanie niektórych grup ludzi przy inwestowaniu? Tego typu organizacje traktuję bardziej jako fundacje czy ideologicznych wojowników w sprawach, które uważają za słuszne. 

Warto przeczytać: 50 mln euro dla startupowców LGBTQ+: Identity VC otwiera nowy fundusz w Europie

Obserwuje się mniejszą liczbę transakcji na rynku VC, ale większe kwoty inwestycji. Jakie według Ciebie są przyczyny tego trendu?

Nie ma wątpliwości, że nastąpiła przecena i przegrzanie rynku startupów. Skończyło się budowanie prostych aplikacji za nieduże pieniądze, które obiecują, że będą kolejnym Facebookiem. Jest więcej inwestycji w deeptech, a on wymaga cierpliwości i większych nakładów finansowych. Do tego dochodzi mniejszy apetyt na ryzyko, co objawia się tym, że część funduszy preferuje inwestowanie większych kwot w sprawdzone projekty. Podsumowując, nastąpiło urealnienie oczekiwań i zwiększenie świadomości, ale to akurat pozytywna zmiana.

Jakie sektory uważasz za najbardziej obiecujące na rynku VC w nadchodzących latach?

Określam ten obszar jako resilient-tech, czyli projekty technologiczne, które pozwalają nam zmieniać świat i zwiększają szansę gatunku ludzkiego na przetrwanie. Są to projekty związane z gospodarką wodną, nowymi materiałami, produkcją żywności ale również z utrzymaniem łączności, bezpieczeństwem cybernetycznym czy poprawą zdrowia. Projekty impactowe rozumiane jako wywołujące pozytywną zmianę, są przyszłością.

Jakie masz przemyślenia na temat rosnącej roli ESG (Environmental, Social, Governance) w decyzjach inwestycyjnych VC?

To ważny kierunek. Zachęcałbym do zwiększenia nakładów na projekty, które nie skupiają się na samym raportowaniu, analizach tylko na rozwiązywaniu realnych problemów. W tej grupie jest ponad 40% projektów naszego portfela, a inwestowaliśmy w nie już 4 lata temu, kiedy temat ESG nie był jeszcze tak medialnie rozgrzany.

Jakie są Twoje prognozy dotyczące przyszłości rynku VC? Jakie zmiany przewidujesz w ciągu najbliższych 5-10 lat?

Polska będzie stopniowo doganiać Europę i kraje rozwinięte jak USA. Do celu prowadzi jeszcze długa droga usłana wyzwaniami. By się udało, konieczna jest adaptacja przepisów ułatwiających inwestycje i zbudowanie zespołów VC, które nie są oparte wyłącznie na finansistach. Na to potrzeba czasu. W ujęciu globalnym będziemy podążać swoimi cyklami, gdzie projekty impactowe zawsze będą w cenie. Była moda na blockchain, teraz kończy się moda na AI, zaczyna się moda na aplikowanie AI, co akurat jest dobrym kierunkiem. Za moment pewnie pojawi się inny buzzword przyciągający uwagę. Cykle będą trwać…

Czytaj także: