– Niezależność finansowa jest naszym celem na rok 2020 i jesteśmy przekonani, że Lime będzie pierwszą firmą mobilną następnej generacji, która osiągnie rentowność. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni naszym członkom ekipy i miastom, które nas wspierały i mamy nadzieję na ponowne wprowadzenie Lime do tych społeczności, gdy nadejdzie odpowiedni czas – powiedział Brad Bao, dyrektor generalny Lime w oświadczeniu dla TechCrunch.
Lime zamyka się w Atlancie, Phoenix, San Diego, San Antonio, Linz, Bogocie, Buenos Aires, Montevideo, Limie, Puerto Vallarta, Rio de Janeiro i São Paulo.
Firma stwierdziła, że ma trudności z osiągnięciem zysku w warunkach niskiej konkurencji i że na niektórych z tych rynków stoi w obliczu wyzwań regulacyjnych, w tym zakazów jazdy nocą i wysokich opłat za prowadzenie działalności.
– Przesunęliśmy naszą główną uwagę na rentowność. Podczas gdy zdecydowana większość naszych ponad 120 rynków szybko przyjęła rozwiązania transportowe typu micromobility i jest rentowna, na całym świecie istnieją wybrane społeczności, w których mikromobilność rozwijała się wolniej – powiedział prezes Brad Bao w swoim wpisie na blogu.
Nie jest to pierwszy raz, kiedy Lime wycofuje się z rynków. W ciągu około roku firma Lime opuściła co najmniej 11 rynków, a weszła na 69 nowych. W latach 2018-2019 konkurent firmy – Bird wycofał się z 38 rynków i wszedł na 36 nowych. W zeszłym roku zarówno Bird, jak i Lyft zwolniły pracowników. W marcu Bird zwolnił do 5 proc. swoich pracowników. Podobnie Lyft zwolnił w marcu 50 osób z zespołu.
Po lutowej rundzie Lime’a z 310 milionami dolarów, przeprowadzonej przez Bain Capital, Lyft uzyskał wycenę na 2,4 miliarda dolarów.
Lime w Polsce
Ogłoszone zmiany nie dotyczą rynku polskiego. Jak na razie firma bardzo dobrze sobie radzi nad Wisłą. Pod koniec zeszłego roku informowaliśmy o tym, że Lime mogło odnotować na naszym rynku przychody na poziomie 40 mln złotych. Według statystyk firmy Polacy przejechali już na elektrycznych hulajnogach blisko 6,6 mln km. Natomiast na prąd, jaki został wykorzystany do naładowania jednośladów nad Wisłą firma wydała około 50 tys. złotych.
Zobaczymy jak dalej będzie się rozwijać Lime. Obserwując bezpośrednią konkurencję, która również decyduje się na zwolnienia i rotację miast, w których działa, można wnioskować, że takie działania są przemyślane i dobrze zaplanowane.
