Mają 11,5 mln użytkowników w 150 krajach. Radzą jak robić globalny biznes (PhotoAid)

Dodane:

Hanna Baster Hanna Baster

Młodzki PhotoAid startup

Udostępnij:

PhotoAid to przykład startupu, któremu ekspansja zagraniczna idzie jak po maśle. Z Tomaszem Młodzkim, CEO startupu, rozmawiamy m.in. o tym, jak rozwijają swój globalny biznes.

Startup czy scale up? PhotoAiD działa od 2019 roku, ale wcześniej budowaliście już inną firmę z branży, FunFotos. Jaką więc datę narodzin pomysłu na PhotoAiD powinniśmy podać?

W 2012 roku założyliśmy w trzech braci (Rafał Młodzki, Marcin Młodzki i Tomasz Młodzki) FunFotos, a w 2019 roku zaczęliśmy pracę nad PhotoAiD, który był wewnętrznym projektem. Ponieważ PhotoAiD miał według nas większy potencjał globalny niż fotokabiny to zmieniliśmy nazwę z FunFotos na PhotoAiD. Pomimo tego, że zespół liczy ponad 120 osób, to cały czas czujemy się startupem, ale już takim bardziej dojrzałym i poukładanym.

To co jest w nas startupowe to mocna wiara w to, że uda się zrobić coś dużego, elastyczność i growthhackingowe myślenie.

Kto tworzy PhotoAiD, ile Was jest w tym momencie?

PhotoAiD to zespół 120 pracowitych i ambitnych osób, które chcą osiągnąć sukces, zrewolucjonizować rynek zdjęć identyfikacyjnych na świecie, zbudować świetny produkt i stworzyć naprawde dużą globalną firmę z Polski.

Wasz produkt wydaje się być z zewnątrz prostym rozwiązaniem. Jak długo je opracowywaliście?

Cieszy nas wszystkich w PhotoAiD, że produkt wydaje się prosty z zewnątrz (choć jest w rzeczywistości jest skomplikowany i złożony), bo  to znaczy, że wykonaliśmy dobrą pracę. To zasługa wielu fantastycznych osób – m.in. Konrada i całego jego teamu. Wiemy, że sporo przed nami i jest jeszcze bardzo dużo wyzwań, czyli tego, co naprawdę lubimy!

Co w Waszym produkcie  jest innowacyjnego, czym odróżniacie się od konkurencji?

PhotoAiD to produkt bazujący na opracowanych i wytrenowanych przez nas algorytmach sztucznej inteligencji, który redefiniuje proces robienia zdjęć do dowodów osobistych, praw jazdy czy paszportów. Dzięki PhotoAiD każdy może wykonać sobie zdjęcie do dokumentów przy pomocy smartfona np. siedząc w domu, w biurze czy w innym miejscu. Z PhotoAiD jest to proste – nie potrzeba sprzętu, specjalistycznej wiedzy, czy umiejętności. Tylko aplikacja PhotoAiD i smartphone.

Nasz produkt jako jeden z nielicznych jest zlokalizowany w ponad 150 krajach i posiada infrastrukturę gotową na dużą skalę. Ponadto w przeciwieństwie do konkurencji mamy własne, stworzone in-house rozwiązania sztucznej inteligencji, które cały czas rozwijamy.

Jak liczną macie konkurencję, w skali globalnej?

Na świecie jest sporo serwisów, czy aplikacji, które oferują podobne usługi, ale nikt nie robi tego na taką skalę jak my. To jest widoczne i co pewien czas odzywają się do nas z propozycjami współpracy globalne korporacje. Znają nasz rynek i wiedzą, jak ogromne znaczenie mają w tej branży detale, których inni gracze nie dostrzegają. My sami jeszcze dwa lata temu nie zdawaliśmy sobie sprawy z ich roli.

Myślę, że to co daje nam również przewagę to również świetni ludzie, których jest coraz więcej w PhotoAiD. Dzięki nieszablonowym rozwiązaniom udaje nam się utrzymać dynamiczne tempo wzrostu bez rund finansowania i obecności VC. Pomimo tego, że nie mamy żadnego funduszu na pokładzie mamy wewnętrzne ambicje, żeby rosnąć tak szybko, jak najlepsze firmy wspierane przez VC.

Jesteście obecni w branży fotograficznej już kilkanaście lat.  Jakie są, patrząc na ten długi okres doświadczeń, kluczowe elementy dobrego biznesplanu?

Myślę, że kluczowe jest stworzenie produktu, który rozwiązuje czyjś realny problem. Jeżeli grupa ludzi, którzy mają ten problem jest dostatecznie duża i mamy przekonanie, że ten problem nasz produkt rozwiązuje lepiej niż dotychczasowe rozwiązania, to jest to klucz dla dobrego biznesplanu.

Jakie były trzy najtrudniejsze momenty w rozwijaniu PhotoAid? Takie, które mogły położyć Wasz biznes?

Takich trudności było na pewno sporo, ale ich nie rozpamiętujemy. Trudności, czy wyzwania pojawiają się praktycznie co chwilę – ważne jest, żeby traktować je z pozytywnym nastawieniem, jako coś motywującego, coś co jak się spojrzy szerzej, czy z innej perspektywy może być nie trudnością tylko szansą.

Jednym z takich trudnych wydarzeń, które mogły położyć nasz biznes na pewno była pandemia. Finalnie wyszliśmy z niej wzmocnieni, ale moment kiedy pozostają w firmie wyłącznie koszty, a nie ma żadnych przychodów, jest delikatnie rzecz ujmując mało przyjemny.

Macie 11,5 miliona użytkowników w 150 krajach świata. Powiedz kilka słów o tym, jak budowaliście to swoje globalne imperium?

Z tym imperium to byśmy może nie przesadzali 😉 Jeżeli chodzi o naszą obecność za granicą to w zasadzie zaczęliśmy od USA i Polski. Potem były inne kraje, niektóre bardzo nieoczywiste, a bardzo ciekawe pod względem potencjału – jak np. Włochy, Hiszpania, Turcja, które są dla nas odkryciem. W USA jest już konkurencja, co sprawia, że ten rynek jest coraz trudniejszym rynkiem.

Nie mieliśmy takich momentów, żeby bardzo zmieniać kierunek ekspansji – bardziej widzieliśmy, że np. jeżeli Indonezja  i Filipiny mają spory potencjał dla naszego produktu, to pogłębialiśmy ten temat i inwestowaliśmy w ekspertów, którzy znają te rynki.

Jak budowaliście swoją sieć globalnej sprzedaży?

Nasz model biznesowy opiera się głównie na B2C, więc szukaliśmy bardziej wykonawców niż partnerów biznesowych, choć cieszy to, że sporo firm widząc naszą skalę i jakość odzwya się do nas i proponuje współpracę. To jest bardzo budujące i zdarza się coraz częściej, z czego bardzo się cieszymy.

Jeszcze niedawno aż 60% obrotu PhotoAid wypracowywali dla Was klienci ze Stanów Zjednoczonych. Opowiedz, jak do tego doszło?

Stany nie okazały się tak superchłonnym rynkiem jak myśleliśmy – zaczynaliśmy od kilkunastu krajów i największe były rzeczywiście na początku USA i Polska, ale potem odkryliśmy inne kierunki, jak np. wspomniane Włochy, czy Hiszpanię, ale też szeroko rozumianą Azję, czy Afrykę. Obecnie mamy klientów z ponad 150 krajów, więc siłą rzeczy jeden, czy dwa rynki nie ważą w całych przychodach już tak, jak ważyły kiedyś. Oprócz tego, jak wspominałem w USA pojawiło się sporo konkurencji, co czyni ten rynek trudniejszym…

Pośrednio odpowiadając na Twoje pytanie – zagranica jest dla nas bardzo ważna, bo Polska – w której płacimy podatki – stanowi jedynie ok 5% naszych przychodów.

Jeżeli chodzi o ekspansję to na pewno zacząć trzeba od analizy rynku, zrozumienia jakie liczby są ważne, jaka jest jego specyfika, jakie są oczekiwania klientów etc. Potem krok po kroku trzeba lokalizować swoje usługi, odpowiadać na te oczekiwania i dostarczać najlepszy możliwie produkt.

Chcesz poszerzyć zasięg swojego biznesu o zagraniczne rynki? Posłuchaj porad eksperta, Grzegorza Bratka, na MamStartup Podcast.