Najlepsza nauka to rozwiązywanie konkretnych problemów – Paweł Krzych (Packhelp)

Dodane:

Marcin Sierant Marcin Sierant

Najlepsza nauka to rozwiązywanie konkretnych problemów – Paweł Krzych (Packhelp)

Udostępnij:

Programować uczył się od najmłodszych lat, prowadził w sumie kilka swoich firm, a teraz rozwija technologię produkcji w Packhelp. Paweł Krzych opowiada o najcenniejszych lekcjach, jakie dało mu tworzenie kolejnych produktów i jak budowa własnego startupu sprawiła, że dołączył do znacznie większego zespołu.

Gdzie pracujesz i czym się zajmujesz?

Pracuję jako VP of Supply Chain Tech w Packhelp, startupie, który rozwija platformę do łatwego zamawiania opakowań z nadrukiem. Oferujemy rozwiązania zaspokajające potrzeby firm każdej wielkości: mniejszym oferujemy internetowy kreator do samodzielnego projektowania spersonalizowanych opakowań. Więksi klienci natomiast korzystają przede wszystkim z platformy usprawniającej zarządzanie zamówieniami i dostawami.

Współpracujemy z wieloma dostawcami, którzy produkują opakowania zamawiane w Packhelp. Łączymy ich z klientami, którzy często nie znają się na poligrafii i zgłaszają się do nas, bo to my jesteśmy ekspertami w tej dziedzinie i możemy doradzić im najbardziej korzystne rozwiązania. Moim zadaniem jest usprawnianie procesów związanych z tą produkcją, a przede wszystkim ich automatyzacja za pomocą oprogramowania.

W jaki sposób dołączyłeś do Packhelp?

Do Packhelp dołączyłem razem z Boxesflow, oprogramowaniem, które stworzyłem dla drukarń i firm poligraficznych, które wspierało produkcję niskonakładowych opakowań. Rozwijałem je wraz z kilkuosobowym zespołem od kilku lat. Pod koniec roku 2020 Packhelp kupił Boxesflow, a ja przeszedłem tam razem ze swoim projektem. Przygoda z Boxesflow i moja znajomość z załogą/założycielami z Packhelp trwa znacznie dłużej niż od 2020 roku.

Jak to się stało?

Twórców Packhelp poznałem jeszcze w 2016 roku, gdy dopiero zaczynali i działali wyłącznie w Polsce, pod nazwą zapakuj.to. Trafiłem na post na grupie na Facebooku, który napisał Arek, CTO Packhelp. Opisywał w nim kreator do projektowania opakowań, który tworzył z zespołem. Zainteresowało mnie to, bo sam byłem związany z poligrafią. Porozmawialiśmy, zapytałem o potencjalną współpracę przy produkcji opakowań i tak poznałem pozostałych founderów. A potem zaczęliśmy działać.

W tym samym czasie zajmowałem się tworzeniem oprogramowania. Najpierw sam, potem dołączyło do mnie jeszcze kilka osób. Jednym z rozwiązań, które stworzyliśmy było właśnie Boxesflow. Było ono wykorzystywane właśnie przez drukarnię produkującą opakowania dla Packhelp. Na jednym ze spotkań z założycielami zaprezentowałem je, opowiadając pokrótce, jakie zadania usprawnia. Okazało się, że funkcje Boxesflow mogą pomóc w optymalizacji procesów Packhelp, który stał się jego użytkownikiem. Aż do momentu, gdy zdecydowaliśmy się na przejęcie, a ja dołączyłem wraz z Boxesflow do Packhelp.

W jaki sposób działa Boxesflow? Co takiego było wartościowe dla Packhelp?

Boxesflow to tak naprawdę zestaw kilku aplikacji. Każda z nich automatyzuje zadania, które należy wykonać przy wycenie lub przygotowaniu produkcji personalizowanych opakowań. Personalizowanych, czyli o dowolnym wymiarze oraz projekcie graficznym.

Dowolność, którą otrzymuje końcowy klient, sprawia, że właściwie każdą taką produkcję trzeba przygotować od zera. Samo przygotowanie oferty jest pracochłonne, bo już na tym etapie trzeba choćby zaprojektować konstrukcję opakowania, żeby w ogóle wiedzieć, jakie będą koszty produkcji. Mamy tu całą masę kwestii technicznych, od wyboru rozmiaru arkusza tektury, przez wybór maszyny, po sam proces produkcyjny. A jeśli dodamy do tego możliwość zamawiania niskich nakładów, to zautomatyzowanie tych czynności daje dużą przewagę konkurencyjną.

To właśnie robi Boxesflow: automatyzuje projektowanie konstrukcji, tworzenie wycen i przetwarzanie plików graficznych z projektami, które przygotuje klient, na pliki produkcyjne, które mogą być wysłane do maszyny drukarskiej.

Byłeś już wcześniej związany z poligrafią?

Od najmłodszych lat byłem blisko poligrafii. Mój tata założył drukarnię w zasadzie w tym samym momencie, w którym się urodziłem. Można powiedzieć, że zapachy mojego dzieciństwa to zapachy farby i papieru. Natomiast dość szybko moją pasją stało się programowanie i to w tym kierunku się rozwijałem. Jeszcze jako nastolatek, a potem na studiach tworzyłem projekty, które poza zabawą przynosiły mi także pewne dochody.

Od zawsze interesowały mnie tematy związane z automatyzowaniem. Na przykład napisałem bota do gry Diablo 3, który handlował przedmiotami w domu aukcyjnym, który był dostępny po jej premierze. Potrafiłem zarobić na tym kilka tysięcy miesięcznie, jak dla studenta, to były całkiem dobre pieniądze.

Po studiach rozpocząłem projekt związany z tzw. computer vision, czyli rozpoznawaniem obrazu przez oprogramowanie. Podczas jego realizacji zdobyłem mnóstwo wiedzy na temat algorytmów do przetwarzania grafik, uczenia maszynowego, sieci neuronowych i deep learning. Zdobyłem nawet dotację na jego realizację. Niestety, nie udało mi się znaleźć klientów. Gdybym wiedział to, co dzisiaj, poszukałbym inwestorów.

Wyciągnąłem lekcję i postanowiłem stworzyć oprogramowanie wykorzystując wiedzę na temat produkcji opakowań, którą posiadałem. Dodatkowo znając branżę dość dobrze byłem w stanie przewidzieć czy znajdę odbiorców. Wyszło lepiej niż się spodziewałem.

Masz już doświadczenie jako przedsiębiorca.

Miałem jeszcze kilka przygód z biznesem, w większości kręciły się wokół nowych technologii. Jak choćby pozycjonowanie stron w Google. O wiele istotniejsze od robienia biznesu jest dla mnie jednak tworzenie technologii rozwiązujących rzeczywiste problemy. To daje mi dużo większy napęd do działania. Na szczęście w dzisiejszych czasach dobry biznes i robienie zaawansowanych rozwiązań technologicznych idzie w parze.

To wszystko opiera się na programowaniu, które interesowało mnie od dzieciństwa. Zacząłem uczyć się go jeszcze w podstawówce, dzięki tacie, który mnie do tego zachęcił. Jak wielu w tamtych czasach, rozpoczynałem od języka HTML. Z książek i internetu dowiadywałem się jak stawiać własne strony i pisać proste skrypty. Dość szybko okazało się, że samym HTML i CSS niewiele zdziałam i poznałem PHP, które zostało już ze mną na dość długo. A do stworzenia Boxesflow wykorzystałem Pythona.

Programować uczyłem się próbując rozwiązać konkretne problemy. Myślę, że jakościowy przeskok nastąpił w głównej mierze dzięki temu, że zacząłem korzystać z frameworków oraz analizować ich działanie. Nauka programowania zawsze mnie ekscytowała, nigdy nie traktowałem jej jak żmudnej, monotonnej roboty. Tak jest do dziś.

Dokładnie tak samo było z Boxesflow. Każdą aplikację tworzyliśmy, by rozwiązać ściśle zdefiniowany problem, z natychmiastową możliwością sprawdzenia i użycia jej w rzeczywistej pracy. Można powiedzieć, że w tym przypadku po prostu potwierdził się koncept tworzenia jak najszybciej MVP.

W wielu projektach prace koncepcyjne, projektowe i kodowanie mogą trwać wiele miesięcy, zanim użytkownik zobaczy pierwsze efekty. Warto się zastanowić czy nie jesteśmy w stanie wprowadzić użytkownika znacznie wcześniej. Oczywiście wyzwaniem jest zmotywowanie go do używania takiego niepełnego oprogramowania.

Ty zmotywowałeś Packhelp, a oni namówili Ciebie do sprzedaży.

Sprzedaż Boxesflow zdecydowanie nie była łatwą decyzją. Brałem pod uwagę wiele czynników, ale najbardziej istotnym była możliwość udziału w tworzeniu czegoś znacznie większego. To, oczywiście, rodzi mnóstwo nowych wyzwań, o których wcześniej nawet nie myślałem. Ale dzięki temu jest ciekawie.

W Packhelp mamy mnóstwo planów, rozwiązań, produktów i projektów, nad którymi pracujemy. Przy tak szybkim wzroście, a w samym roku 2020 Packhelp pozyskał tylu klientów, co w poprzednich latach razem wziętych, musimy stale zwiększać stopień automatyzacji produkcji oraz innych procesów. Mamy już skalę, która pozwala rywalizować z największymi na całym świecie. Będę robić co w mojej mocy, by Packhelp mógł dalej skalować swoją produkcję.

Autor: Marcin Sierant – specjalista od komunikacji, doradza najlepszym polskim startupom i funduszom inwestycyjnym. W przeszłości m.in. dziennikarz polskiej edycji „Forbesa”