Łatwa w użyciu i efektywna. Taka, według autorów, jest aplikacja Natural Cycle, której twórcy wzięli sobie za cel wspomaganie par w stosowaniu zdrowej antykoncepcji. Zalecają unikać tabletek antykoncepcyjnych, które mogą szkodzić zdrowiu i zachęcają do powrotu do naturalnych metod antykoncepcyjnych sprzed kilkudziesięciu lat. Ta aplikacja działa jak kalendarzyk, za pomocą którego wyliczano dni płodne, ale w wersji cyfrowej.
Zielone dni są bezpieczne
– Uwielbiam Natural Cycle, dzięki niej tak wiele nauczyłam się o swoim ciele – zachwala Sofie, jedna z użytkowniczek aplikacji. W swoim komentarzu zamieszczonym na stronie przekonuje, że korzystała z wielu środków antykoncepcyjnych i nie była zadowolona, głównie ze względu na efekty uboczne. – Czułam się niekomfortowo aplikując hormony do mojego ciała – pisze.
Razem ze swoim partnerem postanowiła spróbować skorzystać z aplikacji. Do jej prawidłowego funkcjonowania musiała podać kilka informacji o sobie, w tym o początku miesiączki i jej zakończeniu. Dzięki temu program mógł odliczać dni, w których użytkowniczka może uprawiać seks bez zabezpieczenia i obawy o zajście w ciąże. Te dni oznaczane były zielonym kolorem, dni płodne kolorem czerwonym.
Aplikacja nie polega jednak na wyliczeniach na podstawie miesiączki, ale na stałym badaniu temperatury ciała użytkowniczki. Sofie sprawdza ją codziennie rano i zapisuje w aplikacji. To kolejne dane, które analizie poddaje algorytm i za pomocą którego system wskazuje dni płodne. Aplikacja nie wszystkich przekonuje do skorzystania z tej płatnej subskrypcji, bo hasła reklamowe warto wziąć pod wątpliwość.
Certyfikat dla naturalnego cyklu
Inaczej sprawa wygląda, gdy instytucje badawcze podejmą się wyzwania sprawdzenia prawidłowości działania tej naturalnej metody na antykoncepcję. Tak było w przypadku Natural Cycle, którego zespół przez lata brał udział w badaniach klinicznych. Sama aplikacja, a właściwie algorytm wyliczający dni płodne i niepłodne, także została wzięta pod uwagę.
Test okazał się pozytywny, co poskutkowało otrzymaniem europejskiego certyfikatu. Niestety nie znaleźliśmy informacji z jakiej instytucji pochodzi ten certyfikat, ale autorzy aplikacji przechwalają się, że Natural Cycle jest „jedyną certyfikowaną aplikacją do antykoncepcji”. Czy służy tylko do tego? Wbrew pozorom nie. Razem z aplikacją użytkownicy mogą także zaplanować ciążę.
Natural Cycle nie służy bowiem tylko dla par nie starających się o dziecko, ale także dla tych, którzy w ciągu miesiąca czekają na dni płodne. Dzięki korzystaniu ze wszystkich porad zawartych w tym programie na smartfonie, mogą dokładnie wyliczyć, kiedy nastąpi ten cykl, co zwiększy szansę na zajście w ciążę. Nie dziwi więc to, że z aplikacji korzysta już 500 tys. użytkowników z całego świata.
Tysiąc dzieci dzięki aplikacji
Rynek aplikacji i innych narzędzi związany z seksem rośnie. Od kilku lat pojawiają się coraz to nowe programy na smartfony, dzięki którym użytkownicy dowiadują się więcej na temat współżycia, jak i dbania o zdrowie. Kilka lat temu pisaliśmy o Maxie Levchinie, założycielu PayPala, który stworzył aplikację Glow. Miała podobne funkcje do Natural Cycle, ale do dziś wyróżnia ją jeden aspekt.
Każdy z użytkowników aplikacji Glow co miesiąc wpłaca 50 dolarów na konto, ale nie za korzystanie z programu. Aplikacja wskaże bowiem, gdy użytkownicy powinni skonsultować się z lekarzem, gdyż mogą mieć problemy z płodnością. Uzbierane na koncie środki będą mogli wykorzystać na leczenie bezpłodności, które w Stanach Zjednoczonych kosztuje nawet kilkadziesiąt tysięcy dolarów.
To jednak nie wszystko. Levchin już w 2013 roku, kiedy premierę miała aplikacja Glow, pomyślał o tym, że nie wszystkich stać na leczenie, dlatego pary wpłacające 50 dolarów miesięcznie, którym udało się zajść w ciążę naturalną metodą, mogą uzbierane środki przekazać tym użytkownikom, którzy mają z tym problemy. Idea wspaniała, w ciągu roku pomogła w zapłodnieniu tysiąca kobiet!
Świadoma ciąża z polską aplikacją
Polską odpowiedzią na aplikacje Natural Cycle i Glow może być Cycle. To niewielki plasterek z sensorami, który możemy zaaplikować użytkowniczce tego startupu. – Dokładna wiedza o owulacji często pozwala znacząco zwiększyć szanse na zajście w ciążę i skrócić czas starania się o dziecko – mówił nam pomysłodawca Cycle Tomasz Ziółkowski. Dodał, że gdy kobieta rozumie swoje ciało, łatwiej jej świadomie zajść w ciążę.
Ziółkowski z zespołem stworzył niewielki sensor wielkości plasterka, który monitoruje cykl owulacyjny kobiety i dokładnie wskazuje jej dni płodne. Urządzenie Polaków na razie zbiera dane o temperaturze ciała i aktywności fizycznej (również podczas snu), a za kilkanaście miesięcy może uda się badać rytm serca. Zebrane dane przekazywane są aplikacji mobilnej za pośrednictwem modułu Bluetooth i za ich pomocą wylicza dni płodne.
– Pozwala to radykalnie zwiększyć szanse na poczęcie dziecka lub uniknięcie nieplanowanej ciąży, bez konieczności stosowania pigułek, prezerwatyw oraz innych, chemicznych rozwiązań antykoncepcyjnych – mówi Tomasz Ziółkowski. Dodaje, że aplikacja potrafi nie tylko wskazać dni płodne, ale także określić początek następnej miesiączki oraz potwierdzić czy kobieta jest w ciąży.
Samodzielne badanie stanu płodu
Tematem utrzymania ciąży zajmuje się Pregnabit, kolejny polski produkt z branży zdrowotnej, o którym pisaliśmy już kilka razy. Urządzenie to powstało po to, by samodzielnie badać stan płodu. Twórcy tego projektu wyszli z założenia, że samo badanie może przeprowadzić każda z użytkowniczek, ale odczytem danych powinien zająć się specjalista.
Dlatego wszystkie informacje dotyczące stanu płodu trafiają do lekarza. Produkt skierowany jest właśnie do lekarzy, właścicieli placówek i zakładów opieki zdrowotnej. Zdaniem zespołu Pregnabit to najlepszy model sprzedaży. Lekarze będą mogli wypożyczać sprzęt swoim pacjentkom, dzięki temu na odległość będą trzymać „rękę na pulsie” nienarodzonego dziecka.
–
Produkty i aplikacje, które dbają o zdrowie użytkowników to niestety rzadkość. Cieszy fakt, że od kilku lat można zauważyć, że powstaje ich coraz więcej. Jeszcze więcej radości sprawia to, że i polscy innowatorzy, przedsiębiorcy zajmują się tematem zdrowia. I mają rację, bo co jest ważniejsze od zdrowia?