Projekt, który nigdy nie powstał, ale słono kosztował. O co chodzi w śledztwie dot. projektu z dotacją od Sieci Badawczej Łukasiewicz?

Dodane:

Przemysław Zieliński Przemysław Zieliński

Projekt, który nigdy nie powstał, ale słono kosztował. O co chodzi w śledztwie dot. projektu z dotacją od Sieci Badawczej Łukasiewicz?

Udostępnij:

W ostatnich dniach do mediów przedostały się informacje o śledztwie Prokuratury Okręgowej w Katowicach dotyczącego możliwego wyprowadzenia środków z Sieci Badawczej Łukasiewicz. Znamy stanowisko prezesa Łukasiewicza, dra Huberta Cichockiego.

Sprawa dotyczy projektu badawczo-rozwojowego Instytutu Technik Innowacyjnych EMAG, który według doniesień nie został zrealizowany, choć na jego konto trafiło ponad 7,2 mln zł. Raporty mówią, iż projekt miał charakter pozorny, a część środków została przekazana podwykonawcy – spółce Tokarski Tadajewski Palade – przy pominięciu przepisów prawa zamówień publicznych i bez należytego rozliczenia.

Co wiadomo ws. śledztwa?

Śledztwo wszczęto w lutym 2025 r. przez Prokuraturę Okręgową w Katowicach. Dotyczy ono artykułu 296 Kodeksu karnego — oszustwa lub niegospodarności, a w kręgu zainteresowania śląskich prokuratorów znalazł Instytut EMAG. Organizacja otrzymała z Łukasiewicza ponad 7,2 mln zł na projekt R&D, który – według zawiadomienia – nigdy nie powstał.

Jak donoszą dziennikarze Radia Zet, około 3,956,910 zł brutto z tej sumy trafia do podwykonawcy — spółki Tokarski Tadajewski Palade — którą rzekomo wybrano z naruszeniem ustawy o zamówieniach publicznych. Dodatkowo, w zawiadomieniu do prokuratury pojawia się kwestia możliwego finansowania kampanii wyborczej PiS w 2023 r. przez tę spółkę, powiązaną z projektem. Centrum Łukasiewicz potwierdziło, że prowadzi wewnętrzną kontrolę, złożyło zawiadomienie do prokuratury, deklaruje pełną współpracę i nie komentuje szczegółów, aby nie zaszkodzić toczącemu się postępowaniu.

Prezes nie komentuje

Dr Hubert Cichocki, prezes Centrum Łukasiewicz, w oświadczeniu przekazanym mediom, przekazał, że „mamy pełne zaufanie do organów ścigania. Liczymy na ukaranie odpowiedzialnych za wszystkie nadużycia z lat 2019-2023. Podejmujemy również inne przewidziane prawem działania w celu odzyskania środków publicznych, w tym w drodze powództw cywilnoprawnych. Jednocześnie Centrum podkreśla, że do zakończenia czynności procesowych nie będzie komentować szczegółów sprawy.”

Czy ten przypadek będzie kolejnym testem dla agend nauki i rozwoju w Polsce? Być może pozwoli on sprawdzić, jak rzeczywiście działają mechanizmy kontroli, wewnętrzne audyty, monitoring projektów B+R faktycznie działają, oraz czy instytucje publiczne potrafią być transparentne mimo nacisków zewnętrznych.

Czytaj także: