Artykuł jest kontynuacją tekstu pt. „Co robią byli pracownicy polskich startupów? GoldenLine”
Na zdjęciu: Dick Costolo | fot. by Christopher Michel, flickr.com CC by 2.0
Kapitan opuszcza statek
Przez sześć lat Dick Costolo pełnił funkcję dyrektora generalnego Twittera, aż w czerwcu 2015 roku podał się do dymisji i na dyrektorskim stołku zastąpił go Jack Doresy, jeden z pomysłodawców serwisu społecznościowego. Do tej pory nie do końca wiadomo, co było powodem jego decyzji. Być może słabe notowania Twittera, a może po prostu potrzeba zmiany i chęć spróbowania czegoś innego.
– Nie chcę robić czegoś, co daje mi poczucie, że robiłem to wcześniej. Chcę robić coś innego – powiedział w grudniu dwa lata temu w rozmowie z serwisem Recode. Kilka miesięcy później zdradził swoje plany i zapowiedział na Twitterze, że uruchomi platformę fitness; narzędzie, które nie tylko będzie motywowało internautów do podejmowania aktywności fizycznych, ale także łączyło ich ze specjalistami.
Dzisiaj Chorus jest w fazie beta, a Costolo testuje swój nowy startup na niewielkiej grupie trenerów personalnych i użytkowników. W międzyczasie zaangażował się także w kilka innych projektów. Zasiadł w zarządzie platformy crowdfundingowej Patreon i spółki IfOnly, która oferuje klientom obiady ugotowane przez znane osoby. Do tego został konsultantem scenarzystów piszących odcinki do serialu Silicon Valley emitowanego na HBO.
Na zdjęciu: Adam Bain | fot. by Web Summit, flickr.com CC by 2.0
Chybione zastępstwo
Po odejściu Dicka Costolo przypuszczano, że jego miejsce zajmie ówczesny dyrektor operacyjny Adam Bain, który zatrudnił się w Twitterze w 2010 roku. Przypuszczenia te okazały się jednak chybione, bo jak wiadomo za sterami spółki zasiadł Jack Dorsey. Bain natomiast opuścił szeregi firmy mniej więcej rok po tym wydarzeniu. Przy tej okazji wspomniał, że zamierza trochę odpocząć i nie podejmować pracy u konkurencji.
Z jego profilu na LinkedInie faktycznie wynika, że nigdzie się nie zatrudnił, ale może sobie na to pozwolić. Odchodząc z Twittera opuszczał go z workiem pełnym ponad 29 milionów dolarów. Według serwisu Business Insider, właśnie taką premię otrzymał w 2016 roku. To dużo nawet jak na najwybitniejszą kadrę zarządzającą z Dolinny Krzemowej.
Oczywiście nie jest tak, że Bain teraz nic nie robi, bo ponoć zaangażował się w rozwój jednego ze startupów. ADWEEK pisze, że jest nieformalnym doradcą platformy społecznościowej Nextdoor i że przyczynił się do tego, aby udział w tym projekcie wziął inny były pracownik Twittera. Dzisiaj Ali Jafari, którego polecił Adam Bain, jest wiceprezesem ds. rozwoju biznesu.
Rozwijać startup
Roszady w Twitterze są ostatnio powszechne. W tym miesiącu firmę opuściła dyrektor zarządzająca spółką w regionie APAC, żeby objąć stanowisko dyrektora operacyjnego w trzyletnim startupie Unlockd. Aliza Knox zachwyciła się podobno modelem biznesowym firmy, który opiera się zdobywaniu nagród w zamian za poświęcony czas na oglądaniu reklam. Zamierza w nowej roli wykorzystać to, czego nauczyła się u poprzedniego pracodawcy.
– Największymi wyzwaniami z jakimi zderzają się szybko rozwijające się firmy z niezliczonymi możliwościami, czyli takie jak Unlockd, jest przyciąganie talentów, skoncentrowanie sił i określanie priorytetów. Dlatego ważne jest, aby skupić się na zbudowaniu silnego i współpracującego ze sobą zespołu, który potrafi wykorzystać ograniczone zasoby, żeby wykrzesać kreatywność i werwę. Do tego kluczowe znaczenie ma położenia nacisku na priorytety – mówi w rozmowie z The Drum.
Dodaje, że przyda się jej także znajomość rynku w Azji, gdzie zamierza rozwijać spółkę. – Biorąc pod uwagę wysoki poziom zainteresowania naszą działalnością, który wyrazili azjatyccy operatorzy telefonii komórkowej, usługodawcy streamingowi i reklamodawcy, spodziewamy się silnej obecności w tym regionie – wyjaśnia. Aliza Knox wspomina, że ten obszar nie różni się niczym od innych rynków. Nie powinna więc mieć problemu z zarządzaniem firmą w innych regionach świata.
Na zdjęciu: Skip Schipper | fot. by Yext
Czterech odchodzi
Odejście jednego kluczowego pracownika może boleć. Ale rezygnacja czterech z nich może skończyć się dla spółki giełdowej spadkiem ceny akcji. Tak stało się w przypadku Twittera w styczniu ubiegłego roku po opublikowaniu jednej wiadomości. – Z przykrością informuję, że Alex Roetter, Skip Schipper, Katie Stanton i Kevin Wein zdecydowali się opuścić firmę – napisał na Twitterze Jack Dorsey.
Każdy z nich pełnił ważne funkcje menedżerskie, bo zajmowali się inżynierią, produktami, kontaktami z mediami i kadrą, a do tego co poniektórzy związani byli z Twitterem od blisko pięciu lat. Ale jeśli ktoś jest kierownikiem w znanej na całym świecie firmie i jest w tym dobry, to raczej nie ma problemu na rynku pracy. Niekiedy nawet oferty pojawiają się same. Na przykład Kevin Weil wylądował jeszcze tego samego miesiąca w Instagramie jako szef produktu.
Natomiast Skip Schipper, który kierował działem zasobów ludzkich, trzy miesiące po odejściu z Twittera zatrudnił się na podobnym stanowisku w nowojorskim startupie Yext. Firma, dla której obecnie pracuje, osiągnęła właśnie wartość miliarda dolarów. Katie Stanton została szefem marketingu w Color Genomics, a Alex Roetter zajął się razem ze współtwórcą Google Larrym Pagem autonomicznymi pojazdami przemieszczającymi się powietrzu.
Wygląda na to, że byli pracownicy Twittera radzą sobie bez niego całkiem dobrze. Gorzej jest natomiast z porzuconą spółką. Cena jej akcji regularnie spada, użytkowników specjalnie nie przybywa i wciąż ich liczba oscyluje wokół 300 milionów, a do tego giganci technologiczni z Doliny Krzemowej nie chcą jej kupić, chociaż takie były prognozy. Kto wie, kto następny opuści tonący okręt? Może kapitan.