Ślina zamiast igły. IQ Biozoom zapowiada rewolucję w domowej diagnostyce – Dorota Dardzińska

Dodane:

Aleksandra Janik Aleksandra Janik

Ślina zamiast igły. IQ Biozoom zapowiada rewolucję w domowej diagnostyce – Dorota Dardzińska

Udostępnij:

Dorota Dardzińska, CEO IQ Biozoom, opowiada o urządzeniu do nieinwazyjnego pomiaru biomarkerów w ślinie. Technologia ma szansę całkowicie zmienić podejście do profilaktyki i codziennej opieki zdrowotnej, oferując użytkownikom samodzielne i bieżące monitorowanie stanu organizmu.

Urządzenie IQ Biozoom umożliwia nieinwazyjny pomiar kluczowych biomarkerów w ślinie. Jakie są potencjalne zastosowania tej technologii w codziennej opiece zdrowotnej i profilaktyce?

To, co robimy w IQ Biozoom, to budowanie przyszłości diagnostyki bez igieł. Obecnie rozwijamy urządzenie do nieinwazyjnej detekcji wybranych biomarkerów w ślinie – kortyzolu, mleczanów, testosteronu, glukozy, a w dalszej kolejności również hormonów kobiecych. Nasze pomiary mają bardzo wysoką czułość i dokładność, zatem mogą stanowić realną alternatywę dla punktów diagnostycznych i być dostępne w dowolnym miejscu, w którym mamy potrzebę ich użyć.
Skupiliśmy się w naszych badaniach na ślinie, ponieważ zawiera ona bardzo dużą ilość informacji biologicznych. Wielu twierdzi, że to analit przyszłości. Ślina jest łatwo dostępna, pobór jest całkowicie nieinwazyjny, nie generuje stresu jak pobieranie krwi. A stres, jak wiadomo, wpływa na poziom… kortyzolu, czyli jednego z kluczowych markerów, które chcemy monitorować.

Zastosowania? W perspektywie to ogromna szansa na codzienne, samodzielne monitorowanie kondycji organizmu: od stresu i przeciążenia fizycznego, po pierwsze sygnały zaburzeń metabolicznych czy hormonalnych. Ale też wsparcie dla sportowców i osób aktywnych fizycznie, w zależności od dobranego portfolio markerów – również dla kobiet monitorujących swoją gospodarkę hormonalną – i to w czasie rzeczywistym, w domu, bez konieczności biegania po laboratoriach. Długofalowo widzimy w tym potencjał dla całkowicie nowego paradygmatu opieki zdrowotnej – gdzie użytkownik naprawdę ma dane o sobie w ręku.

IQ Biozoom to zatem nie tylko nowa technologia, ale zaproszenie do zmiany sposobu myślenia o zdrowiu – z reaktywnego na proaktywne. Nie diagnozujemy choroby. Słuchamy organizmu, zanim zacznie krzyczeć.

W jednym z wpisów na LinkedIn wspomniałaś, że celem IQ Biozoom jest upraszczanie życia i dbanie o lepsze zdrowie każdego dnia. Jakie są kolejne kroki w realizacji tej misji?

Obecnie koncentrujemy się na skalowaniu technologii i jej dalszej walidacji, w środowisku rzeczywistym. Naszym priorytetem jest wiarygodność i dokładność odczytu, przy zachowaniu łatwości użytkowania. Chcemy, żeby nasz system – biologiczno-elektroniczny – był w przyszłości tak prosty, jak pomiar temperatury, ale dawał dużo szerszy wgląd w stan organizmu.

Dodatkowo pracujemy nad poszerzeniem portfolio biomarkerów, aby wyjść poza obecne cztery substancje. W sensie biznesowym natomiast, jesteśmy skoncentrowani na prowadzeniu rozmów z potencjalnymi odbiorcami naszych rozwiązań. Chcemy działać w formule B2B2C, w pierwszej kolejności wchodząc na rynek sportowy, fitness i wellbeing, zaś w następnym kroku – na rynek medyczny. Nasza misja to nie tylko innowacja sama w sobie, ale upraszczanie życia i dostarczanie informacji o tym, co się dzieje z naszym organizmem tu i teraz. Jeśli mamy mieć realny wpływ, to musimy tworzyć rozwiązania, które będą intuicyjne, dostępne i zrozumiałe – nie tylko dla specjalistów, ale dla każdego użytkownika.

Jakie znaczenie ma dla Ciebie udział w konkursie „Sukces Pisany Szminką” i znalezienie się w gronie finalistek? Jakie wartości niesie ze sobą to wyróżnienie?

Znaleźć się w finale największego i doskonale rozpoznawalnego w Polsce konkursu, który docenia pracę kobiet w biznesie i na rzecz społeczeństwa – to jest ogromne wyróżnienie. To również znak, że historie kobiet w technologiach są słyszalne – i to mnie cieszy najbardziej. Wiele innowatorek działa po cichu, w laboratoriach, za kodem, w salach spotkań z inwestorami. A jednak ten głos kobiet w startupach deep tech ma coraz większe znaczenie. I jest to też wynik głębokiego zrozumienia tej sytuacji przez organizatorki konkursu i wszystkich tych, którzy wspierają to przedsięwzięcie swoją ekspertyzą i doświadczeniem, czy to na etapie selekcji, czy jako członkowie jury.

Dla mnie osobiście „Sukces pisany szminką” to forma symbolicznego potwierdzenia, że można łączyć różne światy – naukę, technologię, humanistykę, życie prywatne, rodzinę i odpowiedzialność za zespół – realizując ważne misje, jakie się przed sobą postawiło. I że warto iść swoją drogą, nawet jeśli jest nieoczywista. Patrząc na to, jak niezwykłe kobiety były doceniane w tym konkursie, znalezienie się w finale jest dla mnie absolutnie unikatową sytuacją. Uważam, że finał kategorii „Startup Roku” to także wyróżnienie za działania innych kobiet z naszego zespołu – dr Kasi Kaczmarskiej, Magdy Czarnowskiej, Faustyny Brańko, czy wcześniej Malwiny Szymaniec. Ale chcę również wspomnieć o dr Jakubie Kaczmarskim – pomysłodawcy technologii i Franku Witkowskim – jesteśmy zespołem, który tworzy w Polsce przełomową technologię do spersonalizowanej diagnostyki ślinowej, i z całą pewnością znalezienie się w finałowej czwórce jest docenieniem pracy nas wszystkich.

Twoja kariera łączy doświadczenia z obszarów humanistyki, nauk ścisłych i biznesu. Czy są momenty, w których doświadczenie humanistyczne pozwala na podejmowanie lepszych decyzji technologicznych lub biznesowych?

Zdecydowanie. I bardzo się cieszę, że mówimy o doświadczeniu humanistycznym, a nie o etykiecie „humanistka”. Bo podział świata na humanistów i umysły ścisłe jest bardzo pozorny. Dzisiaj widać silny trend przenikania osób z doświadczeniem humanistycznym do świata technologii, bo jest to najzwyczajniej potrzebne. Takie osoby będą odgrywać coraz większą rolę w świecie, w którym można już dzisiaj automatyzować i upraszczać tak wiele technicznych czynności. Dlaczego? Bo samym algorytmem lub najgenialniejszym nawet urządzeniem firmy nie zbudujesz. Dopiero, gdy zestawimy różne perspektywy – inżynierską, biznesową, użytkową, psychologiczną, kulturową, zarządczą – mamy szansę zbudować coś naprawdę przełomowego i innowacyjnego.

Innowacja nie powstanie tam, gdzie wszystko działa na schemacie, tylko tam, gdzie mamy do czynienia z jakimś rodzajem „zaburzenia”, nieoczywistości, zderzenia perspektyw. A w startupie multidyscyplinarność jest wręcz konieczna. Produkt nie istnieje bez rynku, a rynek – to ludzie, kontekst, komunikacja, relacje, strategia. Umiejętność łączenia tych przestrzeni, czytania między wierszami, myślenia szeroko, w wielu perspektywach – to w moim przypadku zasługa właśnie humanistycznych fundamentów.

Jako kobieta w tej zmaskulinizowanej branży, jakie bariery napotkałaś na swojej drodze i jak udało Ci się je pokonać?

To złożone. Bo formalnie tych barier często nie widać – a jednak bywa, że się pojawiają. Na przykład jako niedopowiedziane napięcie, brak jakiejś decyzji, innym razem jako reakcje trudne do jednoznacznej interpretacji. Zdarza się, że zastanawiam się: „Czy gdybym była mężczyzną, to reakcja byłaby inna?” Być może. Jakkolwiek mimo wszystko uważam, że w Polsce mamy dobre warunki do tego, by kobiety mogły rozwijać się zawodowo, jeśli tego pragną. Zastanawia mnie natomiast, czy mają równie dobre warunki do tego, by spełniać się rodzinnie – współczesny etos „nowoczesnej kobiety” raczej nie sprzyja byciu mamą. Mam wrażenie, że narracyjnie nastąpiło jakieś przesunięcie, które premiuje kobiety w gruncie rzeczy za męskie zachowania. A to chyba jednak chodzi o to, by kobieta mogła rozwijać się w pełni, w swojej własnej naturze i osobowości, tak jak tego pragnie, w wolności, bez presji.

Żyjemy w kraju, który ma wyjątkową historię kobiecej siły i samodzielności. Znamy całkiem wiele przypadków kobiet, które już w przeszłych wiekach zarządzały w praktyce majątkami, gospodarstwami i nie dlatego, że akurat ktoś im kazał, tylko taka była konieczność historyczna i po prostu – potrafiły. Pamiętajmy, że Polki mają od 1918 roku prawa wyborcze i jesteśmy jedną z pierwszych nacji w Europie, jaka przyznała kobietom takie prawa. Wydaje mi się, że w Polsce kobiety mają dość silnie zakodowaną autonomię. Dziś, gdy mamy bardzo wiele aktywnych zawodowo kobiet, które muszą sobie poradzić w różnych, złożonych sytuacjach, parytety i tak niczego na serio nie rozwiążą. Wierzę więc, że kobiety poradzą sobie wszędzie, jeśli po prostu posiadają odpowiednie kompetencje. A wzajemna pomoc i wsparcie – powinna być czymś ponadczasowym, a nie aktualną modą – że akurat teraz czas na wspieranie kobiet. Ten czas był, jest i powinien być zawsze, i to w odniesieniu do drugiej osoby po prostu.

Czy uważasz, że w Polsce kobiety mają równe szanse w prowadzeniu innowacyjnych startupów? Co można by poprawić w tym zakresie?

Moim zdaniem szanse są, ale kluczowe wyzwania leżą gdzie indziej. W przypadku startupów technologicznych, szczególnie deep tech, problemem jest brak skutecznych mechanizmów wsparcia w fazie, gdy technologia dopiero się kształtuje. TRL5 to jeszcze nie jest najwyższy poziom gotowości komercyjnej – a mimo trzeba umieć odpowiedzieć na podobne wyzwania, z którymi zmagają się dojrzalsze firmy.

Nie chodzi więc tylko o płeć, ale o system. Wciąż znacznie łatwiej uzyskać finansowanie na coś „szybkiego i zrozumiałego” z dopiskiem AI, niż na badania, które mogą zmienić paradygmat np. medycyny. Bo to po prostu trwa dłużej. Znacznie więcej przeszkód widzę w braku zrozumienia głębokich technologii przez rynek, mimo że innowacje potrafią dawać spektakularne efekty, nawet jeśli związane z ryzykiem. Dzisiaj mamy bardzo słabe mechanizmy wspierania głębokich technologii we wczesnej fazie, i na poziomie polityk rządowych, i na poziomie inwestorskim. Dlatego jestem wdzięczna za dostrzeżenie naszej pracy przez ekspertów Konkursu, bo dzięki temu wyzwania, przed jakimi stoją głębokie technologie w Polsce, ale też i szanse, jakie niosą współczesne odkrycia naukowe, są lepiej słyszalne.

Mówi się, że nie trzeba wyważać drzwi, które już zostały otwarte. Które drzwi – Twoim zdaniem – kobiety w polskiej innowacyjności już otworzyły, a które wciąż pozostają zamknięte?

Naukowe środowiska są pełne niesamowitych kobiet. Również w inżynierii coraz częściej spotykam świetne, odważne liderki. Tu myślę na przykład o kobietach, które poznałam choćby przy okazji uczestnictwa w takich programach jak Empowomen czy EIT Health Innostars. Zatem te drzwi są bardzo często otwarte – teraz trzeba przez nie przejść pewnym krokiem.

Ale są drzwi, które wciąż zamykamy sobie same jako kobiety. Wątpliwości: czy potrafię? Czy wytrwam? Czy wypada mówić głośno o sukcesie? W tym sensie największym wyzwaniem jest zmiana narracji w naszych głowach – i wspieranie się nawzajem. Nie ze względu na społeczne trendy, ale ze względu na to, jakimi chcemy być.

Jakie rady dałabyś młodym kobietom, które marzą o założeniu własnego startupu w branży technologicznej?

Budujcie zespoły, które łączą różne doświadczenia – młodych z dojrzałymi, specjalistów z generalistami, wiedzę technologiczną z wiedzą humanistyczną. Technologia to nie tylko algorytm lub chemiczna receptura – to decyzje, kompromisy, ryzyko. W startupach liczy się czas i zaufanie – to zespół pozwala przetrwać trudne momenty.
Po drugie: miejcie świadomość ryzyk, ale się ich nie bójcie. W technologii naprawdę można dotknąć PRZYSZŁOŚCI. Jeśli jesteś gotowa przejść przez trudną drogę od pomysłu, przez prototyp, aż po walidację – to naprawdę masz szansę oddziaływać na świat. To, co faktycznie napędza innowacje, to nie algorytm, nie grant, nie laboratorium – tylko odwaga, by robić rzeczy trudne, niepewne, a czasem… po prostu jeszcze niewidoczne dla reszty świata.

Czytaj także: