Warto pogodzić się z faktem, że życie nie musi być idealne – Monika Stasiak (Stretchme Warsaw)

Dodane:

Kasia Krogulec Kasia Krogulec

Monika Stasiak

Udostępnij:

– My nie musimy być idealni, nie musimy nie popełniać błędów. My możemy być wystarczająco dobrzy. Nasza miłość, nasza rodzina, wybory. Myślę, że zrozumienie tych kwestii i głębokie pogodzenie się z nimi może sprawić dłuższe utrzymanie dobrostanu – mówi Monika Stasiak, współzałożycielka Stretchme Warsaw.

Ile godzin dziennie pracujesz?

Pracuję około 8h dziennie. Chociaż nie jest zawsze dokładnie tyle godzin. Czasami pracuję mniej, czasami więcej. Również moja praca nigdy nie jest w przedziale 8-16. Pracuję raczej 9-13 oraz 18-22, czyli w godzinach funkcjonowania naszego stacjonarnego studio StretchMe.

Jak wykorzystujesz przerwy w ciągu dnia?

Przerwy w ciągu dnia wykorzystuję na spędzanie czasu z synem. Staram się w takich momentach odkładać telefon oraz pracę na bok i poświecić mu jak najwięcej uwagi. Zresztą spędzanie z nim czasu napełnia mnie miłością i siłą do wyzwań, które rzuca życie. Dlatego tak ważnym jest dla mnie, aby czas spędzony z nim był jak najmniej rozproszony przez pracę.

Jak wyglądają Twoje posiłki?

Jem zdrowo, ale nie stosuję konkretnej diety. Po studiach dietetycznych próbowałam wielu różnych modyfikacji, jednak okazało się, że dla mnie najlepszym rozwiązaniem jest jedzenie intuicyjne. Jem tyle ile czuję, że potrzebuje. Z mojej „diety: wykluczyłam słodycze oraz słone przekąski.

Co robisz każdego dnia dla swojej duszy?

Każdego dnia staram się myśleć o tym, za co jestem wdzięczna. Jednego dnia będę czuła wdzięczność za rodzinę. Innego za pasję, a kolejnego za firmę, którą rozwijam. Staram się myśleć o tej wdzięczności tak, aby wypełniała mnie cała. Wtedy czuję, że moja dusza jest spokojna.

Co robisz każdego dnia dla swojego umysłu?

Staram się przeczytać chociaż jeden artykuł dziennie. Wybieram różne, ale krążę w tematyce psychologii, rodzicielstwa oraz biznesu.

Co robisz każdego dnia dla swojego ciała?

Każdego dnia ćwiczę! Uważam, że to jest najwspanialszy prezent, jaki mogę mu podarować.

Jak spędzasz wakacje?

Wakacje spędzam żeglując po Mazurach albo będąc w górach. Są to dwa urlopy w ciągu roku, każdy trwa około 10 dni. Myślę w ich trakcie o pracy, jednak w sposób inspirujący, a nie zadaniowy. Staram się szukać nowych pomysłów dla mojej firmy, czegoś niezwykłego co posłuży naszym klientom. Wakacje dają mi duży zapas energii i motywacji na kolejne miesiące pracy.

Co według Ciebie najbardziej przeszkadza, by osiągnąć dobrostan?

Stres. Perfekcyjność. Presja czasu. Jeśli wpadnie się w wir, rzeczy które „trzeba zrobić na wczoraj” wtedy jest najciężej. Przychodzi poczucie winy oraz poczucie bycia nie wystarczająco dobrym i bardzo ciężko w takim napięciu osiągnąć dobrostan.

Czy jesteś na dobrej drodze, by osiągnąć dobrostan, a może już go osiągnąłeś? Podziel się swoimi spostrzeżeniami z tej drogi. Jakie wprowadziłeś modyfikacje do swojego życia?

Myślę, że jestem na dobrej drodze do osiągnięcia dobrostanu. Najbardziej pomaga mi w tym słuchanie i dostrzeganie osób, z którymi mam najbliższy kontakt. Staram się jak najmniej oceniać ich zachowania, nie przekraczać granic, jasno wyznaczać swoje. Wtedy jest przejrzyście i spokojnie.

Czy jesteś wierny swoim rytuałom, kiedy piętrzą się problemy, nastrój Ci nie sprzyja lub dni są wyjątkowo pracowite? Jak wtedy sobie radzisz?

Bardzo się staram. Nie zawsze mi się udaje, to zależy od tego ile tych problemów się piętrzy 🙂 Jednak jeśli przychodzi tak trudny czas, że nie mogę być już wierna swoim rytuałom, bo już nie mam nawet na nie przestrzeni w głowie, to dzwonię do najlepszej przyjaciółki. Mówię „cześć, mogę Ci ponarzekać?”, na szczęście zawsze odpowiada twierdząco, a mi wyrzucenie z siebie frustracji bardzo pomaga. W ogóle jestem niezwykle wdzięczna za bliskich. Z nimi nawet najmroczniejsze momenty są piękniejsze.

Co sprzyja Twoim zdaniem utrzymywaniu przez dłuższy czas dobrostanu? Czy jest to możliwe?

Moim zdaniem jest to możliwe. Przede wszystkim trzeba trochę wyluzować. Marcin Prokop napisał pięknego posta z okazji święta zmarłych, pozwolę sobie zacytować jego fragment: „Wszyscy umrzemy. Zamiast zasmucać, ta myśl jest dla mnie apoteozą życia. Przynosi ulgę. Bo z tej perspektywy łatwiej uwolnić się od toksycznej emanencji ego – poczucia własnej ważności dla świata i wyjątkowości swojego losu, a więc i związanych z tym nadmiernych ambicji, oczekiwań, pretensji, leków oraz frustracji. Naprawdę nic nie jest tak bardzo istotnym, jak w danej chwili nam się wydaje(…)”. Czy to nie piękne? Moim zdaniem warto dojść do zgody ze sobą, do zgody z faktem, że życie nie musi być idealne. Może być wystarczająco dobre. My nie musimy być idealni, nie musimy nie popełniać błędów. My możemy być wystarczająco dobrzy. Nasza miłość, nasza rodzina, wybory. Myślę, że zrozumienie tych kwestii i głębokie pogodzenie się z nimi może sprawić dłuższe utrzymanie dobrostanu.

 

Przeczytaj i zainspiruj się innymi: