Zbroić się na giełdę czy nie? Komentarz ekspercki Szymona Struszyńskiego i Macieja Szymczyka

Dodane:

MamStartup logo Mam Startup

Zbroić się na giełdę czy nie? Komentarz ekspercki Szymona Struszyńskiego i Macieja Szymczyka

Udostępnij:

Czy startupy dual use powinny szukać kapitału na giełdach? Jakie ryzyka i nadzieje wiążą się z IPO? Temat przybliżają dwaj eksperci: Szymon Struszyński (menadżer ds. współpracy FORT Kraków DIANA Accelerator Poland) oraz Maciej Szymczyk (współzałożyciel SalesPatriot).

Wokulski też dorobił się na wojnie – Szymon Struszyński (menadżer ds. współpracy FORT Kraków DIANA Accelerator Poland)

Jakie argumenty mogą przemawiać za tym, aby spółki z branży obronnej wchodziły na giełdę?

Oczywiście głównym argumentem jest dostęp do kapitału w momencie historycznie wysokich wydatków obronnych. Młyny wojskowego procurementu mielą powoli, ale kiedy już wybiorą dostawcę, oczekują realizacji zamówienia w dużych wolumenach. Do tego potrzeba odpowiedniego parku maszynowego i przeszkolonej kadry, która będzie go obsługiwać. W to wszystko trzeba wcześniej zainwestować znaczące środki. Giełda może być drogą do ich pozyskania i uniezależnienia się od banków czy agencji państwowych, choć jest jedno ale…

Sektor obronny jest monopolem popytowym (tzw. monopsonem). Jeśli państwo jest głównym klientem, oznacza to, że kondycja całego rynku będzie uzależniona od popytu generowanego przez Siły Zbrojne RP i Agencję Uzbrojenia. Dlatego prawdziwym boosterem rozwoju polskiego sektora obronnego będzie reforma systemów zamówień wojskowych oraz budowa infrastruktury instytucjonalnej zdolnej do wspierania, testowania i pozyskiwania nowoczesnych rozwiązań technologicznych dla Wojska Polskiego. Oczywiście można również wyrosnąć na zamówieniach z zagranicy, co wiele polskich firm robiło i robi.

Czy teraz to rzeczywiście dobry czas, aby obronne spółki decydowały się na taki ruch?

Nie da się ukryć, że rynki inwestycyjne wiążą duże nadzieje z sektorem obronnym. Rekordowe wydatki państw NATO, blisko 5% PKB Polski na obronność czy zapowiedzi Komisji Europejskiej przeznaczenia do 800 mld euro w ramach ReArm Europe na pewno robią wrażenie – zresztą widzieliśmy to po reakcjach giełdy. Środowisko bezpieczeństwa Polski i Europy będzie tylko gorsze, więc popyt na produkty „dostawców bezpieczeństwa” będzie tylko rósł.

Na GPW mamy stosunkowo jeszcze niewiele spółek z sektora obronnego czy dual-use. Niewątpliwymi gwiazdami są Creotech (space) i Lubawa (odzież ochronna) ze wzrostami na poziomie ponad 100% w skali roku. Również giełdowy debiut Arlenu (umundurowanie) w połowie 2025 roku z perspektywy tego 1,5 miesiąca wygląda na udany.

Czytaj także: „Dual-use to nie sprint, to marsz – Szymon Struszyński (AGH Kraków, NATO Diana Accelerator)

Wydaje się, że to dobry czas dla sektora. Ostatnie zdjęcia z planu filmowego Lalki na Krakowskim Przedmieściu każą nam przypomnieć, że Wokulski także dorobił się na wojnie.

Na jakim etapie swojego rozwoju startup obronny może na poważnie rozważać IPO?

Nie chciałbym wchodzić w buty doradcy finansowego spółek, bo nim nie jestem. Pozwolę sobie jednak „zaatakować” to pytanie od strony polityki publicznej. Polski ekosystem defence i dual-use zdecydowanie potrzebuje więcej środków, aby móc zaspokoić rosnący popyt i powalczyć także o europejskie rynki.

Finansowanie innowacji obronnych ze strony państwa jak na razie nie działa najlepiej. NCBR po raz kolejny przesunął publikację wyników PERUNa, więc program będzie miał już 1,5 roku opóźnienia. To się dzieje w kraju, którego premier mówi, że żyjemy w czasach przedwojennych, zaś chwila próby może nadejść już w 2027 roku. Mamy oczywiście zapowiedzi powołania Polish Defence Fund czy środków z BGK. Mam jednak poczucie, że potrzebujemy redundancji ze strony sektora prywatnego, bo stawka jest za duża. Dlatego zachęcam „kolegów po SGH” i całą konfraternię inwestorską do refleksji, jak możemy zaprząc siły kapitału, aby pracowały na rzecz polskiej obronności.

Pamiętajmy o cyklicznej naturze rynków – Maciej Szymczyk (współzałożyciel SalesPatriot)

Jakie argumenty mogą przemawiać za tym, aby spółki z branży obronnej wchodziły na giełdę?

Giełda może kusić spółki zbrojeniowe dostępnością kapitału w rozmiarach trudnych do pozyskania na rynkach prywatnych. Zwłaszcza gdy mówimy o firmach zajmujących się hardwarem, nakłady kapitałowe konieczne do osiągnięcia znacznej skali działalności są wyraźnie większe niż w przypadku firm software’owych. Niemniej jednak, historie sukcesu takie jak Anduril czy Shield AI pokazują, że rynki prywatne również potrafią zapewnić znaczną płynność dla najbardziej obiecujących spółek.

Czy teraz to rzeczywiście dobry czas, aby obronne spółki decydowały się na taki ruch?

Bez wątpienia branża obronna jest teraz niezwykle “gorąca” i ceny akcji przy ofertach publicznych znacznie przekraczają to, co było osiągalne w poprzednich latach. Dla founderów poszukujących płynności może być to dobry ruch, jednak jak przy każdej fali entuzjazmu, warto pamiętać o cyklicznej naturze rynków. Owszem, zmiany geopolityczne sugerują że wydatki na obronność pozostaną wysokie przez wiele najbliższych lat, jednak sektorowe zmiany nastrojów i urealnienie oczekiwań rynkowych może doprowadzić do dramatycznego “przebicia bańki” dla firm, które zbyt ochoczo poszukiwały wysokich wycen giełdowych, zamiast skupiać się na budowaniu dobrego biznesu u fundamentów.

Czytaj także: Biznes w USA. „Da się być cwaniakiem, ale nie da się robić dobrego biznesu” – Maciej Szymczyk (SalesPatriot)

Na jakiem etapie swojego rozwoju startup obronny może na poważnie rozważać IPO?

Niewątpliwie mowa o bardzo dojrzałych spółkach – patrzę tutaj na Anduril, Shield AI, etc. Niemniej jednak, pytanie, które warto sobie zadać jest następujące: jeśli spółka faktycznie dowozi wyniki pozwalające myśleć o IPO, to czy rynki publiczne są najlepszym miejscem na poszukiwanie kapitału?

Dodatkowe regulacje czy utrata kontroli to tylko jedne z wielu argumentów które czynią rynki prywatne dużo atrakcyjniejszym źródłem kapitału. Jak pokazuje przykład SpaceX, nawet bardzo dojrzałe, ogromne spółki hanrdware’owe mogą przekonać do siebie fundusze late stage VC i PE. Wiele znaczących postaci w Dolinie Krzemowej, np. założyciel Y Combinatora Paul Graham, aktywnie zniechęca do IPO, podkreślając, że nie jest to najlepsza droga dla większości spółek.

Czytaj także: Polak w sercu amerykańskiego sektora zbrojeniowego – Maciej Szymczyk (SalesPatriot)