„Zbyt wiele cenzury”. Mark Zuckenberg, ale mówi jak Donald Trump: kontrowersyjne zmiany w Meta

Dodane:

Przemysław Zieliński Przemysław Zieliński

„Zbyt wiele cenzury”. Mark Zuckenberg, ale mówi jak Donald Trump: kontrowersyjne zmiany w Meta

Udostępnij:

Niecałe dwa tygodnie przed powrotem Donalda Trumpa na stanowisko prezydenta USA, Meta ogłosiła, że rezygnuje z programu sprawdzania faktów i ogranicza dyskusje na kontrowersyjne tematy, takie jak imigracja i tożsamość płciowa.

Zuckenberg chce wrócić do „korzeni wolności słowa”

Zmiany te dotkną Facebooka, Instagrama i Threads – trzy największe na świecie platformy mediów społecznościowych z łączną bazą użytkowników przekraczającą 3 miliardy. W oświadczeniu wideo dyrektor generalny Meta Mark Zuckerberg powiedział, że weryfikatorzy faktów „byli zbyt stronniczy politycznie i zniszczyli więcej zaufania niż stworzyli, zwłaszcza w USA”.

Czytaj także: Co będą szeptać Trumpowi do ucha? Musk, Andreessen i Sacks w gronie technologicznych doradców prezydenta-elekta USA

– Doszliśmy do punktu, w którym jest po prostu zbyt wiele błędów i zbyt wiele cenzury. Nadszedł czas, aby powrócić do naszych korzeni wokół wolności słowa – peroruje w wideo Zuckenberg. Dodał, że sieć społecznościowa skupi się na „ograniczeniu błędów, uproszczeniu zasad i przywróceniu wolności słowa na swoich platformach”. Zuckerberg powiedział również, że Meta zaprzestanie proaktywnego monitorowania mowy nienawiści i innych naruszeń zasad. W zamian, mechanizm weryfikacji będzie opierał się na raportach użytkowników, którzy mają znakować takie treści.

Niby Meta, ale jakby bliżej X…

Firma skoncentruje swoje zautomatyzowane systemy na usuwaniu „poważnych naruszeń”, takich jak terroryzm, wykorzystywanie dzieci, oszustwa i treści związane z narkotykami. Zapowiedziane przez Zuckenberga zmiany będą najpoważniejszymi modyfikacjami polityki moderowania treści Meta w ostatnich latach. Zamiast formalnego programu sprawdzania faktów, Zuckerberg wdroży system „notatek społecznościowych” podobny do tego, którego orędownikiem jest sojusznik Trumpa Elon Musk w X, w którym nieopłacani użytkownicy, a nie eksperci zewnętrzni, nadzorują treści.

…i amerykańskiej Partii Republikańskiej

W zeszłym tygodniu Nick Clegg, były wicepremier Wielkiej Brytanii i szef Meta ds. globalnych, nieoczekiwanie zrezygnował z piastowania swojego stanowiska. Na miejsce Clegga, Meta powołała dyrektora ds. polityki republikańskiej Joela Kaplana, a także mianowała do swojego zarządu Danę White’a, dyrektora generalnego Ultimate Fighting Championship i bliskiego przyjaciela Trumpa.

Czytaj także: Mark Zuckenberg całuje pierścień Donalda Trumpa. W hołdzie także milion dolarów na fundusz Trumpa i para inteligentnych okularów

Trudno takie ruchy Mety interpretować inaczej jak wysyłanie koncyliacyjnych sygnałów do administracji Donalda Trumpa, który 20 stycznia obejmie urząd amerykańskiego prezydenta. Zwrot w polityce Zuckenberga następuje dokładnie cztery lata po tym, jak on sam odciął Trumpa od swoich platform. Swój ruch uzasadniał wówczas atakiem na Kapitol Stanów Zjednoczonych 6 stycznia 2021 roku.

Trump daje kciuka w górę

Zaskoczeniem nie jest również fakt, że wprowadzane zmiany przypadły do gustu prezydentowi-elektowi.

– Przeszli długą drogę – Meta. Ten człowiek był bardzo imponujący – skomentował Trump w swoim stylu.

Sam Zuckerberg powiedział również, że zespoły odpowiedzialne za opracowywanie i przeglądanie zasad dotyczących treści zostaną przeniesione z Kalifornii do Teksasu i innych lokalizacji w USA. Przypomnijmy, że historia Meta w walce z dezinformacją jest, delikatnie rzecz ujmując, daleka od sukcesów. Jej program sprawdzania faktów, uruchomiony w 2016 r. w związku z obawami dotyczącymi ingerencji w wybory, który opierał się na organizacjach takich jak Associated Press i Snopes, okazał się kapiszonem. W tym samym roku Cambridge Analytica wykorzystała dane z Facebooka do wsparcia kampanii Trumpa.

W 2017 r. Amnesty International oskarżyła algorytmy Meta i poziom moderacji o podsycanie przemocy wobec Rohingya w Mjanmie. Badanie z 2021 r. wykazało, że Facebook mógł zapobiec miliardom wyświetleń dezinformacji wyborczych w 2020 r., w tym treści promujących przemoc przed atakiem na Kapitol 6 stycznia. (Facebook zakwestionował metodologię badania). Dzień po zamieszkach Zuckerberg zbanował Trumpa, powołując się na nadmierne ryzyko. Teraz, niecałe dwa tygodnie przed powrotem Trumpa na urząd prezydenta, Meta całkowicie rezygnuje ze sprawdzania faktów.

„Zuckenberg przytula się do Trumpa”

Może i Donald Trump docenia wysiłki Marka Zuckenberga, jednak wciąż pozostaje całkiem sporo grono osób niezadowolonych z takiego obrotu spraw. Najgłośniej wypowiadają się działacze przeciwko szkodom wyrządzanym przez media społecznościowe kobietom, dzieciom i mniejszościom etnicznym. Swój ostry sprzeciw wyrazili również naukowcy.

Global Witness, grupa działająca na rzecz praw człowieka, w swoim komentarzu napisała m.in. „ogłoszenie Zuckerberga jest wyraźną próbą przytulenia się do nadchodzącej administracji Trumpa – ze wszystkimi tego szkodliwymi konsekwencjami. Zmiany te sprawią, że kobiety, osoby LGBT+, osoby kolorowe, naukowcy i aktywiści będą bardziej narażeni na wypowiadanie się w Internecie, gdzie już teraz spotykają się z nieproporcjonalnym nękaniem i atakami”.

W podobnym alarmistycznie tonie utrzymany jest komunikat Centre for Information Resilience, organizacji, której działalność obejmuje śledzenie mowy nienawiści i dezinformacji w Internecie w oparciu o płeć, pochodzenie etniczne i seksualność: „to poważny krok wstecz w zakresie moderowania treści w czasie, gdy dezinformacja i szkodliwe treści ewoluują szybciej niż kiedykolwiek”.

Dziennikarze The Guardian cytują wypowiedź Iana Russella, ojca 14-letniej Molly Russell, która odebrała sobie życie po obejrzeniu tysięcy zdjęć promujących samobójstwa i samookaleczenia w mediach społecznościowych (w tym na Instagramie). Russell powiedział, że nowe posunięcia Mety „mogą mieć tragiczne konsekwencje dla wielu dzieci i młodych dorosłych”. Jak zaznaczył w swoim poście, jest „przerażony faktem, że firma zamierza zaprzestać proaktywnej moderacji wielu form szkodliwych treści i działać tylko wtedy, gdy wpłynie skarga użytkownika”.

Zaznaczmy, że Meta zadeklarowała, iż treści dotyczące samobójstw, samookaleczeń i zaburzeń odżywiania nadal będą uważane za „naruszenia o wysokim stopniu szkodliwości” i „będzie nadal korzystać z naszych zautomatyzowanych systemów do skanowania w poszukiwaniu treści o wysokim stopniu szkodliwości”.

„Krok wstecz”

Angie Drobnic Holan, dyrektor International Fact-Checking Network, która certyfikowała factcheckerów używanych przez Metę, zaprzeczyła, że factcheckerzy byli stronniczy: „tak twierdzą ci, którzy uważają, że powinni mieć możliwość przesadzać i kłamać bez obawy o obalenia lub zaprzeczenia głoszonym przez nich poglądom”.

Chris Morris, dyrektor naczelny brytyjskiej organizacji Full Fact zajmującej się sprawdzaniem faktów, która została sfinansowana przez Meta w celu sprawdzenia treści na Facebooku, nazwał to ogłoszenie „krokiem wstecz, który grozi efektem mrożącym na całym świecie”. W jego opinii weryfikatorzy faktów z Full Fact oceniają twierdzenia „ze wszystkich stron politycznych z równym rygorem i pociągają rządzących do odpowiedzialności poprzez nasze zaangażowanie na rzecz prawdy”. „Zablokowanie factcheckerów z pewnością nie pomoże społeczeństwu powstrzymać fali szybko rosnącej dezinformacji” – powiedział.

Czytaj także: