fot. unsplash.com
Wiele startupów, niezależnie od etapu rozwoju, szuka zewnętrznego finansowania. Nic w tym dziwnego, bo środki pozyskane od funduszy VC pomagają im osiągnąć rozmaite cele, np. zwiększyć skalę działalności i wyjść poza granice kraju, zatrudnić do zespołu nowych specjalistów lub zoptymalizować działanie produktu lub usługi. Jednak, by pozyskać pomoc inwestora nie wystarczy być świetnym zespołem ze znakomitym produktem.
Między obiema stronami musi pojawić się „to coś”. Co? Wyjaśniają inwestorzy, których zaprosiliśmy do cyklu Inwestorka 11.
Marcin Fejfer, SpeedUp Group
Myślę, że najważniejsze jest to, by zbudowane zostało zaufanie pomiędzy obydwiema stronami. Niektórzy założyciele cały czas spoglądają na VC jako na zagrożenie lub jak na niepotrzebnego udziałowca. Również zdarza się, że partnerzy funduszu traktują założycieli z lekką podejrzliwością i zbyt mocno chcą kontrolować działania spółki oraz to w jaki sposób wykorzystuje ona powierzony kapitał. Bardzo często zdarza się, że ze względu na postawione założycielom do realizacji kamienie milowe zbudowanie zaufania jest trudne. Założyciele wówczas licząc na kolejne transze finansowania niechętnie komunikują napotykane problemy. Bez tego nie ma szansa na konstruktywną współpracę.
Marcin Szeląg, Innovation Nest
Szczerość i zaufanie. Rzadko kiedy spełniają się plany, które były przedstawiane podczas transakcji. Wszystko z reguły trwa dłużej i jest bardziej skomplikowane niż początkowo zakładano. To powoduje stres i napięcia. Dobrze jeśli relacja między startupem a VC jest przyjacielska. W dobrej atmosferze lepiej się pracuje i radzi sobie z problemami. Jeśli na tej linii pojawi się konflikt to bardzo często oznacza to koniec relacji.
Michał Rokosz, Inovo.vc
Zbieżność wizji i celów. Jako inwestor wobec każdej spółki projektujemy sobie czym chcielibyśmy żeby ona się stała. Kluczowe jest żeby ten obrazek był bliski obrazkowi founderów. Odpowiednie dopasowanie osobowościowe, wspólne wartości mają również ogromne znaczenie, przy inwestycji wchodzimy razem do łóżka na kilka lat, a ponieważ domyślnym końcem startupu jest upadek to przez te kilka lat musimy przejść przez wiele trudności i problemów, żeby zmienić ten koniec w sukces.
Zygmunt Grajkowski, Giza Polish Ventures
Wzajemne zaufanie. Poczucie, że obie strony są sobie potrzebne do sukcesu jak lewa i prawa noga. Potrzeba obu, aby biec do przodu. Połączenie kapitału monetarnego i intelektualnego to sedno sektora VC. Jeśli założyciel patrzy na inwestora jak na bankomat, z którego trzeba wyciągnąć, ile się da i aby potem o nic nie pytał, a inwestor patrzy na założyciela jak na nieodpowiedzialnego szaleńca, który chce postawić całą otrzymaną gotówkę na jeden szczęśliwy numerek w kasynie to żadne negocjacje do niczego nie doprowadzą. Obie strony muszą być wspólnikami – w tym rozumieniu, że to małżeństwo na dobre i złe dni i lata. Jeśli wierzyć statystykom, sukcesów startupów to częściej będą to złe, deszczowe a nawet mroźne dni “związku”, ale przy współdziałaniu da się osiągnąć to co było zaplanowane, mimo niedogodności.
Marcin Bielówka, Fundusz Zalążkowy KPT
Niewykluczające się cele długofalowe – pomysłodawca musi mieć świadomość, że inwestor angażuje swoje środki po to, aby w przyszłości odsprzedać posiadane udziały z zyskiem. Ryzykuje, że je straci i nie ma praktycznie żadnego zabezpieczenia, dlatego potencjalny rekompensujący to zysk musi być bardzo wysoki. Ważne jest także znalezienie takiej konstrukcji, która jest dla obu partnerów korzystna, tak aby pole do konfliktu interesów było jak najmniejsze, a jeśli jest nieuniknione, to powinno być odpowiednio wcześnie zidentyfikowane i zabezpieczone. Łatwo to powiedzieć, ale znacznie trudniej wykonać. Ważne jest też zaufanie i szczerość w pokazywaniu prawdziwego obrazu działań – moment w którym przestaję wierzyć w to co mówi i pokazuje pomysłodawca, to uświadomienie sobie, że projekt jest już na równi pochyłej.
Krzysztof Bełech, SATUS Venture
Słuchanie, wzajemny szacunek, respektowanie faktów. Synergia powstaje tylko wówczas gdy cel jest wspólny i parcie wspólników jest w jednym kierunku.
Tomasz Danis, MCI Capital
Kluczową sprawą jest to, w jaki sposób dany przedsiębiorca zarządza gotówką. Jakie wyznacza sobie kolejne cele oraz jak je realizuje. Obok wizji pomysłu, firma musi mieć też wizję jego realizacji. Fundusz nie jest w stanie wykonać poszczególnych kroków za zarządzających danym podmiotem. Może jedynie być doradcą, wskazać drogę, udzielić pomocy, ostrzec przed pułapkami, czy otworzyć zamknięte drzwi. Założyciele muszą pamiętać, że mimo inwestycji funduszu to oni wciąż odpowiadają za pozyskanie dalszego finansowania dla spółki.
Kinga Stanisławska, Experior Venture Fund
Na linii inwestor-przedsiębiorca to wspólny cel, a także otwartość, szczerość, zaufanie, etyka, zrozumienie drugiej strony i jej potrzeb oraz uwarunkowań. Startupy z reguły problemów bieżących mają wiele, a inwestorzy są przyzwyczajeni do codziennych wyzwań. Ta otwartość pozwala inwestorowi kapitałowemu wnieść wartość dodaną, wsparcie inne niż tylko kapitałowe. Niestety niekiedy przedsiębiorcy “malują trawę na zielono” co bardzo współpracę utrudnia.
Piotr Smoleń, Data Ventures
Zaufanie i wspólna wizja czym może dany projekt się stać i w jakim kierunku rozwinie się branża w której działa dany startup. Uważam, że największą słabością polskiego rynku VC było to, że relacja fundusz – przedsiębiorca budowana była przez lata na kontroli i braku zaufania. Chcemy dorzucić „naszą cegiełkę” w zbudowanie nowego paradygmatu inwestowania w Polsce, który opierać się będzie na wzajemnym zaufaniu wszystkich uczestników rynku.
Wojtek Niesyto, Kogito Ventures
Założyciel musi dobrze rozumieć mechanikę działania funduszu VC, ryzyko, presję i odpowiedzialność z jaką wiąże się podejmowanie decyzji o alokacji swoich lub powierzonych środków. Najlepsi założyciele potrafią korzystać z wartości, jaką daje taki inwestor zewnętrzny – traktując go po części jak firmę konsultingową, agencję HR czy źródło ciekawych kontaktów na rynku. Dobrzy założyciele nie malują trawy na zielono, w porę werbalizują swoje plany i obawy, chętnie dyskutują i zasięgają opinii. W tym wszystkim, oprócz pełnego profesjonalizmu, musi być też wątek ludzki, ta mityczna „chemia” – potencjał do tego, żeby inwestor z założycielem nadawali na tych samych falach i z czasem mogli zostać po prostu dobrymi znajomymi.